Forum bloggers.fora.pl Strona Główna


bloggers.fora.pl
B L O G G E R S
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
marla


Dołączył: 04 Maj 2010
Posty: 108
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łódź
Płeć: Kobieta

Nie czuję się samotna, mam rodzinę, przyjaciół. Nie potrafiłabym całkowicie odizolować się od społeczeństwa.
Miałam okres w życiu, gdy ludzie mnie po prostu irytowali. Siedziałam sama w pokoju i marnotrawiłam czas na nicnierobieniu. Taki okres chyba był mi potrzebny, odpoczęłam od wszystkiego, przemyślałam parę spraw, ale na dłuższą metę się tak nie da.

Czasami tylko odczuwam jeszcze taką samotność, bo mało kto potrafi mnie zrozumieć. Zdarza się, że opowiadam swoim przyjaciołom o swoich problemach i choć widzę, że chcą mnie zrozumieć i mi pomóc, to nie bardzo wiedzą jak.
To głupie, ale po prostu czasem odnajduję azyl w internecie, nie dlatego by właśnie się dowartościować, ale posłuchać kogoś, kto podobnie myśli i czuje... (: Cieplej się robi.
Zobacz profil autora
Nyfalain


Dołączył: 04 Sie 2010
Posty: 132
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Częstochowa
Płeć: Kobieta

Ja swoją samotność ,,topiłam'' pisząc opowiadania, co mi pozwalało o niej zapomnieć. Chodź teraz nie mam jak być samotna, bo mam dużo osób, z którymi mogę pogadać, brakuje mi wolnych chwil i pisania...
Zobacz profil autora
psychoza


Dołączył: 11 Wrz 2010
Posty: 132
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Nie jestem sama, ale czasem czuję się naprawdę bardzo samotna. To skomplikowane. Duszą towarzystwa nigdy nie byłam, ale nie jest też tak, że chcę być całkiem sama. Podejrzewam, że problem tkwi w mojej psychice, nie w społeczeństwie w jakim się obracam. Wydaje mi się że nikt oprócz mnie nie jest w stanie mnie zrozumieć, więc nie potrafię się przed nikim otworzyć. Druga sprawa, czasem czuję się tak, jakbym mentalnie była już dawno do przodu podczas gdy ciało pozostało w "przeszłości", czyli, paradoksalnie teraźniejszości. Nie da się tego wyjaśnić racjonalnie, nie? Wychodzisz na osobę psychiczną.
Nie interesuje mnie Justin Bieber, nie chce mi się chodzić na dyskoteki szkolne z disco polo, nie mam chłopaka, prawdziwej przyjaciółki chyba też nie. Nie mam wspólnych tematów z ludźmi, którzy mnie otaczają, więc w efekcie gram kogoś kim nie jestem i nie jestem w stanie tego zatrzymać... Bezpieczniej czuję się we własnej głowie, choć czasem staje się dla mnie pułapką. Może dlatego że tu gdzie jestem nie ma ludzi podobnych do mnie. Koło się zamyka, wynikiem tego czuję się gorzej wśród ludzi, jak i samotnie.
Zobacz profil autora
cyjanus
keep calm and trzymaj gitare
<i>keep calm and trzymaj gitare</i>

Dołączył: 09 Wrz 2009
Posty: 8413
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: kółko wzajemnej adoracji
Płeć: Kobieta

psychoza napisał:

Nie interesuje mnie Justin Bieber, nie chce mi się chodzić na dyskoteki szkolne z disco polo, nie mam chłopaka, prawdziwej przyjaciółki chyba też nie. Nie mam wspólnych tematów z ludźmi, którzy mnie otaczają, więc w efekcie gram kogoś kim nie jestem i nie jestem w stanie tego zatrzymać... Bezpieczniej czuję się we własnej głowie, choć czasem staje się dla mnie pułapką. Może dlatego że tu gdzie jestem nie ma ludzi podobnych do mnie. Koło się zamyka, wynikiem tego czuję się gorzej wśród ludzi, jak i samotnie.


tak. co prawda jest jakieś rozwiązanie pojedynczych punktów - nie lubię biebera - jak chłopaki z mojej klasy. nie chce mi się chodzić na dyskoteki, wiedząc, że i tak bawić się będzie elita, jak... nie wiem, nie wiem. chciałabym bardziej i częściej wychodzić do ludzi, bo siedząc tu w końcu zdziwaczeję i zostanę jedynie z muzyką w głośnikach, ale nie potrafię. aczkolwiek samotna się nie czuję, więc sytuacja jest niełatwa.
Zobacz profil autora
psychoza


Dołączył: 11 Wrz 2010
Posty: 132
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

cyjanus napisał:
psychoza napisał:

Nie interesuje mnie Justin Bieber, nie chce mi się chodzić na dyskoteki szkolne z disco polo, nie mam chłopaka, prawdziwej przyjaciółki chyba też nie. Nie mam wspólnych tematów z ludźmi, którzy mnie otaczają, więc w efekcie gram kogoś kim nie jestem i nie jestem w stanie tego zatrzymać... Bezpieczniej czuję się we własnej głowie, choć czasem staje się dla mnie pułapką. Może dlatego że tu gdzie jestem nie ma ludzi podobnych do mnie. Koło się zamyka, wynikiem tego czuję się gorzej wśród ludzi, jak i samotnie.


tak. co prawda jest jakieś rozwiązanie pojedynczych punktów - nie lubię biebera - jak chłopaki z mojej klasy. nie chce mi się chodzić na dyskoteki, wiedząc, że i tak bawić się będzie elita, jak... nie wiem, nie wiem. chciałabym bardziej i częściej wychodzić do ludzi, bo siedząc tu w końcu zdziwaczeję i zostanę jedynie z muzyką w głośnikach, ale nie potrafię. aczkolwiek samotna się nie czuję, więc sytuacja jest niełatwa.
rozumiesz mnie!
właśnie o to chodzi. co prawda kumpluję się z jedną dziewczyną która słucha wyżej wspomnianego wątpliwych umiejętności "wokalisty" ale nie jestem przy niej sobą. Nie umiem. Nie znoszę milczenia w towarzystwie osób, których nie nazwę przyjaciółmi - więc gadam co się nawinie. Za to nikt, ale naprawdę nikt, nie zna moich marzeń, stanu psychicznego i tak dalej. i wiem, że po zakończeniu szkoły już się nie będziemy spotykać.
tak więc to jest swoista czarna dziura, ludzie nie chcą cię bliżej poznać, bo jesteś dla nich za dziwny. a żeby nie być samym, udajesz kogoś kim nie jesteś i w głębi siebie tak naprawdę chce ci się wrzeszczeć.
Zobacz profil autora
cyjanus
keep calm and trzymaj gitare
<i>keep calm and trzymaj gitare</i>

Dołączył: 09 Wrz 2009
Posty: 8413
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: kółko wzajemnej adoracji
Płeć: Kobieta

no tak, a jak już chce się być sobą, bo nagle zaczęła kwitnąć jakaś nadzieja, że może jednak ktoś jest okejka i cię zrozumie, no to gdy tylko temat schodzi na justina (bo uwierzcie mi, w mojej klasie wśród dziewczyn nie ma bata, o czym byś nie rozmawiała, temat na niego schodzi, jaki jest sfet), no to mówisz prawdę i zostajesz zlinczowany, ahaha. są też jednostki (nieliczne, naprawdę), które z jakichś powodów chcą się tobie przypodobać i tonem mega luzaka mówią ta, weźcie, bieber, janiemoge..., chociaż zwykle po stronie biebera są ich ziomki, więc to jest takie ich wahanie, iść do swoich, czy chcieć się podlizać dla swoich niewiadomych celów.
Zobacz profil autora
psychoza


Dołączył: 11 Wrz 2010
Posty: 132
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

cyjanus napisał:
no tak, a jak już chce się być sobą, bo nagle zaczęła kwitnąć jakaś nadzieja, że może jednak ktoś jest okejka i cię zrozumie, no to gdy tylko temat schodzi na justina (bo uwierzcie mi, w mojej klasie wśród dziewczyn nie ma bata, o czym byś nie rozmawiała, temat na niego schodzi, jaki jest sfet), no to mówisz prawdę i zostajesz zlinczowany, ahaha. są też jednostki (nieliczne, naprawdę), które z jakichś powodów chcą się tobie przypodobać i tonem mega luzaka mówią ta, weźcie, bieber, janiemoge..., chociaż zwykle po stronie biebera są ich ziomki, więc to jest takie ich wahanie, iść do swoich, czy chcieć się podlizać dla swoich niewiadomych celów.
Ja akurat zawsze mówię, że go nie lubię, nie trawię wręcz i ona o tym wie. bo zawsze, kiedy próbuje zmienić temat na justina to spotyka się z gwałtownym protestem. Tak jest z większością spraw. Nie staram się udawać, że coś lubię, bądź nie. Chodzi mi tu raczej o zachowanie w grupie, wydurniam się chociaż nie zawsze mi do śmiechu. Nie mówię, co chcę robić w życiu, bo nie wiem, czy mogę komuś ufać. Tak dalej. To chyba przez doświadczenia z dzieciństwa, które bądź co bądź zakorzeniły się w mojej głowie i nie chcą puścić, noale. Taki stan rzeczy nie jest czymś, co człowiek jest w stanie na dłuższą metę wytrzymać.
Zobacz profil autora
cyjanus
keep calm and trzymaj gitare
<i>keep calm and trzymaj gitare</i>

Dołączył: 09 Wrz 2009
Posty: 8413
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: kółko wzajemnej adoracji
Płeć: Kobieta

ja też zawsze to mówię, ale zawsze spotyka się to z takim bulwersem, że głowa mała. mi do szczęścia wiele nie trzeba, tylko jedna podobna do mnie osoba, która potrafiłaby być moim prawdziwym i szczerym przyjacielem. szkopuł w tym, że jak na razie nikogo takiego nie spotkałam.
Zobacz profil autora
melóra
supercalifragilisticexpialidocious
<i>supercalifragilisticexpialidocious</i

Dołączył: 10 Cze 2009
Posty: 13532
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: where the wild roses grow
Płeć: Kobieta

^ A ja spotkałam, straciłam i od kilku lat tęsknię. To jest jeszcze gorsze, niż w ogóle takiej osoby nie spotkać.

U mnie się znów zaczęło. Zero ochoty na towarzystwo, najchętniej siedziałabym sobie sama po cichutku, czytała, oglądała albo słuchała czegoś tam, no generalnie zajmowała się sobą. Na spacer też najchętniej idę w pojedynkę. Nie wiem, od czego jest to zależne. Przychodzi nie wiadomo skąd i potem tak samo niespodziewanie znika.
Zobacz profil autora
cyjanus
keep calm and trzymaj gitare
<i>keep calm and trzymaj gitare</i>

Dołączył: 09 Wrz 2009
Posty: 8413
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: kółko wzajemnej adoracji
Płeć: Kobieta

melóra napisał:
^ A ja spotkałam, straciłam i od kilku lat tęsknię. To jest jeszcze gorsze, niż w ogóle takiej osoby nie spotkać.



nie wątpię, ale skoro będę myślała, że jak ją spotkam, to mogę ją stracić i to będzie gorsze, to w końcu będę się bała takich znajomości.
Zobacz profil autora
mońciak.


Dołączył: 27 Maj 2011
Posty: 1586
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Bydgoszcz
Płeć: Kobieta

Czuję się samotna, choć tak nie jest. Mam kochanych rodziców, fajną siostrę, przyjaciółkę,która wspiera mnie w najgorszych chwilach..Ale tak jakoś dziwnie.
Zobacz profil autora
Ozi


Dołączył: 28 Lut 2010
Posty: 2606
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Siemianowice Śląskie
Płeć: Mężczyzna

Nie uważam, żeby samotność była czymś złym. Są ludzie z social skillem +100, ale mi towarzystwo nie jest zbytnio do szczęścia potrzebne. Maksim Bahdanowicz pisał: "Nie jestem sam, ja książkę mam" i o wiele bardziej wolę lekturę jakiejś ciekawej pozycji od spotkań z ludźmi irl.
Zobacz profil autora
melóra
supercalifragilisticexpialidocious
<i>supercalifragilisticexpialidocious</i

Dołączył: 10 Cze 2009
Posty: 13532
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: where the wild roses grow
Płeć: Kobieta

no, u mnie jak zwykle wszystko rozgrywa się cyklicznie - np. teraz (to jest od około dwóch-trzech miesięcy) mam nieprzerwaną ochotę na bycie w towarzystwie, bo... tak mi się akurat chce i już. jak siedzę zbyt długo sama, to za dużo się głowię nad tym i tamtym i po prostu źle to oddziałuje na mój nastrój, a raczej zależy mi na tym, by był jak najlepszy. nie potrafię przewidzieć, kiedy się to skończy, albo kiedy znów zacznie. nie mam nad tym panowania. przychodzi i odchodzi. to jeśli chodzi o samotność "zewnętrzną". bo "wewnętrznej" raczej nie odczuwam. mam kilka bardzo bliskich osób i mimo tego, że czasem dopada mnie jakaś chwila załamania, to wiem, że nie jestem sama (w przeciwieństwie do moich odczuć z pierwszego postu w tym temacie).


Ostatnio zmieniony przez melóra dnia Śro 11:53, 29 Cze 2011, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
prowo


Dołączył: 26 Cze 2009
Posty: 6718
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: s tont
Płeć: Mężczyzna

ja naprawde mam z kim pogadac, ale samotna sie czuje czesto dlatego, ze naprawde malo jest ludzi z ktorymi moge pogadac na kazdy temat. no po prostu wiekszosc to debile i taka prawda. nie przeszkadza mi to w sumie tylko wkurwia.
Zobacz profil autora
Roy d'Epee


Dołączył: 20 Sty 2010
Posty: 7986
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: stolYca
Płeć: Mężczyzna

Nic mnie tak nie wkurwia jak inni ludzie. Nie potrafię egzystować w stadzie - nie akceptuję zasad ustalanych przez innych, uprzedzam się do większości osób, z którymi mam pobieżny kontakt, innych ignoruję, niektórych tępię, a tylko z małym procentem potrafię się dogadać, albo przynajmniej koegzystować i nie wchodzić sobie w drogę.
Te wszystkie terapie dla socjopatów i pieprzenie psycho-konowałów można rozbić o kant dupy. A zresztą czasem miewam przebłyski pozytywnych uczuć do ludzi, więc nie jest ze mną aż tak źle.
Zobacz profil autora
Ozi


Dołączył: 28 Lut 2010
Posty: 2606
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Siemianowice Śląskie
Płeć: Mężczyzna

Roy d'Epee napisał:
Nic mnie tak nie wkurwia jak inni ludzie. Nie potrafię egzystować w stadzie - nie akceptuję zasad ustalanych przez innych, uprzedzam się do większości osób, z którymi mam pobieżny kontakt, innych ignoruję, niektórych tępię, a tylko z małym procentem potrafię się dogadać, albo przynajmniej koegzystować i nie wchodzić sobie w drogę.
Te wszystkie terapie dla socjopatów i pieprzenie psycho-konowałów można rozbić o kant dupy. A zresztą czasem miewam przebłyski pozytywnych uczuć do ludzi, więc nie jest ze mną aż tak źle.

[link widoczny dla zalogowanych]
Zobacz profil autora
Kamil
Rurzowy Kutzyk
<i>Rurzowy Kutzyk</i>

Dołączył: 28 Lip 2009
Posty: 8459
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Centrum Wszechświata
Płeć: Mężczyzna

Generalnie ludzie mnie wkurwiają. Mało w życiu poznałem osób, z którym miałbym parę wspólnych tematów, a nawet jeśli już je mam, to ludzie ci okazują się jebnięci do granic (cześć, Michał). Kontakty w szkole to była zwykle gadka-szmatka o dupie Maryni i roztopionym lodzie, o dobrej książce czy filmie nie było z kim słowa zamienić, bo nikt tego po prostu nie znał. Szerokie muzyczne horyzonty co prawda czasem mnie ratowały, ale to też zwykle było takie pierdolenie o tym, co najbardziej znane, czyli w sumie o niczym. Z paroma osobami przeprowadziłem kilka dłuższych poważniejszych rozmów i mogę przyznać, że w jakimś stopniu te osoby lubię, ale nic poza tym.
Z drugiej jednak strony - potrzebuję czasem się odezwać, choćby i mówiąc o pierdołach. Konkretniej - z kimś w moim przedziale wiekowym, tym bardziej, że moje kontakty z rodziną... NIGGA PLEASE. Książki, muzyka czy Internet nie zastąpią mi do końca drugiego człowieka. Nawet zwykli ludzie tworzą sytuacje, sytuacje tworzą okazje do śmiechu czy do refleksji. Od miesiąca z osobami w wieku późno-nastoletnim zamieniłem face-to-face łącznie może z 8-10 zdań, ale co to za gadanie, jak pytają tylko o maturę, studia, bla, bla, bla.
Myślę, że może bardziej niż rozmowy potrzebuję okazji do obserwowania ludzi. Jakkolwiek na dłuższą metę relacje z nimi mnie denerwują (mało powiedziane), tak przyglądanie się z perspektywy osoby trzeciej jest jedną z moich pasji. Nie lubię uczestniczyć w plotkowaniu o innych ani wtrącania się w czyjś żywot prywatny, ale zachowanie ludzi w życiu publicznym i to, co można z niego wyczytać - fascynuje mnie na pewien sposób. Stąd też mój stosunek do Paryskiego spleenu Baudelaire'a i podpis na forum. Baudelaire, będąc ponad ludzką masę, obserwował ją i miał krótkie kontakty z jej przedstawicielami - idealnie tyle, i le trzeba.

W każdym bądź razie - w mojej około sześciotysięcznej gminie prowadzę skąpe, ale choć trochę satysfakcjonujące kontakty z jedną osobą. Nie wiem nic o 90% imprez, wypadów itp. organizowanych przez osoby, z którymi siłą rzeczy spędzałem sporo czasu (PKS, szkoła) - bądź też wiem, ale nie jestem przewidziany w programie. Część winy można zrzucić na to, że z ludźmi ze wsi zrywałem konsekwentnie kontakty już w gimnazjum; że nieliczne osoby, które lubię, mieszkają w Rybniku i okolicach, podczas gdy do tegoż miasta mam ponad 20 km i kiepski (a od czasu likwidacji PKS-u: tragiczny) dojazd i mam takie-sobie relacje z rodzicami; wreszcie, że nie piję alkoholu, będącego zwykle głównym elementem składowym takich eventów. Lecz pozostała część "winy" - chyba znacząco świadczy o mnie samym i moim stosunku do ludzi.

Czyli w przybliżeniu - mam tak, jak przedmówcy.
Zobacz profil autora
Osa


Dołączył: 13 Cze 2011
Posty: 819
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdańsk
Płeć: Kobieta

Tak, czuję się samotna. Zazwyczaj ludzie odzywają się do mnie z własnej woli tylko jak czegoś chcą, kiedy ja czegoś potrzebuję to są niewielkie szanse, że otrzymam pomoc. Niby wszystko jest cacy, ale kiedy przychodzi co do czego to tak naprawdę zostaję sama ze sobą. A rodzina to w ogóle jest z innej planety, my ze sobą tylko mieszkamy...
Zobacz profil autora
jill


Dołączył: 28 Cze 2011
Posty: 182
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: KATO
Płeć: Kobieta

nie potrafilabym byc samotna ;p
mam kilka przyjaciolek, duzo kolegow, moznaby powiedziec, ze jestem dusza towarzystwa ;p
Zobacz profil autora
sou.


Dołączył: 08 Cze 2011
Posty: 458
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: from hell.
Płeć: Kobieta

Osa napisał:
Tak, czuję się samotna. Zazwyczaj ludzie odzywają się do mnie z własnej woli tylko jak czegoś chcą, kiedy ja czegoś potrzebuję to są niewielkie szanse, że otrzymam pomoc. Niby wszystko jest cacy, ale kiedy przychodzi co do czego to tak naprawdę zostaję sama ze sobą.

Dokładnie. Znajomi są fajni, jeśli czegoś potrzebują. Ja z racji tego, że jestem dobrym słuchaczem zawsze zostaję obciążona czyimiś problemami. Po kilku nieprzyjemnych incydentach ze strony moich "przyjaciół" mam ogromny uraz. Mam wielu znajomych, ale nie przyjaciół. Mimo wszystko nie czuję się samotna, bo znalazłam swoją drugą połówkę i w razie potrzeby mam komu się poużalać i wypłakać w rękaw. ;)
Zobacz profil autora
Osa


Dołączył: 13 Cze 2011
Posty: 819
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdańsk
Płeć: Kobieta

sou_ napisał:
Mimo wszystko nie czuję się samotna, bo znalazłam swoją drugą połówkę i w razie potrzeby mam komu się poużalać i wypłakać w rękaw. ;)

Niestety ja za to nabrałam urazu, ponieważ moich dwóch chłopaków jakich miałam poszło w podboje do mojej 'przyjaciółki' co napawa mnie złością na samą myśl...
Zobacz profil autora
sou.


Dołączył: 08 Cze 2011
Posty: 458
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: from hell.
Płeć: Kobieta

Osa napisał:
Niestety ja za to nabrałam urazu, ponieważ moich dwóch chłopaków jakich miałam poszło w podboje do mojej 'przyjaciółki' co napawa mnie złością na samą myśl...

Raz miałam podobną sytuację i bardzo ciężko było mi się przełamać na jakiegokolwiek mężczyznę, ale udało się, lecz uraz do przyjaźni damsko-damskich został mi do dzisiaj i raczej się już z niego nie wyleczę.
Zobacz profil autora
Osa


Dołączył: 13 Cze 2011
Posty: 819
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdańsk
Płeć: Kobieta

sou_ napisał:
Osa napisał:
Niestety ja za to nabrałam urazu, ponieważ moich dwóch chłopaków jakich miałam poszło w podboje do mojej 'przyjaciółki' co napawa mnie złością na samą myśl...

Raz miałam podobną sytuację i bardzo ciężko było mi się przełamać na jakiegokolwiek mężczyznę, ale udało się, lecz uraz do przyjaźni damsko-damskich został mi do dzisiaj i raczej się już z niego nie wyleczę.

Dokładnie...
Okej, pogadam z dziewczynami ale oduczyłam się przywiązywać... Tamta była dla mnie najważniejsza i przejechałam się nie na żarty.
Wszystkie ważne sprawy zostają na blogu albo w mojej głowie. Chociaż wciąż liczę na obrót sytuacji. :)
Zobacz profil autora
Mess
everybody dance now
<i>everybody dance now</i>

Dołączył: 13 Mar 2009
Posty: 8904
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

Są ludzie, którzy odzywają się do mnie jak czegoś potrzebują, ale jest ich garstka. Mam przyjaciół - zaufane osoby, które jeszcze nigdy mnie nie wystawiły. Na pewno nie jestem samotna. I niech tak zostanie.
Lubię być w towarzystwie ludzi, wtedy chyba czuję, że żyję. : D
Zobacz profil autora
Wiedźma
Moderator
Eraserhead

Moderator<br><i>Eraserhead</i>

Dołączył: 21 Lut 2007
Posty: 23817
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Transsexual Transilvania
Płeć: Mężczyzna

Kamil napisał:

Myślę, że może bardziej niż rozmowy potrzebuję okazji do obserwowania ludzi. Jakkolwiek na dłuższą metę relacje z nimi mnie denerwują (mało powiedziane), tak przyglądanie się z perspektywy osoby trzeciej jest jedną z moich pasji. Nie lubię uczestniczyć w plotkowaniu o innych ani wtrącania się w czyjś żywot prywatny, ale zachowanie ludzi w życiu publicznym i to, co można z niego wyczytać - fascynuje mnie na pewien sposób. Stąd też mój stosunek do Paryskiego spleenu Baudelaire'a i podpis na forum. Baudelaire, będąc ponad ludzką masę, obserwował ją i miał krótkie kontakty z jej przedstawicielami - idealnie tyle, i le trzeba.

O to to! Dokładnie.

Generalnie ostatnio zauważyłam, że jestem bardziej towarzyska, ale jest to tego typu towarzyskość, która polega na spędzaniu czasu wolnego z ludźmi, do których poziomu muszę się dostosowywać. Zaniżając własny. Dlatego zazwyczaj tylko razem imprezujemy, bo to nie wymaga nawiązywania głębszych konwersacji. Zresztą śmieszy mnie ten respekt jaki wzbudzam wśród ludzi samym swoim sposobem bycia. Tak jakby ludzie bali się siły mojego charakteru, bo w przeciwieństwie do większości mam pełną świadomość tego kim jestem.

Roy d'Epee napisał:
Te wszystkie terapie dla socjopatów i pieprzenie psycho-konowałów można rozbić o kant dupy.

No, to sprowadza się tylko do jednego - wpojenia człowiekowi, że jest psycholem, bo odstaje od społeczeństwa. Bardzo to krzywdzące i wkurwiające. Tak jakby indywidualizm, taki a nie inny był gorszy, zły i należało go wyplenić.
Zobacz profil autora
Samotność.
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)  
Strona 2 z 3  

  
  
 Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi