Popadanie w stereotypowe style.

Jak w tytule.

1. Jak to jest, że nagle tak dużo osób okazało się wielkimi fanami tańca?
2. Czy nie mieć najków za kostkę to zbrodnia? Przecież są supermodne i superfajne cytując Kinge rusin =='. (oczywiście mam na myśli akcent i uczucie z jakim Kinia mówi wyraz SUPERFAJNIE)

właśnie, co wy na to.
Dzieciaki w naszym wieku popadają w jakąs paranoje bycia fajnym i muszą robić coś, aby się podporządkować i bzdurnie sobie wmawiają, że to poszukiwanie własnego stylu.

gówno prawda.
ludzie, cholera...(tu leci wężyk słów typu ku666a).

a no kolejny jakiś wybryk tępaków jest specjalne pisanie zdań :
"Na imię mam Karolina i lubię węże.!
Co ja mam na siebie włożyć?.
O nie , ona jest fajna . ! "

amen.

A ja tu żadnego stylu nie widzę, więc popadania tym bardziej.

ja widzę, bo widzę chociaż by po zachowaniach w szkole i na ulicy jakąś manie naśladowania you can dance i innych TVNowskich programów piorących mózgi.

To nie jest styl.

być może.

Jak dla mnie to tylko chwilowa, głupia jak każda inna, fascynacja.

i o to chodzi, bo to wszystko jest cholernie tępe. Denerwują mnie te zachowania.

Bo ludzie lubią być kÓl, trendi i w ogóle na czasie.
A te buty skejty mnie załamują, chodzi w nich prawie cała żeńska część mojej szkoły, no ja pier... ._____.

you can dance! tu turutut utututuut [w tle głos gosi andrzejewicz] .

A ja widzę w tym tylko głupotę ludzi O.x

Ludzie lubią robić rzeczy, którymi mogliby zwrócić na siebie uwagę i tak było raczej od zawsze, każdy chciał się wyróżnić, ale w rzeczywistości upodabniał się do jakiejś konkretniej grupy, ale przynależność do konkretniej grupy (przepraszam za powtórzenie) osób daje poczucie akceptacji i zrozumienia. Jeżeli ktoś czuje, że różni się od innych, to stara się upodobnić do osób, których chce mieć np. za przyjaciół. Wtedy należy do grupy podobnych ludzi, którzy wyróżniają się na tle innych i myślę, że na tym to polega. Najważniejsze, żeby zachować umiar i nie przesadzać z tym "byciem fajnym". Zresztą, myślę, że z takiego zachowania się wyrasta.

Co do stawiania kropek przed wykrzyknikami, to nie wygląda to zbyt ładnie i mi się osobiście nie podoba, ale to chyba nie szkodzi nikomu, bo osoby piszące w ten sposób, nie piszą tak w szkolnych zeszytach, prawda? Tak mi się wydaje. Myślę, że to samo odejdzie, taka chwilowa" moda". Ale dobrze, że nie wszyscy tak piszą.

Dołączył: 08 Mar 2008

Tak, właśnie to mnie denerwuje. Tyle osób na forum podobno interesuje się tańcem, oh ah. Ale kiedy miałam prośbę, związaną właśnie z nim, pomogły mi zaledwie z dwie-trzy osoby. No to feeeeest \m/

moher nie umie napisać poprawnie zdania,mhe.

Tak, tak.
Wszyscy kochają tańczyć, śpiewać i to umieją, a jak maja to pokazać to dupa.
Tak samo z tymi araszmatkami, ludzie nagle zaczęli uważać, że to jest boskie i cool, no i zaczęli wszyscy nosić. A jeszcze pół roku temu, pfu, trzy miesiące temu najwyżej jak koleżanka miała to ludzie palcami pokazywali na nią i się śmiali.
Nie rozumiem tego, i nawet lepiej.

To wszystko idzie pod publikę, bo ludzie będą o tym czytać...

Ale w takim razie co myślicie o osobach, które tańczyły zanim pojawiła się mania YCD , lub po prostu to kochają? Przecież tak też można.

Dla mnie to jest lans, czyli kolejna okazja do przekonania się, ilu moich znajomych to idioci.

Taaa, albo "kocham fotografię".
Jak patrzę na takie coś, to się zastanawiam, czy ci ludzie mają chociaż trochę siebie w sobie?

tsa, tak samo modne jest granie na gitarze...i robienie sobie zdjęć z gitarą kiedy nawet nie wie sie do czego ona służy i co to jest np. tabulatura.

a jeśli chodzi o ubrania, buty etc to sie z tym nie zgodzę dlatego że w sklepach jest 47696749674967 takich sztuk, no chyba że jesteś milionerem i masz własną produkcje ciuchów. i przecież to chyba nie zbrodnia że ludziom to sie podoba, chyba po to jest w sklepie. i wkurza mnie to że jeśli coś jest popularniejsze to już wszyscy mówią że jest be, fu i wgl bo przecież wszyscy są tacy w hói alternatywni i nie mogą sie pospolitować.

Orześ. napisał:

tsa, tak samo modne jest granie na gitarze...i robienie sobie zdjęć z gitarą kiedy nawet nie wie sie do czego ona służy i co to jest np. tabulatura.

lub łapie chwyty, które nie istnieją.

Już mnie to śmieszy, kiedy co druga dziewczyna chodzi w arafaktach czy w ogóle w jakichś szmatkach dookoła szyi. Wiem, kazdy może chodzić w czym chce, ale dam sobie głowę uciąć, że wiele tego nie chce, tylko chce się wpasować do towarzystwa. Pamiętam, jak taka jedna dziewczyna mówiła o tym, jak w jej klasie wszystkie nosiły legginsy lub rurki, koszulki do kolan i arafatki. Zaczęła się ubierać tak samo, gdy nagle zaczęły być modne kwiatowe wzory...

Dobra, dobra, ale większym stopniem lansu jest bycie na topie czy może raczej odstawanie od tego co spopularyzowane? Bo Me spotyka się raczej z tym drugim typem. {no ja też jestem lansiarą przeca :c }

W świecie, gdzie parcie na bycia sobą powoduje u wszystkich hemoroidy i niewydolność mózgu, z okazji drugiego maja 2010, życzę sobie ja, ażeby jak najmniej być sobą w nadchodzącym roku :3

A ja ostatnio zauważam, to samo co Wiedźma - teraz więcej trendi nastolatków stara się za wszelką cenę odstawać od reszty. Jestem alternatywny/a, dziwny/a, nikt mnie nie rozumie, et cetera.

A róbta co chceta, bądźmy sobie tróalternatif, albo nośmy wszyscy arafatki i legginsy. Na jedno wychodzi.
Marzę o życiu w utopijnym społeczeństwie, w którym każdy ubierałby się tak, jak chciał, nie będąc posądzanym przy tym o pozerstwo albo o bezmyślne uleganie modzie. Wrócę znowu do tych butów, bo to dobry przykład: masz skejty/baleriny (też obserwuję to drugie wszędzie) - moda, planty, trendi, dżezi, plastik i tym podobne wynalazki. Masz z kolei glany - tró, pozer, alternatywnie na siłę, sto innych określeń. I tak źle i tak niedobrze, aż człowiek ma ochotę walnąć łbem o ścianę z bezradności.
Mówię to dlatego, że sama również stereotypuję, co jest okropne, ale nic nie można na to poradzić.

Miałam nie umoralniać społeczeństwa, ale życie w tłumie jest tak frustrujące (sentencja licealisty), że czasem to silniejsze ode mnie.

Edit. Nawiążę jeszcze do słów Roy'a - z tej przypadłości na szczęście się wyrasta. Ja osobiście czekam, aż wyrosnę z emopodejścia do życia.
gdyż razu pewnego zdałam sobie sprawę, co mnie przeraziło, że taką postawę reprezentuje w chuj tzw. obecnej młodzieży

Dołączył: 26 Mar 2010

Mnie też to cholernie irytuje.Ok, w arafatce nic złego nie jest, jak ktoś chce to niech zakłada.Ale na Boga, 5/6 mojej szkoły ma te chusty!Tak samo z butami za kostkę.A jak widzę te pierwszaki udające że potrafią się malować...żenua, ale mam z nich radochę na przerwach.Dlatego czasami uśmiecham się gdy zobaczę w moim gim dziewczynę wyróżniającą się z tłumu wyglądem (i nie tylko).
Nie wyglądam jak z pokolenia you can dance i bardzo się z tego cieszę, choć do ycd nic nie mam.Jednak według większości ktoś, kto woli trampki, dziewczęce tuniki i kręcone włosy, to dziwak.I wydaje mi się że właśnie tak jestem postrzegana, bo mam tylko dwie rzeczy z croppa, jedną bluzę z kapturem i hopla na punkcie balerin.
Sorry, ale ja już wyrosłam z czytania Bravo i tego całego otoczenia słiTTa$nyh LaleCheq (przyznam się,kiedyś Bravo czytałam non-stop).