Forum bloggers.fora.pl Strona Główna


bloggers.fora.pl
B L O G G E R S
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Agnes
Devil's little sister
<i>Devil's little sister</i>

Dołączył: 31 Paź 2006
Posty: 35680
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ministerstwo świętych.
Płeć: Kobieta

1. the GazettE - DIM Przesłuchany już z pińćset razy, a i tak kocham do niego wracać.
2. Dir en grey - Withering to death. I zamilczcie wy, którzy twierdzicie, że Diru skończyło się wraz z tym albumem.
3. X JAPAN - BLUE BLOOD Miłość przywrócona do łask.
4. Versailles - Lyrical Sympathy Kto wie, czy nie najpiękniejsze dzieło w ich dorobku.
5. Matenrou Opera - ANOMIE Coś, co nie potrafi się znudzić.
6. Scorpions - Moment Of Glory Orkiestrowe, monumentalne.
7. Iron Maiden - A Matter Of Life And Death Najlepszy dowód ich muzycznego geniuszu.
8. HIM - Deep Shadows And Brilliant Highlights Pierwsza taka miłość.
9. the GazettE - Stacked Rubbish Jedna z tych najukochańszych?
10. Acid Black Cherry - Q.E.D Po namyśle, właśnie ten album zasłużył na to, żeby zamykać tą moją dziesiątkę.


Ostatnio zmieniony przez Agnes dnia Wto 14:00, 22 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Cathy


Dołączył: 26 Sty 2008
Posty: 5334
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Garden Lodge
Płeć: Kobieta

Dodałam komentarze, muszą być. Nie mogę usunąć poprzedniego postu, a więc niech sobie będzie.

1. Queen - A Night At The Opera Od dłuższego czasu nie potrafię sobie wyobrazić niczego innego na szczycie. Doskonałość i spójność absolutna, niemalże nie jestem w stanie traktować utworów z tego albumu oddzielnie, nie da się słuchać jednego bez następującego po nim. To tak, jakby traktować osobę na zasadzie: ręka, noga.
Nic nigdy nie zrobiło na mnie tak ogromnego wrażenia w zakresie muzyki. Słuchanie tej płyty tak o, albo jako tło do jakiejś przyziemnej czynności uważam za coś karygodnego. Jeszcze nie zdażyło mi się obcować z ANATO bez atmosfery sprzyjającej. Dlatego słucham tego albumu cholernie rzadko, po prostu 'nastrojenie się' do niego jest trudne i przytrafia się okazjonalnie. Z resztą uwazam, że najlepszych tworów muzycznych słucha się najrzadziej, paradoksalnie, bo o klasie albumu świadczy fakt, że ciężko stworzyć sobie do niego atmosferę, a jak juz się taki unikat trafi, to chapeau bas i korzystać póki nie zniknie (tak tak, jeszcze sobie powinnam ołtarzyk postawić).
2. Queen - Innuendo To dopiero coś. W pełni ten album można odczuć wyłącznie wczuwając się w historię, atmosferę, w jakiej był nagrywany. Wtedy objawia się coś, co sceptycy nazwą nadymanym patosem, ale czy to nie jest niekiedy najpiękniejsze? Co bardziej przewrażliwieni, jak na przykład ja, mogą sobie popłakać.
Jak ZACZYNA SIĘ Innuendo i jak KOŃCZY. A co jest W ŚRODKU. Jasny gwint, jak można zakończyc album czymś tak cholernie mocnym jak The Show Must Go On? To jest całkowity brak empatii i liczenia się z uczuciami biednego słuchacza.
Niezależnie od tego, na czyim punkcie obecnie szaleję, za jakim zespołem skoczyłabym w przepaść, wystarczy posłuchać Innuendo i wszystkie moje fiu bździu nagle robią się takie malutkie.
3. Pink Floyd - Atom Heart Mother Oż ty, odlot. Tytułowa suita to mój odwieczny numer jeden Floydów. Co tam się dzieje! To przekracza ludzkie pojęcie i wyobraźnię. Największe ciary występują u mnie przy chórach, instrumentach dętych, a także wzruszam się strasznie, gdy wchodzi partia skrzypiec. Niesamowita sprawa. Tuż po suicie pojawia się miniaturowe If, co stanowi całkiem uroczy kontrast i ani trochę nie przeszkadza.
Muszę stwierdzić z przykrością, że suita tytułowa AHM przytłacza resztę albumu (co nie znaczy, że dalsze utwory są złe, wręcz przeciwnie) i gdyby nie ona, to prawdopodobnie płyta ta nie znalazłaby się na mojej liście, nie tylko tak wysoko, ale i w ogóle.
Queen - Queen II (na równi, nie mam serca) kończy mi się wena, ratunku! Jak wielki musiał być zespół, który, będąc w okresie prawie szczenięcym, nagrał coś takiego? Drugi album (wgniatający w ziemię bardzo udany przecież debiut), który jest uważany za wielu fanów za najlepszy w historii Queen?
Jest to płyta trudna. Ja osobiście musiałam do niej dojrzeć, gdyż po pierwszym przesłuchaniu wydawała mi się 'jakaś dziwna'. Owszem, ona taka JEST. Można ją tak nazwać. Dziwna. Barok.
Barok, to pierwsze skojarzenie, które pojawia się w głowie po haśle Queen II. Wystarczy otworzyć dowolny zeszyt do historii/sztuki/polskiego i poczytać notatkę z charakterystyką sztuki barokowej, wszystko, ale to absolutnie wszystko można znaleźć w Dwójce. Nawet jeśli coś wyda się bez sensu, wystarczy się wsłuchać, aby znaleźć.
5. Hey - Ho Moja ulubiona polska płyta wszechczasów. Z resztą wiecie, jaki mam stosunek do Heya oraz do Kasi i jej tekstów. Są na Ho takie miazgi jak Misie, czy Ja Sowa, a także cholernie porywające rzeczy, z czego prym u mnie wiedzie Have A Nice Day, z resztą wystarczy posłuchać wykonania w/w live.
To odsłona i styl Hey, jaki ulubiłam (ależ głupie słowo) sobie najbardziej. Wtedy zespół grał najmocniej. Banach, Banach...
6. Metallica - Master Of Puppets Aha! Przyszedł czas na moje osobiste zboczenie!
Zaraz się rozczulę.
Miazga, użyłam już tego słowa, ale żadne adekwatniejsze nie przychodzi mi na myśl. Podczas słuchania Majstra Od Tapet (ech, wersje są przeróżne. Pastor Mapetów.) dostaję jakiegoś ataku obłędu, objawiającego się łazeniem po pokoju (nierzadko także z elementami podskakiwania) w kółko, i generalnie zachowywaniem się dosć zabawnie, gdyby ktoś podłożył mi ukrytą kamerę miałby niezły ubaw.
Czy kociokwik to dobre słowo? Tak, czyba tak. To słowo podsumowuje mój stosunek do tej płyty.
Master to mój najmocniejszy argument, kiedy próbuję udowodnić, że na Metallikę nie patrzymy przez pryzmat 'komercji, elo, bądźmy troooalternative', ale jako na bardzo solidny zespół, który naprawdę wypracował sobie ten swój ogromny sukces, jaki niewątpliwie osiągnął. Jeśli nie zadziała - trudno, gusta są przeróżne ;)
Miałam się nie rozczulać.
7. Pink Floyd - Wish You Were Here Ojej. A cóż to ja mogę powiedzieć, kiedy najbardziej utartym frazesem dotyczącym WYWH jest 'płyta wszechczasów'? Aż tak bym nie przesadzała, ale... Ale tam jest Shine On.
8. Led Zeppelin - IV No, muszę sobie pogratulować oryginalności. Gratuluję. Już dawno wyrosłam z mega zachwytu nad Schodami, ale nie samymi Schodami Czwórka żyje, toć tam możemy jeszcze znaleźć takie ananasy, jak The Battle Of Evermore. Mandolina. I tym można się zachwycać. Naprawdę straciłam wenę, niech to jasna cholera.
9. Nosowska - UniSexBlues znowu po polsku! Polak potrafi. Pod nazwą Nosowska kryje się nie tylko Kasia, ale cały zespół towarzyszący. I tenże zespół z Kasią naczele wykonał kapitalną robotę.
Niesamowity teledysk towarzyszący utworowi Era Retuszera. Jeśli o samą muzykę chodzi, cieszy mnie zdecydowanie mniejsze użycie elektroniki, której na poprzednich trzech płytach było sporo (a na Sushi nawet bardzo sporo...). Możemy sie pobujać (tytułowy UniSexBlues), zdziwić (Metempsycho), wzruszyć (piękna Karatetyka, oszałamiająca tekstem). Możemy wszystko.
Album nie dla każdego (nie, nie stawiam się na poziomie jakiejś elyty, jedynie mówię o tym, że jest to muzyka specyficzna, zdecydowanie antyradiowa i nie musi kazdemu przypaść do gustu).
10. Katie Melua - The House a to obsadziłam raczej z sentymentu i z tego powodu, że bez przerwy tego słucham. Tu mogło być wszystko, a jednak wybrałam Kasię, bo do Kasi mam po prostu słabość. A co. Ta płyta jest po prostu urocza. I jeszcze mi się nie znudziła, pomimo faktu, że tłukę ją na okrągło.
Do Kasi mam szczególny stosunek, byłam nawet bliska popłakania się ze wzruszenia, że moja Kasia potrafi nagrać coś tak wspaniałego jak A Moment Of Madness. A totalnie oszalałam, gdy poznałam tytułowe The House.Zdecydowanie najpiękniejszy utwór, jaki kiedykolwiek zaśpiewała Katie, a w dodatku napisany w całości przez nią.
Oj, kończę. To taka mała cząstka tego, co chciałabym powiedzieć o w/w albumach.


Znowu przesadziłam. Lubię się roztkliwiać.
Zobacz profil autora
ewanq
my name is 2pm
<i>my name is 2pm</i>

Dołączył: 06 Mar 2007
Posty: 11219
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

1. 2pm - 1:59
2. shinee - lucifer
3. 2pm - dont stop cant stop
4. mblaq - y
5. 2am - i did wrong
6. miss a - bad but good
7. 4minute - hit your heart
8. wonder girls - 2 different tears
9. snsd - oh!
10. oneway - oneway street

w sumie to nie wiem czy to jest po kolei :O


Ostatnio zmieniony przez ewanq dnia Śro 14:23, 25 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
melóra
supercalifragilisticexpialidocious
<i>supercalifragilisticexpialidocious</i

Dołączył: 10 Cze 2009
Posty: 13532
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: where the wild roses grow
Płeć: Kobieta

nie będzie dziesięć, wymienię wszystkie najważniejsze i najulubieńsze po prostu.
na początku oczywiście beatlesi - cała dyskografia, nie mam serca którejś płyty wykluczyć, każda miała u mnie swój czas. tak samo mam z the police. paul mccartney - tug of war, najlepsza rzecz jaką paul zrobił solowo, nigdy się nie odczepię od tego pięknego albumu, bardzo dużo dla mnie znaczy. paul - memory almost full. paul & wings - band on the run. katie melua - the house, mega ważna dla mnie płyta, zresztą w stu procentach zgadzam się z tym co dwa posty wyżej napisała o niej cathy.
i to tyle z takich dużo znaczących dla mnie. resztę po prostu lubię tak ot posłuchać, czy pobansić, ale nie mają dla mnie większej wartości emocjonalnej czy jakiejś tam. w każdym razie nie aż taką jak beatlesi, paul, sting i katie.
czyli: bat for lashes - two suns, ladyhawke - ladyhawke, florence + the machine - lungs, blondie - eat to the beat, i blame coco - the constant, gwen stefani - love angel music baby, większość pj harvey, britney, mj itp itd.


Ostatnio zmieniony przez melóra dnia Sob 19:03, 20 Sie 2011, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
brighte
taking pictures of you

Dołączył: 30 Gru 2008
Posty: 4892
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

melóra napisał:
nie będzie dziesięć, wymienię wszystkie najważniejsze i najulubieńsze po prostu.

jako pierwszą napisać tutaj muszę bezapelacyjnie 30 Seconds to Mars - This is war. uwielbiam całą płytę bez wyjątku, a dodatkowy sentyment mam do niej z racji tego, że była moim pierwszym zakupionym krążkiem. później znów Marsi, tym razem A beautiful lie. następnie płyty takie jak American Idiot, 21st Century Breakdown i Warning Green Day'a, bo jakby nie było są dla mnie ważne. My Chemical Romance - Three cheers for sweet revenge, moja ulubiona z całego dorobku Chemicznych, choć nie powiem, The black parade też całkiem lubię. happysadu cała dyskografia, choć szczególnym uczuciem darzę Nieprzygodę. na miejsce w tym zacnym zestawieniu zasługują też Hurts - Happiness, Florence + the Machine - Between two lungs, The Kooks - Inside in inside out & The Konk, One Night Only - One night only, Deep Insight - Sucker for love & One minute too late, cała dyskografia Sunrise Avenue, The Beatles - Revolver, A hard day's night i Help!, Ladyhawke - Ladyhawke, Piotr Lisiecki - Rules changed up i Sum 41 - Screaming bloody murder & Underclass hero.

uff, chyba tyle. kolejność większości, poza 30STM, Green Day'em i MCR przypadkowa.
Zobacz profil autora
Wiedźma
Moderator
Eraserhead

Moderator<br><i>Eraserhead</i>

Dołączył: 21 Lut 2007
Posty: 23817
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Transsexual Transilvania
Płeć: Mężczyzna

Hm, strasznie ciężko będzie mi wybrać, bo o ile w przypadku konkretnych wykonawców wiem czyja muyzka jakie miejsce zajmuje w moim życiu, tak albumów dla mnie ważnych jest naprawdę dużo.
I właściwie te najważniejsze są aż trzy, ale spróbuję stworzyć tu jako taką hierarchię. Naprawdę spróbuję.

1.Devil Doll - The Girl Who Was ... Death
Pomimo tego, że to uważam Sacrilegium za arcydzieło muzyczne i generalnie personifikację mojego boga, tak nigdy nie zapomnę pierwszego kontaktu z The Girl... i przewrotnością umysłu Mr. Doctora. Wpadłam na tak genialny pomysł żeby przesłuchać tej płyty w nocy i pamiętam, że całą godzinę {bo tyle trwa ten utwór stanowiący jednocześnie cały album} leżałam sparaliżowana. A zakończenie, chryste, to zakończenie! Nie dość, że bolał mnie każdy mięsień to i nocy niemal nie przespałam. Serio, ta muzyka zmieniła mi świat.
A rano obudziłam się Wiedźmą.
2.The Cure - Disitegration
Ta muzyka jest ze mną od zawsze, odkąd przestałam być dzieckiem i zaczęłam się powoli rozwijać do tego {tego : D} czym jestem obecnie. A wiem, że będzie ze mną jeszcze do późnej starość. Płyta w zasadzie genialna, odpowiadające idealnie mojej wrażliwości i charakterowi. Moja perełka.
3.Clan of Xymox - Medusa
Jak już wspomniałam o wrażliwości trudno jest nie napomknąć o Medusie. Jedyny w stu procentach doskonały album COX. Wszystko to co najbardziej kocham w mojej ulubionej epoce muzyki rozrywkowej. Cudowne syntezatory, iście new romanticowe teksty i ten gotycki duch. Jej klimat mogłabym opisać w trzech słowach: melancholia, nostalgia, subtelność.

I to by było na tyle jeśli chodzi o albumy mojego życia. Dalej!
4.Rome - Confessions d'Un Voleur d'Ames
Piękno tej płyty powala za każdym razem tak samo. Teksty to mistrzostwo świata. Jak dla mnie spokojnie robić może za substytut poezji w życiu. Aspiruje by dołączyć do pierwszej trójki mojego rankingu, naprawdę.
5.The Frozen Autumn - Pale Awakening
Śliczna, zimowa, melancholijna płyta. Wielokrotnie mówiłam, że to dokładnie to co najbardziej lubię w darkwave, czyli idealnie zachowana równowaga pomiędzy gotycką stylistyką grania, a zastosowaniem elektroniki i syntezatorów. Cudowne syntezatory!
6.Sopor Aeternus & The Ensemble Of Shadows - Ich töte mich jedesmal aufs neue, doch ich bin unsterblich, und ich erstehe wieder….
Will you chose pain ... or will you prefer the penance?
Musze przyznać, że trzeci rok już rozpracowuję pokręcony świat Sopora, ale jego piękno mnie urzekło i fascynuje do tej pory. To trochę tak jak ze śmiercią, czasem nawet odnosi się wrażenie, iż nie jest to muzyka z tego świata. Poza tym na płycie jest absolutnie przepiękne Dark Delight. Pomnę na nekrofilski tekst.
7.Joy Division - Unknown Pleasures
NEW DAWN FADES. I wszystko na ten temat.
Dead Can Dance- Within the Realm of a Dying Sun
Moja ulubiona płyta DCD, bardzo działa na wyobraźnie i emocje. Mimo, że to na Aion są najpiękniejsze utwory tej grupy, kieruję się w tym rankingu sentymentem.
9.Ultravox -Vienna
Eighties w najlepszym wydaniu. Och, Vienna! <33
Pojęcia nie mam co miałabym wstawić na miejscu dziesiątym. Niech będzie:
10.David Bowie-Low
Uwielbiam tę płytę, mam ją non stop w odtwarzaczu i słucham niemal codziennie. Bardzo inspirująca muzyka.

uff
Zobacz profil autora
swordfishtrombonist


Dołączył: 02 Wrz 2011
Posty: 745
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

Kolejność nie do końca zobowiązująca.
Tom Waits – Franks Wild Years
Właściwie mógłbym dać tu każdy album Waitsa, ale stwierdziłem że dla równowagi będzie jeden. Najczęściej słuchany, mi najbliższy. Opera w dwóch aktach, jak mówi okładka.
Kult – Tata 2
Wybierałem między tym, a 'Spokojnie', jednak Tata 2 ma najdojrzajsze brzmienie. Kompozycje i teksty Staszka gorzkie jak mało co. To co lubię.
Wire – Pink Flag
Kamień milowy, rzecz genialna od początku do końca. Pojawiła się dość niedługo po nastaniu ery punk rocka, a wyprzedziła o dekady swój czas.
John Coltrane – A Love Supreme
Taki dżez to ja lubię.
Nick Cave & the Bad Seeds – Tender Prey
Chciałem zamieścić tu 'Closer' Joy Division, ale stwierdziłem że jest jedna rzecz bardziej closerowa od 'Closer'. Teksty świetne, mrok jakich mało.
N.W.A – Straight Outta Compton
Dobry, skurwysyński czarny rap.
Leonard Cohen – Songs of Love and Hate
Najlepsza płyta Cohena, po prostu. "Avalanche" albo "Famous Blue Raincoat"
Frank Zappa – Hot Rats
Zappa w szczytowej formie. No i Cpt. Beefheart na wokalu, o ile takie coś można nazwać partią wokalną.
Al Di Meola, John McLaughlin, Paco De Lucia – Friday Night in San Francisco
Tego wieczora zostało zrobione wszystko, co można zrobić z gitarami.
The Stooges – Raw Power
Po prostu urywa dupę, dlatego.
Zobacz profil autora
Kiler
eat me, i'm sweet
<i>eat me, i'm sweet</i>

Dołączył: 17 Gru 2007
Posty: 16782
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

jakie wyzwanie.
kolejność jest mało ważna.

1. Red Hot Chili Peppers I'm With You
2. Within Temptation The Heart Of Everything
3. Godsmack The Oracle
4. Massive Attack Heligolad
5. Apocalyptica 7th Symphony
6. Red Hot Chili Peppers By the Way
7. Tori Amos Little Earthquakes
8. Bat for Lashes Two Suns
9. Shinedown Leave a Whisper
10. Skunk Anansie Smashes & Trashes

ojesu, ale rozkmina była. to tak ostatnio.


Ostatnio zmieniony przez Kiler dnia Sob 13:39, 03 Wrz 2011, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
mardy bum
from Paris with love
<i>from Paris with love</i>

Dołączył: 28 Kwi 2009
Posty: 4284
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Radlin
Płeć: Kobieta

Dobra, to ja na nowo napiszę, bo się trochę pozmieniało. I tak jak melóra zrobię spis ogólny, bo wybrać dziesięciu najlepszych nie potrafię.
Na samym początku musi być dyskografia Arctic Monkeys, bo to już na zawsze będzie mój prywatny, najukochańszy pocket band, którego muzykę traktuję jako nierozerwalną część siebie. A jak już jesteśmy przy panu Turnerze i jego poczynaniach, to nie sposób nie wspomnieć o genialnym The Age of the Understatement, płycie, którą wraz z Milesem Kanem nagrali pod szyldem The Last Shadow Puppets. Kolejni są Beatlesi, moi bogowie na muzycznym Olimpie, którzy dla mnie będą legendą już do samiutkiego końca.
Bardzo dobrze kojarzą mi się płyty Kings of Leon, są takie... pełne intensywnego amerykańskiego światła. Uwielbiam Florence + The Machine i płytę Lungs, bo to chyba jedyna wokalistka (obok Coco Sumner), której słucham tak chętnie, gdyż zwyczajnie nie przepadam za żeńskimi wokalami. Jestem też absolutnie zasłuchana w kawałki The Strokes, najukochańszą płytą pozostanie Room on Fire. Na smuteczki, a żeby jeszcze bardziej się dobić wybieram Unknown Pleasures Joy Division, bo wkręca w magiczny nastrój dzięki ciężkiemu, a jednak wyjątkowo melodyjnemu bassowi Petera Hooka. Bardzo wysoko na mojej liście jest też Bruce Springsteen i mój albumowy faworyt czyli Born To Run, płyta pełna cudownej energii, a do tego ten głos... Do tego wszystkiego trzeba dodać jeszcze Misplaced Childhood Marillionu, które uważam za swoistą perełkę. Byłabym zapomniała o Chrisie Cornerze i jego genialnym projekcie IAMX. A ulubieńcem jest album The Alternative, ale to głównie zasługa bardzo miłych wspomnień. Na okrągło mogłabym też słuchać Symphonicities Stinga. A z zupełnie innej beczki: Bas Tajpan&Miuosh Fandango Gang i 3oda Kru Parchastyczny Mikstejp (moja muzyka na poprawienie humoru). I jeszcze jedna bardzo ważna pozycja, a mianowicie 500 Days of Summer OST czyli jeden z najlepszych soundtracków w formie składankowej jaki znam. Doskonale dobrane utwory, które są pełne ciepła i naładowane pozytywną energią. Niezmiennie wielbię też "bezprądową" Nirvanę.
Mogłabym tak wymieniać bez końca, ale nie ja jestem tu od długich postów. Ale tak czy inaczej to są najbliższe mojemu sercu wydawnictwa.
Zobacz profil autora
Moondance
best safety lies in fear

Dołączył: 24 Lis 2009
Posty: 3070
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Caprica
Płeć: Kobieta

Nowa lista, bo w mój świat wkroczyło pełno Lucassenów i innych Sammetów, którzy totalnie mnie zafascynowali. Numerki sobie są o tak, liczą się tylko do pierwszych trzech pozycji.

1. Guilt Machine - On This Perfect Day
2. Ayreon - Into the Electric Castle / 01011001
3. Soundtrack Beara McCreary'ego do Battlestar Galactica z wszystkich sezonów.
4. Devin Townsend Project - Addicted
5. Ambeon - Fate of a Dreamer
6. The Gathering - Nighttime Birds / Mandylion / Home
7. Avantasia - The Scarecrow / The Wicked Symphony
8. Aesma Daeva - Here Lies One Whose Name Was Written In Water
9. Emilie Autumn - Laced/Unlaced (chodzi mi tu o część Unlaced)
10. The 3rd and the Mortal - Sorrow
Zobacz profil autora
peaceSells


Dołączył: 01 Lis 2012
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

1. Metallica - St. Anger
2. Hunter - Hellwood
3. Hunter - T.E.L.I.
4. Turbo - Awatar
5. Turbo - Kawaleria Szatana
6. SOAD - Toxicity
7. Linkin Park - Meteora
8. Pidżama Porno - Bułgarskie Centrum
9. Avenged Sevenfold - Nightmare
10. Coma - Pierwsze wyjście z mroku

Mogłabym tak w nieskończoność, jednak podałam tylko te, które mogę słuchać godzinami. ;)
Zobacz profil autora
beny


Dołączył: 30 Sie 2013
Posty: 22
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

1. 30stm - a beautiful lie
2. coldplay - viva la vida
3. breaking benjamin- phobia
4. simon & garfunkel- greatest hits, legendary rock stars
5. hoobastank- every man for himself
6. pearl jam - binaural
7. r.e.m.- out of time
8. happysad - wszystko jedno
9. clint mansell & kronos quartet - requiem for a dream
10. the offsprings -Rise and Fall, Rage and Grace
Zobacz profil autora
Top 10 - płyty
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)  
Strona 2 z 2  

  
  
 Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi