Guns 'N Roses.

Nie lubię teraźniejszego Slasha. Tylko sława, kasa. Już ten teledysk z Fergie niesamowicie mnie odrzuca. O ile potrafię zrozumieć zachowanie Axla (niektóre są w końcu spowodowane jego chorobą), to Slasha - nie. Strasznie się zniszczył, bo kiedyś był niesamowity. Marzę o koncercie w Polsce.
To mój ulubiony zespół już od początku kwietnia tego roku. Znam całą dyskografię i najbardziej lubię Appetite for Destruction. Reszta płyt jest tak samo świetna, z małym spadkiem Chinese Democracy, ale i tak bardzo ją lubię. Najbardziej lubię Axla.

spacebrain napisał:

(niektóre są w końcu spowodowane jego chorobą)

? przybliż

Właśnie jestem świeżo po przesłuchaniu slaszowego nagrania z Fergie (o Beautiful Dangerous mi chodzi). Nie zachwyca, ale też nie odrzuca. Przeszkadza mi tylko teledysk, ale nie jestem heteroseksualnym facetem, więc ma prawo mi przeszkadzać.
Nawet lubię Fergie, ale tylko z BEP, stawianie jej w duecie ze Slashem uważam za coś porównywalnego do Kerry Ellis i Briana May'a, czyli na dłuższą metę bez sensu.

Axl ma psychozę maniakalno-depresyjną. Poza tym miał bardzo trudne dzieciństwo, był tak zwaną wpadką, do tego jego ojczym go bił, chciał zgwałcić, kiedy miał dwa lata.
Beautiful Dangerous nie jest jeszcze złe, ale już przeróbka Paradise City po prostu zwala mnie z nóg. Jak można zmienić tak dobrą piosenkę na rap i Fergie? Już by znalazł jakiegoś wokalistę i było dobrze.

O kuźwa, nie wiedziałam. Dzięki za informację.

spacebrain napisał:

Jak można zmienić tak dobrą piosenkę na rap i Fergie?

(w ramach małego offtopu) Aż mi się przypomniał ten koszmarek:
http://www.youtube.com/watch?v=wQbP6lIlC6I
Modelowy przykład: jak rap, oraz babsko w refrenie mogą spieprzyć klasyk.

Oj tam. Kocham Slasha całym moim malutkim serduszkiem, nie pozwolę powiedzieć o nim złego słowa. ;) Jego solowa płyta jest zajebista. I w ogóle.
Czy jestem jakimś dziwnym stworzeniem, skoro bardzo lubię Slasha solo, ale Chinese Democracy też wielbię? Zazwyczaj spotykam się ze zjawiskiem "pierwsze ble, drugie cacy" albo na odwrót. A ja ubóstwiam i oryginalny skład i teraźniejszy (chociaż obecny mniej, racja).

Slash zawsze będzie legendą. Dla mnie jest i będzie Panem z kapeluszem na głowie, burzą czarnych włosów i Panem od niesamowitych solówek. Tego new-Slasha nawet nie chcę pamiętać, bo niestety sprzedał się jak większość gwiazd, a szkoda.

A jeśli chodzi o Guns N' Roses, to wprost uwielbiam! A ich ballady są istnymi wyciskaczami łez. Lovelovelove.

Ja ich wprost nie znoszę. Oczywiście w czasach gimnazjalnych, kiedy chłonęłam wszystko zapoznałam się z najpopularniejszymi utworami, ale gdy ostatnio za namową znajomej włączyłam kompilację greatest hitsów to wysiadłam po trzech kawałkach.
Zgroza, zgroza.

30 czerwca w Rybniku. Się Rybnik koncertowo rozwija...

Kpisz? : D Gunsi w naszym Rybcu? Świat się kończy, ani chybi.

uwielbiam starych gunsów, uwielbiam i tyle. Co do koncertu w rybniku, nie wiem czy się wybiorę. Bez Slasha i Adlera to już nie ten sam zespół, do tego dochodzi dojazd ;/

^ Aż do porzygu, stary skład to, tamto, Slasha już nie ma, blabla.

Jakiś rok temu świata nie widziałam poza tym zespołem. Teraz gust zmienił mi się diametralnie, a nawet nie lubię takiej muzyki. Cóż, jestem może zbyt sentymentalna i od Gunsów odpędzić się nie mogę. Nie tyle ich twórczości, co samej świadomości, co czułam, kiedy tak fangirlowałam. Dlatego naturalne było dla mnie wybrać się na koncert.