Nagrania live

Często wykonawcom zdarza się wpaść na genialny pomysł zarejestrowania swojego materiału koncertowego, nie tyle w formie DVD, co CD. I ta drga opcja mnie interesuje.

Podoba wam się to przedsięwzięcie?
Chętnie słuchacie nagrań live swoich ulubionych artystów?
Macie jakieś ulubione albumy lub wręcz przeciwnie, takie, które was nie zachwyciły?

Oto kilka, które posiadam i mi się podobają, lub bardzo bardzo podobają :)
1. Live Killers (Queen).
Wystepuje tam najcudowniejsza wersja Love Of My Life, jaką kiedykolwiek słyszałam na żywo. Monolog Maja, to jest, przedstawianie poszczególnych członków zespołu rządzi! Boskie I'm In Love With My Car, a nawet Brighton Rock mnie nie męczy tak, jak zwykle. Ludność takich rzeczy potrzebuje, to jest, odgrzewania starych koncertów, a nie czternastych greatest hitsów, panowie May i Taylor.
2. Hey - MTV Unplugged
Do tego albumu najczęściej powracam, jest czymś totalnie NOWYM, większości piosenek nie idzie poznać po pierwszych taktach. Oczywiście rewelacyjna Chylińska w Angelene, ale to wiedzą wszyscy, bla bla bla, banały.
3. Hey - Koncertowy
Hmm, na płytę live wolałabym jednak dać inny koncert, ale ten i tak nie zawodzi aż tak bardzo. Kasia jest urocza, kiedy próbuje mówić pomiędzy piosenkami xD. Ach, i w dodatkach jest Klus Mitroh, które uwielbiam! Co jak co, ale covery Hey robi genialne, no i oczywiście szacunek dla pana Janerki za utwór.

Wymieniłabym też BBC sessions Zeppelinów, ale to jednak nie koncert, pomimo, że w większości na żywo.

W przypadku wielu zespołów samo słuchanie nagrań live mnie nudzi, ale... Thin LIzzy live > Thin Lizzy studio. Niezłe są koncerty In Flames (mam małą kolekcję bootlegów, chyba powiększę o jakieś zeszło-/tegoroczne) czy Baroness... Podoba mi się także live Faith No More z tegorocznego występu na Download Festival - o tyle fajna sprawa, że koncert był transmitowany w Internecie na stronie festiwalu i miałem przyjemność go oglądać - a niektórzy się postarali, zassali całość i zgrabowali z tego audio. Cover Poker Face zabija za każdym razem. ;q

Koncert Happysadu na żywo ze Studia <3 Fantastyczny. Wcale bym się nie obraził, gdyby tak nagrano coś takiego, tyle, że z nowym repertuarem :D

Osobiście jestem bezgranicznie zakochana w koncertowych wydawnictwach Gazette, na żywo brzmią naprawdę świetnie (yy, a akcent Rukensa?). Decomposition Beauty Tour to zdecydowanie moja ulubiona, ale Maximum Royal Disorder i Nameless Liberty Six Guns też trzymają poziom. Bardzo też przypadło mi do gustu wydawnictwo Dir en grey: UROBOROS -breathing-, choć jeśli mam być szczera, to na koncercie w Polsce mieli lepszą tracklistę ;> No i nie mogę zapomnieć o Hollywood Kills The 69 Eyes, ze wstępniakiem wygłoszonym przez samego Bama Margerę! ^^

Z koncertówek to jedynie Live Aus Berlin, bo za resztą jakichkolwiek albumów tego typu nie przepadam. Chyba, że się Jacka pod to podciągnie, to jestem na tam.