Forum bloggers.fora.pl Strona Główna


bloggers.fora.pl
B L O G G E R S
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Muzyka lat '00
sawyer
Admin
crazy as a motherfucker

Admin<br><i>crazy as a motherfucker</i>

Dołączył: 04 Kwi 2006
Posty: 18718
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

Dziwnie brzmi, nie? Dzisiaj natknąłem się na [link widoczny dla zalogowanych], gdzie wymieniono 100 najlepszych albumów popowych (chociaż znajdziecie tam też zespoły rockowe) lat '00 i to mnie skłoniło do utworzenia tego wątki. Mówimy o muzyce lat '90, '80, '70... a teraz mija kolejna dekada, którą niewątpliwie wszyscy pamiętamy. Jak Wy podsumowujecie minione 10 lat? Co się zmieniło na lepsze? Co na gorsze? Interesują mnie Wasze opinie na ten temat. (;

edit;
Tsa, bardzo popowa ta lista. Zwłaszcza album Eminema.


Ostatnio zmieniony przez sawyer dnia Pon 0:09, 23 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Kamil
Rurzowy Kutzyk
<i>Rurzowy Kutzyk</i>

Dołączył: 28 Lip 2009
Posty: 8459
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Centrum Wszechświata
Płeć: Mężczyzna

Z miejsca wymienić mogę chociażby wzrost znaczenia czarnej muzyki i jej przyspieszoną ewolucję w ostatnich latach, co widać na - arcybanalnym zresztą - przykładzie chociażby Black Eyed Peas.
To po pierwsze, a po drugie - od 2007 roku przybiera na sile nasycanie innych gatunków elementami electro (patrz: np. popularność electropopowej Lady GaGi), jak i coraz większa popularność samego electro, house, electrohouse. A jak już przy electro jesteśmy - w 2001 r. po raz pierwszy pojawiło się określenie "electroclash"...
Po trzecie - o ile teraz mamy mini-erę electro, to lata wcześniejsze zdają mi się być latami małego "boomu" trance, a w międzyczasie w krótkim czasie serca wielu ludzi podbiło także jumpstyle, pośrednio otwierając im drogę na tereny hardstyle itp.
Mniej wymagającym dużo radości przyniosło natomiast odkrywanie na nowo muzyki ich dzieciństwa/młodości, tj. disco polo - gusta są różne.
Poza tym - nowego znaczenia nabrał post-rock. Już nie tylko granie w stylu chociażby Tortoise - pojawiło się wiele nowych, bardzo interesujących zespołów o niebanalnym podejściu do rocka (choć obecnie możemy już mówić o pewnej wtórności, bo wiele nowych zespołów próbuje być np. klonem Mono, kopią Explosions in the Sky, kalką Red Sparowes itp.), łącząc go już nie tylko z elektroniką nurtu ambientowego - chociażby 65daysofstatic z ich podwójną perkusją (prawdziwa i offbeatowe sample). A przecież i zespoły zaczynające w latach 90. zaliczyły progres w swoim brzmieniu, np. Sigur Rós.
Oprócz tego, możemy zauważyć pewien "regres" w muzyce pop, polegający na coraz śmielsze czerpanie z dorobku lat 80. - ówczesnego disco, new wave etc. Częściowo ma to miejsce przez samo wyżej wspomniane electro'nizowanie się muzyki, bo lata 80. są mocnym fundamentem i źródłem inspiracji dla samego electro.
Wspomnieć też należy o pewnym "raku", zżerającym muzykę rockową, to jest zapoczątkowane w latach 90. przylepianie zespołom - czy to przez media, czy przez krytyków, fanów, management, czy nawet przez same zespoły - łatek "indie", "alternative". Albo mi się zdaje, albo faktycznie coraz trudniej znaleźć porządny, rasowy rock.
Mówiąc o muzyce pierwszej dekady XXI wieku nie możemy też zapomnieć o fenomenie "emo" - czyli kolejnym zdzieraniu skóry z lat 80., tym razem naprawdę niesłusznym, bo poza nazwą i typowym instrumentarium mało co łączy emo hardcore z "emo" poppunkiem czy post-hardcore, ale nie będę się kolejny raz rozpisywać na ten sam temat, kto chce, niech posłucha Fugazi, Rites of Spring czy nawet "narodzonego" już latach 90. Funeral Diner - i odniesie to do XXI-wiecznego "emo".
Skoro już wspominałem o post-hardcore, to też warto zauważyć, że się rozwija... Choć to może złe określenie. Raczej: staje się coraz bardziej mainstreamowe, bo wtórność goni wtórność, a wszelkie próby bycia oryginalnym skutkują szybkim powstaniem masy plagiatorów.
Pozytywnie zaskakuje mnie natomiast powolne otwieranie się na muzykę nie tylko na świecie, ale przede wszystkim w samej Polsce - wysokie miejsca na OLiS Dream Theater czy Riverside mówią same za siebie.
Poza tym doceniam to, że część młodzieży zaczęła odrzucać podejście od muzyki typu "słucham wszystkiego, czyli tego, co leci w Esce", jakieś takie nawrócenie się na rocka pojawiło, choć w dużej mierze dotyczy właśnie opisywanego parę akapitów wyżej indie itp., ale nie będę na nowo roztrząsać tego, że podejście w guście "jestem taka/taki alternatywna/alternatywny" też mnie poniekąd irytuje (bo gdzie tu alternatywa, jak zdarza się, że chyba co 4. osoba jest taka "alternatywna"?). Bardzo cenię sobie natomiast to, że młodzi wracają do klasyki rocka, hard rocka, heavy metalu, że naprawdę coraz większa masa ludzi kojarzy Pink Floyd (i to nie tylko z wiadomego utworu), Led Zeppelin, KISS, ba, można pójść jeszcze dalej w historię i wyciągać na wierzch The Beatles etc.
Z ostatnimi słowami wiąże się też inne zjawisko na obecnej scenie muzycznej - tj. "wracanie zza grobu" - wielkie reaktywacje legendarnych zespołów, czy to dla frajdy, której zabrakło po rozpadzie, czy to po to, żeby zaliczyć parę koncertów, bo brakuje troszkę $$$.
Wiem, piszę chaotycznie, ale nie chce mi się tego porządkować, a wręcz chcę jeszcze ten bajzel pogłębić, więc pora na kolejny temat - "syntetyzację" muzyki. Postęp technologiczny jest coraz silniejszy. Obróbka komputerowa daje lepsze brzmienie etc., ale są też mniej różowe strony tegoż - coraz większe maskowanie braku umiejętności wokalnych przez komputerowe poprawianie śpiewu lub tzw. "loudness war", o którym nie będę się tu rozpisywać - ale może co poniektórzy kojarzą chociażby zeszłoroczną aferę z Death Magnetic wiadomo kogo. Zresztą, nawet poprawianie brzmienia, o którym mówiłem wcześniej, może też psuć radość płynącą ze słuchania - jakieś to się wszystko wydaje coraz bardziej mdłe (mimo że powinno się odczuwać coś zgoła innego), mniej "szczere" (posłuchajcie klasycznego hard rocka a następnie rockowych utworów z ostatnich lat...). Cyfrowe remasterowanie starszych płyt też może irytować - przykładowo ja o wiele bardziej cenię sobie klasyczne wydanie The Wall Floydów od wersji zremasterowanej.
Pora jeszcze na ostatni - nieunikniony - wątek. Tak, o mówię o piractwie muzycznym. W latach 00. "empetrójki" stały się prawdziwym przekleństwem artystów... Zważmy też na coraz szybsze wyciekanie całych płyt (nie mówiąc już o ich wersjach promo czy nagraniach demo), czasem nawet na parę miesięcy przed oficjalną premierą... Wracając jednak do samych MP3 - coraz popularniejsze są pliki w wysokiej jakości VBR czy CBR 320 kbps, a także M4A, APE, FLAC... Ludziom zaczyna zależeć na jak najlepszej jakości dźwięku, jeśli nie mogą/nie chcą/whatever pozwolić sobie na oryginalną płytę...

To raczej tylko wierzchołek góry lodowej, ale wymieniłem parę najważniejszych zjawisk, jakie się zdarzyły w muzyce lat ostatnich.
Zobacz profil autora
Agnes
Devil's little sister
<i>Devil's little sister</i>

Dołączył: 31 Paź 2006
Posty: 35680
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ministerstwo świętych.
Płeć: Kobieta

No i Slav napisał o wszystkim, co przyszło mi do głowy, więc powinnam zamilknąć.

Ale faktycznie, nastąpił taki ogromny BOOM na indie, niemal każdemu zespołowi można już przypiąć tę łatkę. Emo przeżyło swój wielki powrót, chociaż w znacznie zmienionej formule i również zostało nieźle "przewałkowanym" określeniem (dalej nie daję wiary określeniu "emo-punk", co to w ogóle ma być?!). No i oczywiście elektronika, łączenie jej z najróżniejszymi gatunkami, bardzo pozytywne zjawisko zwane industrialem... Taki jest znak naszych czasów.
Zobacz profil autora
Majanna
made in heaven
<i>made in heaven</i>

Dołączył: 01 Cze 2008
Posty: 6448
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Baker Street 221B
Płeć: Kobieta

moja wypowiedź zapewne nie będzie tak znakomita, jak wypowiedź Slava. będzie pewnie zdecydowanie bardziej ogólna. muzyka się zmienia, gwałtownie. nie potrafię stwierdzić, czy na dobre. nie wiem, co będzie za następnych dziesięć lat. nie wiem, czy za dwadzieścia obecne czasy w muzyce będę mogła nazwać "starymi, dobrymi czasami...". to jest jedna, wielka niewiadoma. była na pewno kilka ładnych debiutów, ale nie mam pojęcia, czy są one w stanie utrzymać się na scenie muzycznej długo. kilka kapel próbowało powrócić w wielkim stylu, acz zazwyczaj te kombaki marnie wychodziły. w Polskiej muzyce - wtórność i banał. zarówno w tekstach (ba, głównie w tekstach), jak i także w melodiach. tyczy się do głównie artystów popowych, masowo puszczanych w radiach. jest jednak kilku wykonawców, którzy sięgają po piękne brzmienia i są nadal w bardzo dobrej formie.
Zobacz profil autora
Wiedźma
Moderator
Eraserhead

Moderator<br><i>Eraserhead</i>

Dołączył: 21 Lut 2007
Posty: 23817
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Transsexual Transilvania
Płeć: Mężczyzna

*nokaut postem Slava* ]:


Właściwie to lata '00 przyniosły nam wiele muzyki ciekawszej zarówno pod względem artystycznym jak i czysto komercyjnym. W końcu nareszcie pożegnano się z tymi okropnymi latam '90! Boysbandy i girlsbandy w swej cukierkowo - lukrowanej odsłonie poszły się schować, tani grunge i garażowo - śmieciowy rock także odeszły do lamusa na rzecz ambitniejszych projektów w swoim gatunku.
Z Wielkiej Brytanii zalała nas fala nowego rodzaju rocka, określiłabym go raczej sof rockiem lub britrockiem {brat bliżniak britpopu jakby nie patrzeć} a nie, wspomnianym przez Slava, indie czy alternatywą. Tak, obecnie jesteśmy świadkiem dość specyficznego zjawiska wzmożonej alternatywności i wyjątkowości każdego słuchacza Brytyjskich czy Amerykańskich brzmień. Ach, ach megalomani...
Na drugi rzut puściłabym posthardcore, czyli coś co wyewoluowało ze starego, brutalnego i śmierdzącego potem hardcoru i 'ugrzecznionego' nieco emo. Produkt głównie amerykański, a co za tym idzie wielce masowy.
Pop. Tu średnio mogę się wypowiedzieć, ale z tego co zauważyłam po sukcesach takich artystek jak chociażby Madonna pop zdominowały panie emanujące swą seksualnością. Fajnie, fajnie... ale wtórne jak cholera.
Muzyka elektroniczna.
Tutaj nastąpił swego rodzaju KA-BOOM.
Rozwój muzyki electro, dark electro, ebm. Muzykę elektroniczną w mniejszej lub większej dawce mamy niemal wszędzie. Z jednej strony w głowach rodzi się cholernie pociągająca wizja zindustrializowanego świata, zmechanoziwanej militaryzacji i steampunkowego klimatu przyszłości. Jednak pozostaje taka nutka nostalgii, co by to było, gdyby gitar nie było. (: Starsze pokolenie wyjątkowo drażnią harshowe syntezatory czy elektronicznie formatowany głos wokalistów, młodsi coraz to chętniej sięgają po taką formę muzycznej ekspresji... A co ja o tym sądzę? Cóż, epoka elektroniki trwa i trwać będzie jeszcze przez długi czas...
Aha, jest jeszcze 'ekspansja muzyki wschodniej', głównie japońskiej. Nawet w naszym pięknym kraju można zauważyć wzrost zainteresowania tą muzyką. Nie mam pojęci co na to wpływa. Możliwe, że chodzi o udostępnienie całej tej mangowo - kulturowo - muzycznej otoczki na masową skalę. W każdym razie mnie to cieszy, jedynie wszechobecny fangirlizm i przesada w adorowaniu kultury Kraju Kwitnącej Wiśni przez nieznające umiaru lansiarskie nastolatki doprowadza mnie do szewskiej pasji.


No i jak zwykle poza wszelkie reguły wyłamuje się muzyka dark independent. (: Tutaj nadal mamy świetną reprezentację klasycznego gotyckiego rocka, batcave nadal straszy, elektronika rozwija się w zawrotnym tempie a dark folk urzeka magicznymi dźwiękami.
Zobacz profil autora
Kamil
Rurzowy Kutzyk
<i>Rurzowy Kutzyk</i>

Dołączył: 28 Lip 2009
Posty: 8459
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Centrum Wszechświata
Płeć: Mężczyzna

Wiedźma napisał:
steampunkowego klimatu przyszłości.

Jak przyszłość, to raczej cyberpunk, bo SP odnosi się raczej do przełomu XIX i XX wieku (a już przede wszystkim rok 1899...).

W ogóle widzę, że mi powoli zbieracie sprzed nosa tematy do kolejnej mojej większej wypowiedzi tutaj. Ale opowieść o choróbskach zżerających scenę metalową mi zostawcie. ;p
Zobacz profil autora
Wiedźma
Moderator
Eraserhead

Moderator<br><i>Eraserhead</i>

Dołączył: 21 Lut 2007
Posty: 23817
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Transsexual Transilvania
Płeć: Mężczyzna

Przecież wiesz, że dokładnie to miałam na myśli. : P
Zobacz profil autora
Kamil
Rurzowy Kutzyk
<i>Rurzowy Kutzyk</i>

Dołączył: 28 Lip 2009
Posty: 8459
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Centrum Wszechświata
Płeć: Mężczyzna

Wiedźma napisał:
Przecież wiesz, że dokładnie to miałam na myśli. : P

wiem, ale jestem dzisiaj cholernie czepliwy, zbyt dobry humor mam. ;p IMHO CP (nie mylić z innym CP, pedofile) jest tysiąckrotnie popularniejsze w muzyce niż SP, choć w sumie - jeśli wziąć pod uwagę, że co najmniej 3 stricte steampunkowe zespoły się pojawiły w zeszłym i bieżącym roku... Ale i tak jak na razie za daleko nie zaszły, no, ale jeszcze debiutanckie płyty przed nimi. ;q Nie miałbym nic przeciwko, cholera. *.*

*offtopic mode off*


EDIT 25. 12. 2009:
No, post usunięty i na nowo napisany, co by bumpa zaliczyć...
Pozwólcie, że teraz poszczególnych tematów będę się chwytał osobno.

Wcześniej pisałem już o przesiąkaniu elementów electro itp. do innych gatunków, pisałem też o wysypie "indie", a zapomniałem wspomnieć o scenie, która się zrodziła właśnie na pograniczu electropopu, indierocka i może w sumie nawet dancepunka. Zespoły, z których część przez was by pewnie nawet nie została do rocka zaliczona... Na myśli mam przede wszystkim sporą grupę artystów związanych z francuską wytwórnią Kitsuné Music (oprócz tego KM wydaje także bardziej "czystsze" electropopowe granie, czasem co nieco electrohouse, ba, nawet cięższy rock się znalazł - w postaci Wolfmother), których dorobek można znaleźć m. in. na składankach Kitsuné Maison Compilation. CHEW LiPS, You Love Her Coz She's Dead, Klaxons, Does It Offend You, Yeah?... Dodam też, że pierwsze single synth/electropopowego duetu La Roux wydane zostały właśnie dzięki Kitsuné, a takie składy jak Fischerspooner czy Hadouken! również co nieco KM zawdzięczają. ;p


Ostatnio zmieniony przez Kamil dnia Pią 13:36, 25 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Guśka
dwa dni w raju

Dołączył: 25 Lis 2007
Posty: 6397
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

Wszystko co można było powiedzieć zostało tu już napisane, ja tylko dodam, że w ciągu ostatnich kilku lat ludzie zaczęli słuchać typowej klasyki (chociaż i o tym Slav napisał), typu The beatles, Queen i tak dalej. Chociaż pewnie to przez śmierć MJ, która pociągnęła za sobą nawrócenie muzyki z lat '60, '70 i '80 przede wszystkim. Sama dałam się troszkę omamić temu zjawisku, tak więc^^


Ostatnio zmieniony przez Guśka dnia Sob 13:20, 26 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Kamil
Rurzowy Kutzyk
<i>Rurzowy Kutzyk</i>

Dołączył: 28 Lip 2009
Posty: 8459
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Centrum Wszechświata
Płeć: Mężczyzna

Kolejny temat, który warto by pokrótce przerobić - rap na ziemiach polskich (i śląskich!) na przestrzeni lat 2000-2009.

O ile lata dziewięćdziesiąte to w pierwszej połowie głównie pionierstwo (chociażby Liroy i w całkiem innej formie Kazik), a rok 1995 przyniósł największy przełom (Alboom wspomnianego Liroya, debiut WYP3), po którym przyszłą pora na rap uliczno-blokowiskowy (Peja i jego SLU i cała chmara formacji warszawskich) i bardziej zeschizowane teksty (tu akurat przede wszystkim Śląsk - płyty 3-X-Klanu i K44 chociażby), to od roku 2000 przemiany są co najmniej równie ciekawe. Owszem, można by długo błądzić po temacie bitów, które ewoluują wraz z rozwojem technologii, ale może raczej oprę się na słowie.
Wspomniany rok 2000 przyniósł debiutancki album Paktofoniki. Zmyślne teksty inicjatora projektu - Fokusa, objawienie się szerszej publiczności przez 3-X-Klanowego Rahima, no i oczywiście bardziej konkretne podejście Magika do tematu (po tym, jak w szeregach K44 wybuchł konflikt zakończony Piotrową dezercją), kto wie, ile jeszcze mocnych tekstów by stworzył... gdyby nie popełnił 9 lat temu samobójstwa. W tym samym roku ostatnią płytę wydaje także właśnie Kaliber 44.
Rok 2001 - no, to teraz się przyznajcie, u kogo z was w podstawówce (tak jak u mnie) dzieciaki zainspirowane Peją i Slums Attack darły się na przerwach, że jest jedna rzecz, dla której warto żyć - i że jest to hip-hop. Przyznam, że w tym okresie także i w mojej łepetynie się takie przemyślenia zaczęły pojawiać (aż zaczęły dominować, jeśli chodzi o mój gust muzyczny, co trwało do 2005 roku). W roku 2k1 pojawiła się jeszcze jedna - tym razem strasznie niedoceniana, z racji niezbyt przystępnego materiału - istotna płyta, czyli Nibylandia częstochowskiego składu Ego (Śliwka, Haem, Sivy - coś te ksywy wam mówią?).
2002 rok - drugi pełny (a trzeci w ogóle) i ostatni album PFK, Archiwum kinematografii. W tym samym roku ukazał się debiutancki (i, póki co, ostatni, choć w tym roku doczekał się reedycji) album Pijanych Powietrzem - tj. Fokusa i Śliwki, wspieranych przez m. in. Raha, Bambusa i Haema. No, więc idąc dalej śląskim tropem (do polskiego rapu wrócę dalej), w 2003 Fo i Rah dobierają sobie Bambusa do ekipy i powstaje Pokahontaz. Dwa lata później ukazuje się debiutancka Receptura, która zawiera wciąż mocne teksty i konkretne bity, ale wybija się aż na trzecie miejsce OLiS, czyli nawet o 4 oczka wyżej niż Kinematografia PFK.
Tymczasem dAb z K44 też nie próżnuje. W 2004 mamy premierę AbradAbowego Czerwonego albumu, a na nim - takie hity jak Rapowe ziarno 2 (Szyderap) czy Miasto jest nasze (obydwa we współpracy z Gutkiem z Indios Bravos, który pojawiał się już wcześniej na Kalibrowych nagraniach, a także zaliczył epizod u Paktofoniki). Rok później ukazała się Emisja spalin - wciąż bardzo dobry materiał, choć już się Marcinowi oberwało, że przesyt, że be i fuj. W 2008 roku dAb wydał trzeci album.
W 2006 roku swoją pierwszą legalną płytę wydał Projektor - tj. Miuosh i Puq, z gościnnym udziałem m. in. Rahima (producent albumu, tak swoją drogą), Bas Tajpana, Śliwki Tuitam czy Cichego.
Wracając do Pokahontaz, to drugi album wciąż "się robi" - a trwa to dlatego, że Rahim (a raczej Straho) zajął się przede wszystkim karierą producencką - m. in. kontynuował to, co zaczął w 2002 roku (Experyment: PSYHO) i w 2007 roku wychodzi DynamoL. W tym samym roku powstała też we współpracy z L.U.C-em z Kanału Audytywnego (o którym później) płyta Homoxymoronomatura. Kolejna dwa lata to dla Rahima tworzenie soundtracków do filmów - Senności (2008 r., razem z A. Konarskim) oraz Wódeczki i Panienek (2009 r.). Na koniec 2009 r. zapowiadana była jego solowa płyta Podróże po amplitudzie, lecz datę wydania ustalono ostatnio na luty przyszłego roku. Tyle jeśli chodzi o Rahima, natomiast Fokus udzielał się w tym czasie na płytach innych raperów, a po drodze w 2008 r. wyszła jeszcze jego solowa płyta (w sumie to raczej dwie płyty) Alfa i Omega - materiał moim zdaniem szalenie przyjemny, zwłaszcza SMSy, Super Saiyan czy "pełna wersja" Desperados, nagranego z Rahimem. Na przyszły rok przewidziana jest premiera kolejnego solowego albumu Fokusmoka pt. Prewersje.
Jeśli chodzi o śląską scenę, nie można zapomnieć o fenomenalnym GrubSonie, który - po wielu nielegalach i gościnnych udziałach u innych artystów - wydał w tym roku legalny debiut O.R.S.. W przypadku Tomka mamy do czynienia z naprawdę ciekawym stylem - nazywanym przez niego samego ruffneck. Połączenie jamajskiej aury i miejskiego klimatu hip-hopu, wyróżniające się zarówno przy porównaniu do dancehallu, jak i do "standardowego" rapu. A skoro już GrubSon - to oczywiście też jego najbardziej zaufane ziomble - chociażby Bu, Metrowy i Jotoskleja, z którymi założył formację 3oda Kru, prezentującą styl, który nazwałbym... wieś hopem. Zresztą, sprawdźcie sami - kilka tygodni temu wyszedł ich Parchastyczny mikstejp.

Teraz scena ogólnopolska... No, tu się zbytnio nie orientuję, bo słucham rzadko, ale parę faktów mi się narzuca - tym razem już całkiem bez chronologii.
Przede wszystkim wspominany już Peja. Nie da się zaprzeczyć, idee SLU przemawiały (czy wciąż przemawiają - o tym za chwileczkę) do młodych rozumów, bieda dorobiła się sporego grona reprezentantów, choć Rychu na biedę nie ma co narzekać... Ostatnie lata to dla Pei działalność SoLUfkowa - i okryty złą sławą koncert w Zielonej Górze. Wiadomo, co miało miejsce, więc nie wnikajmy w to głębiej - lecz jeśli popatrzymy na reakcje fanów Rycha, to bywa różnie, są zarówno tacy, którzy utracili do niego szacunek i "zerwali" z nim, są wciąż lojalni fani, którzy jego zachowania jednak nie pochwalają, no i też tacy, którym zaimponował... No cóż.
Drugie, co mi na wierzch wypływa, to działalność Sokoła i Pono. Choć już trzy albumy TPWC mają na koncie, to i tak zapamiętani zostaną z uderzania w puchara w aucie. Reanimowana postać Franka Kimono na nowo wzbogaciła polską muzykę - i tak jak Franek - parodia disco polo - sam zaczął być wiązany z tą muzyką, tak Sokół i Pono przez wielu zaczęli być kojarzeni z tzw. hiphopolo...
...i o tym właśnie będzie kolejny akapit. Gdzieś tak koło 2004 roku komercjalizacja rapu stała się tak zauważalna, że dorobek Ascetoholix, Jeden Osiem L, Libera czy Mezo zaczęto określać właśnie tym słowem, nawiązując do kiczowatości i tandety disco polo. To jednak nie przeszkadza w tworzeniu kolejnych "arcydzieł"...
Równie "popowe" podejście do rapu prezentuje chociażby Grupa Operacyjna - lecz w tym przypadku możemy zaobserwować przynajmniej zdrowe, satyryczne podejście do polskiej rzeczywistości.
Następny akapity, następny temat... Cosik się panowie zapatrzyli w amerykańskich kolegów po fachu, stąd beefy z byle powodu. Tede kontra Eldo, donGURALesko kontra Peja, Tede kontra Onar i PeZet... Było tego trochę, a co jedne, to głupsze, choć jakieś tam ożywienie przynosiło.
Lecz jeśli chodzi o dissowanie, to przecież mieliśmy już takie przypadki w latach 90. - w 1995 roku Liroy został "zjechany" przez wspierany przez ekipę Pei Nagły Atak Spawacza. O, właśnie - NAS. W zeszłym stuleciu nieźle im szło, w XXI wieku zawieszanie działalności ma miejsce co chwilę, lecz pamięć o nich została. Bo takie hity jak Pedał Roman czy Aleja nr 6 grób nr 4 są nieśmiertelne.
Mimo że poprzednie akapity zbytnim optymizmem w stosunku do polskiej sceny hiphopowej nie napawają, to jest jednak tak źle. Wciąż pojawiają się płyty oryginalne, czasem wręcz zmierzające w bardzo abstrakcyjną stronę. I nie mówię tu tylko o romansujących od dawna z jazzem i ogólną alternatywą Fiszem, Emade czy O.S.T.R.-ym. Spójrzmy chociażby na Muzykę emocjonalną PeZeta - niezwykle osobisty i - nomen omen - uczuciowy album, podany mimo to w przystępnej formie (nie zapominajmy też o poprzedniej płycie tego pana, tj. o Muzyce rozrywkowej, która wyróżniała się właśnie dość rozrywkowymi, raczej szybszymi niż standardowo bitami). Inna sprawa - Eldo i Nie pytaj o Nią - interesująca opowieść o polskim patriotyzmie w XXI wieku. Pójdźmy jeszcze dalej! Kanał Audytywny, a później solowa działalność L.U.C-a. Eksperymentalnie, tripowo, cholernie słowo-, a nawet światotwórczo (wielopłaszczyznowe wydanie Planet L.U.C), ba, przecież w tym roku Łukasz wydał album 39/89 - Zrozumieć Polskę, po samym tytule można się domyślić, o czym on opowiada... Wracając na bardziej przyziemne tereny - Łona i jego ubieranie poważnej treści w bardzo przystępną formę. A i to jeszcze nie wszystko! W tym roku mieliśmy także wydany przez WhiteHouse Records album Poeci, gdzie swojej rapowanej formy doczekały się... tak, utwory liryczne znanych polskich poetów. Co prawda wyszło, jak wyszło, bity może trochę biedne, wersy utworów zbyt krótkie w porównaniu do tekstów pisanych od razu z myślą o ich zarapowaniu, a i znaczenie utworów się co nieco zmienia w takim wykonaniu (Peja i Pijak Kaczmarskiego chociażby), ale pojawiają się też takie perełki, jak Tuwimowo-Fokusowe Całujcie mnie wszyscy w dupę.
Mógłbym się jeszcze długo rozpisywać, rzucić coś o yasiex0rze (poszukajcie tematu gdzieś w Wykonawcach solowych), o naczelnym gangstaraperze Rzepy, czyli Waszce G i jego nieodłącznych Maczecie i Kominiarze (i Chuju Śmiertelnym jeszcze!), o Tymonie, (...) ale to już sobie podaruję. Wspomnę jeszcze tylko, że w 2001 roku powstał opowiadający przede wszystkim o kulturze hiphopowej film Blokersi, w którym zaobserwować możemy m. in. Peję, Eldokę, PeZeta czy Fisza.


EDIT:
No, wiedziałem, że o czymś zapomniałem. Oczywiście - jeszcze horrorcore! Styl charakteryzujący się bardzo dosadnymi tekstami, dotykającymi tematów pornograficznych, satanistycznych czy gore. Do pewnego momentu w Polsce nie miał żadnego znaczącego przedstawiciela... A skoro już o horrorcore, to dorzucić trzeba jeszcze pokrewny (wg niektórych - po części nawet synonimiczny) death rap - stworzony przez amerykańskiego rapera Necro styl, który jest wzbogacony o... hardcore'owe/metalowe podkłady, głównie deathmetalowe, jako że teksty deathrapowe czasem pasowałyby i do death metalu.
Tyle czystej teorii, teraz o tym, co się zrodziło w Polszcze. Po pierwsze - deathrapowe A.J.K.S., czyli A Jezusowi Kazali Spać. Pełne nienawiści teksty, często ledwo słyszalne pod grubą warstwą ostrego grania. A po drugie - Słoń. Jego Chore melodie samym tytułem ostrzegają o zawartości. A chore tu są nie tylko melodie, ale też - przede wszystkim! - teksty - opowieści o rytualnych morderstwach, aktach nekrofilii (utwór o wdzięcznym tytule :) chociażby), a także o tym, jak postępować z dziwkami (Ssij go z gościnnym udziałem Gandziora i Pei). W przyszłym roku ukaże się kolejna solowa płyta Słonia - DEM6N6L6GIA, którą od paru dni promuje już wspominany przeze mnie w innych tematach singiel Święta 2009.


Ostatnio zmieniony przez Kamil dnia Sob 17:59, 26 Gru 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
honey pie
empty spaces

Dołączył: 16 Sie 2009
Posty: 5569
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

Mnie w tej dekadzie najbardziej przeraża brak legendy. Nie jestem pewna, ale najwybitniejszym zespołem tej dekady był U2, ale do mojego odmuzycznionionego środowiska dotarli dopiero latem tego roku, przed koncertem w Chorzowie. Przedtem (po fakcie w sumie też) praktycznie nikt ich nie słuchał, jeśli mam wybierać spośród ludzi, których znam realnie, nie przez internet. Ta dekada była moim zdaniem najgorszą, zaczynając od lat sześćdziesiątych. Rozwinęły się pewne gatunki, owszem, ale jednego, dominującego nad nimi wykonawcy, ni widu, ni słychu.
Zobacz profil autora
Enigma


Dołączył: 12 Sty 2010
Posty: 6718
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Suwałki
Płeć: Kobieta

Kamil napisał:
Z miejsca wymienić mogę chociażby wzrost znaczenia czarnej muzyki i jej przyspieszoną ewolucję w ostatnich latach, co widać na - arcybanalnym zresztą - przykładzie chociażby Black Eyed Peas.
To po pierwsze, a po drugie - od 2007 roku przybiera na sile nasycanie innych gatunków elementami electro (patrz: np. popularność electropopowej Lady GaGi), jak i coraz większa popularność samego electro, house, electrohouse. A jak już przy electro jesteśmy - w 2001 r. po raz pierwszy pojawiło się określenie "electroclash"...
Po trzecie - o ile teraz mamy mini-erę electro, to lata wcześniejsze zdają mi się być latami małego "boomu" trance, a w międzyczasie w krótkim czasie serca wielu ludzi podbiło także jumpstyle, pośrednio otwierając im drogę na tereny hardstyle itp.


Electro stał się bardzo modny na przestrzeni lat, jest dosłownie wszędzie! I do tego w trance'ie, w którym, rzekomo, nie ma miejsca na electro wstawki. A jednak electrohouse występuje w tym gatunku, co kiedyś byłoby to nie do pomyślenia.
"Boom" na trance był dość duży. Jeszcze kiedyś istniał jako undergroundowy gatunek, potem na świat wyszły teledyski Blank & Jones czy ATB... Do tego słynne "Out Of The Blue" Ferry'ego Corstena, czyli dutch/ibiza trance. Wielu ludzi sądzi, że nie robi się takiej muzyki, jak kiedyś, mając na myśli oczywiście stare produkcje Ferry'ego Corstena właśnie, Tiesto, Armina van Buurena. Lecz to właśnie m.in. oni wywrócili pierwotny trance z początków lat '90 nogami, co nie spodobało się starym wyjadaczom undegroundowej sceny i zaprotestowali (niektórzy całkowitym zejściem ze "sceny").
Wiele gatunków ewoluowało.

I wielki plus dla Ciebie za Twoje posty. Wszystko opisałeś bardzo mądrze.
Zobacz profil autora
Kamil
Rurzowy Kutzyk
<i>Rurzowy Kutzyk</i>

Dołączył: 28 Lip 2009
Posty: 8459
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Centrum Wszechświata
Płeć: Mężczyzna

Enigma napisał:

I wielki plus dla Ciebie za Twoje posty. Wszystko opisałeś bardzo mądrze.

E, właśnie nie, muszę chociażby za temat electro i tworów electropodobnych wziąć się kiedyś konkretniej, chociażby w płaszczyźnie ile jest electro w electro-XXX, a jeszcze jest parę innych tematów, które też mnie w cztery litery uwierają. ;q Ale dzięki. :3
Zobacz profil autora
Enigma


Dołączył: 12 Sty 2010
Posty: 6718
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Suwałki
Płeć: Kobieta

Ja electro w ogóle się nie interesuje, ale potrafię poznać bezpłciowe electro od zwykłego. Chociaż kto nie umie...
Zobacz profil autora
Muzyka lat '00
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)  
Strona 1 z 1  

  
  
 Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi