Bezpieczeństwo Na Drodze

Dzisiejsze zdarzenie zmusiło mnie, aby napisać ten post.
Piąte klasy wychodziły z Akademii, jakby nigdy nic szłam z Anetą, Danielem, Kamilem, a obok nas jechał Jacek.
Jacek był święty. Ministrant, Kujon jakich mało, Średnia 5,52. Codziennie chodził do kościoła, modlił się itp.
Śmialiśmy się, gadaliśmy, ale nagle Jacek chciał przejechać przez drogę bo śpieszył się na spowiedź. Aż tu nagle : pisk opon, krzyki, płacz, reflektor z auta przeleciał mi obok głowy.
To Jacek leży na drodze.
Szyba wybita, bo głową w nią walnął, szkło rozprysło się po całej drodze.
Na szczęście karetka szybko przyjechała i go zabrała.
Powód?
Jacek nie porozglądał sie, czy ktoś jedzie.
A najgorsze jest to, że przed wypadkiem powiedział : 'Pomodlę sie za was'

I zastanawiam się, czy uważamy na drodze? Czy teraz młodzież uważa, żę przysłowiowe 'Trzy razy się popatrz zanim przejdziesz' to stara bajeczka dla straszenia małych dzieci, czy naprawdę bierzemy to sobie do serca?
Jakie jest wasze zdanie?

jbla bla bla

zawsze się rozglądam trzy razy. mój nawyk.

Neeltje napisał:

zawsze się rozglądam trzy razy. mój nawyk.

dokładnie.

siedemnaście lat wbijano mi do łba - prawo, lewo, prawo. i tak już zostało.

Zawsze się rozglądam i staram przechodzić wyłącznie w dozwolonych miejscach. Czasami jednak się zamyślę, no i nieraz gdyby nie interwencja kumpeli, wylądowałabym pod kołami oO"

Nie według zasady ale rozglądam się, z przyzwyczajenia, nigdy nie przebiegam przez ulicę nie patrząc czy nie zostanie czasem zaraz ze mnie klops na ulicy.

Rozglądam się zawsze. Może nie wg zasady, ale patrzę czy nic nie jedzie. I często przebiegam, chociaż chyba się nie powinno...

Ja też się rozglądam, ale czasami nie wiadomo z skąd wyjedzie samochód i bach. Poza tym ostatnio dosyć często wymuszam żeby kierowcy na pasach mnie przepuszczali.

Rozglądam się, może nie według określonej zasady, ale spoglądam czy coś nie jedzie. Chociaż, wstyd to mówić, zdarzają się sytuacje gdy jestem nad czymś zamyślona, zajęta i nie zwracam uwagi na sprawdzanie czy można przejść przez ulicę.

Manieczka. napisał:

zawodowi kierowcy

Jesteś pewna (że znasz znaczenie określenia 'zawodowy' w stosunku do kierowców)? Uważam, jak łażę, bo boję się głupiej śmierci, że tak zacytuję.

Generalnie zawsze uczono mnie, żeby uważać na drodze. Wiadomo, tatuś instruktor nauki jazdy, to córeczkę pilnuje. Ale jakoś ostatnio nie zwracam na to uwagi. Raz przejechałby mnie samochód, raz tramwaj, a to wszystko z zamyślenia. Dobrze, że ktoś mnie jak pieska pilnuje.

Mi już od najmłodszych lat mówiono, że przy przejściu dla pieszych trzeba się rozglądać w lewo, prawo i jeszcze raz w lewo. Staram się stosować do tej zasady zawsze, ponieważ nie chcę, przez moje chwilowe roztargnienie, trafić do szpitala potrącona przez samochód.

ed. dwie lietrówki

Flossey napisał:

Generalnie zawsze uczono mnie, żeby uważać na drodze. Wiadomo, tatuś instruktor nauki jazdy, to córeczkę pilnuje. Ale jakoś ostatnio nie zwracam na to uwagi. Raz przejechałby mnie samochód, raz tramwaj, a to wszystko z zamyślenia. Dobrze, że ktoś mnie jak pieska pilnuje.

em, no ;d

ja się zawsze rozglądam, jak widzę ludzi wskakujących tacie pod auto to otwieram okno i wrzeszczę po nich.
co do jazdy samochodem to mój tata jest zawodowym kierowcą [ma usługi transportowe] a zdarzyła mu się stłuczka, nie z jego winy. co prawda nic się nie stało, ale czasami my jedziemy prawidłowo a ktoś inny do nas wjedzie i może to się źle skończyć.

Mógł się rozejrzeć.
Mnie tam uczyli, uczą, a później wejdzie w nawyk. Już wchodzi.
Jeśli chodzi o bezpieczeństwo, to ja najwyraźniej owej zasady nie zachowuję na drodze. Mieszkam na wsi, dość mało samochodów, jeżdżą czasem po pijaku, więc czasem się zdarzy rower+jazda bez trzymanki. Ale ogólnie to się pilnuję, a raczej próbuję.