Forum bloggers.fora.pl Strona Główna


bloggers.fora.pl
B L O G G E R S
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Agnes
Devil's little sister
<i>Devil's little sister</i>

Dołączył: 31 Paź 2006
Posty: 35680
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ministerstwo świętych.
Płeć: Kobieta

Aby. napisał:
Myślałam, że nie może być tak, że nauczyciel uczy swoje dziecko.

Ale czasami jak np. szkoła jest mała, to po prostu nie da się tego uniknąć. Tak mi się przynajmniej wydaje.
Zobacz profil autora
Kasza


Dołączył: 27 Wrz 2008
Posty: 56
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

Moje gimnazjum to jedna rodzina ;) "Parek" (w sensie, że nauczyciel jest z nauczycielką) jest dosyć dużo. My dostaliśmy jako wychowawcę panią od angielskiego (uczyła nas też religii). Zaszła w ciążę. Kto ją zastąpił? Jej mąż, pan od religii (dopiero teraz nas uczy religii). Pan z historii hajtną się z panią od WOS'u. O, a pani dyrektor (uczy nas infy) synek jest tu informatykiem, natomiast jej mąż też coś tu robi, lecz mało go widujemy. Itp. I tak wszystkiego o tej szkole nie wiem, chodzę tu dopiero od 6 miesięcy. Jeżeli chodzi o dzieci nauczycieli to u nas jest troszkę inaczej. Oczywiście, że są takie przypadki, ale jeżeli nauczyciel uczy np. matmy, to jeśli ma dziecko które uczęszcza do tej samej szkoły to nie może go i jego klasę uczyć - wtedy uczy go inny nauczyciel.
W 5 i 6 klasie polskiego uczyła nas pewna pani Zet. Ta pani początkowo była miła i zabawna, potem okazała się wredna i wymagająca. Często opowiadała swój życiorys, a najczęściej występował w nim jej najmłodszy synek, M. Zet (wołamy na niego Zenek). Opuściłam podstawówkę i tą panią - nareszcie! I co się okazało? Że to mojej nowej klasy trafił jej syn! No okej, nie znałam go, więc wtedy się tym nie przejmowałam, ale mówię wam jaki z niego filozof od siedmiu boleści, jaki kiepski komentator, wredny i nietolerancyjny. W sobotę przyśniło mi się, że moja przyjaciółka się z nim całowała (ble). Dlaczego MI muszą śnić się takie koszmary, a nie jej bo to głównie ona w tym śnie występowała?! Koszmar.
Zobacz profil autora
Mimid


Dołączył: 20 Maj 2009
Posty: 264
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

Moja mama była nauczycielką, ale się zwolniła^^. Uczyła mnie niemieckiego, w dwóch innych szkołach również angielskiego. Nie było żadnego faworyzowania ani dyskryminacji ;P.
Zobacz profil autora
David


Dołączył: 03 Mar 2007
Posty: 523
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

U nas syn dyrektora uczy się i nie ma ulg - a przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo. Często i bez oporów wstawia mu się ndst jeśli taka ocena mu wychodzi. Z jakiegoś przedmiotu nawet kilka wykolekcjonował tych jedynek. Myślę, że to zależy od szkoły - w jednej faworyzują, w innej nie.

Mój kuzyn ma matkę nauczycielkę i niestety, ale musi zmagać się z jej przerośnięta ambicją. Czasami mi go żal bo to dobry chłopak. Druga ciotka nauczycielka jest wymagająca i wogóle, ale będąc poza rodziną np. na spotkaniach rodzinnych - potrafi wyrzucić z siebie "syndorm blerfa"
Zobacz profil autora
koniec_imprezy


Dołączył: 08 Gru 2006
Posty: 5550
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: się biorą dzieci?
Płeć: Mężczyzna

Ewan napisał:
ludzie kochani, my mamy nawet gorzej.
chodzi o to, że inni zwracają na nas uwagę, trzeba się zachowywać i być na poziomie.
i głupie gadanie, że jesteśmy faworyzowani.

moi starzy też są nauczycielami.
i jak dostaniesz tróję to już słyszysz gadkę w stylu
'żeby dziecko nauczycieli tróję dostało! twoi rodzice zapadną się ze wstydu'
a nauczyciele, którzy mają dzieci uważają, że jeśli zachowujemy się źle, to to świadczy też źle o ich dzieciach.
Zobacz profil autora
bezbarwna


Dołączył: 29 Maj 2009
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: 3miasto
Płeć: Kobieta

To zależy od czlowieka. Moja mama tez jest nauczycielka i nigdy mnie nie faworyzowała, mówiła, żebym sama sobie radziła i mi w niczym nie będzie pomagać ;)
Zobacz profil autora
Guśka
dwa dni w raju

Dołączył: 25 Lis 2007
Posty: 6397
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

A ja opowiaem inną sytuację. Mamy zespół szkoł (pods i gim). Moja siostra uczyła się w gimnazjum (ja jeszcze w podstawówce, ale za rok też idę do tego gima) i mój tata ją uczył. Z ocen, które nie były w żaden sposób naciągane wychodziła jej szóstka. Ale przez to, że to mój tata uczył ją tego przedmiotu dostała 5, ponieważ potem byłoby gadanie oczywiście jak to wielce mój straszy podciąga jej oceny. Ehehehe.

Dziwi mnie, że Aby (taa, post sprzed kilku miechów xd) się tak zdziwiłaś że nauczyciel uczy swoje dziecko. U mnie w szkole jest przypadek że nauczyciel jest wychowawcą swojego dziecka oO
Zobacz profil autora
anokhi


Dołączył: 07 Cze 2008
Posty: 703
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

U mnie w szkole to masakra normalnie tak:
Jest Agatka, Kingusia i Jacuśśś dzieci matematyczki :/
Jacuś chodzi do 2 klasy podstawówki i do wszystkich nauczycieli woła ciociu i wujku!!!!!!
Z ocenami tak samo zawsze jak mają np. pomiędzy 4-5 to oczywiście że dostają 5 a ja albo inni? co najwyżej 4+ :/
A do tego jak sa jakieś apele czy coś to inni nie maja szans :/ zawsze oni biora główny udział to jest wnerwiające :/ kiedys kogoś innego wzięli to matematyczka taki szał zrobiła żal normalnie a te bachory biedne rozpłakały sie żal..

Ale się zbulwersowałam xD


Ostatnio zmieniony przez anokhi dnia Nie 10:26, 20 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
m.


Dołączył: 13 Wrz 2009
Posty: 91
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

W gimnazjum... córka dyrektora co roku miała średnią 6. 0 ;d A i wszechstronnie utalentowana dziewczyna - przepięknie maluje.


Jacuś chodzi do 2 klasy podstawówki i do wszystkich nauczycieli woła ciociu i wujku!!!!!!

Haha xD


Ostatnio zmieniony przez m. dnia Pią 16:48, 11 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
mithrim
Gość


Ja mam kolegę, który jest synem matematyczki. Jest naprawdę całkiem okej, nie wywyższa się ani nic z tych rzeczy. Wydaje mi się, że nie ma rzadnych ulg ani nic takiego. Choć do niedawna chodził do nas do szkoł syn dyrektora no i niestety miał takie ulgi. Zawsze co chciał to robił. Dajmy na to jak chciał coś robić ze sprzętem to zawsze to robił. No ale chłopak też byłokej więc w sumie nie mam mu nic do zarzucenia. Więc w sumie zależy, jaki przpadek się trafi. Strasznie mnie drażni jak dzieci nauczycieli są traktowane inaczej. No bo niby z jakiej racji mają mieć lepiej? Wszyscy powinni być traktowani tak samo.
susanne


Dołączył: 20 Gru 2008
Posty: 7115
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z dupy
Płeć: Kobieta

męczyłam się 6 lat z taką jedną dziewczyną, córka polonistki. coś powiedziałaś z czym ona się nie zgadza, zaraz wszystko mówiła matce, i mi matka na lekjach non stop dopiekała, a do tego połowa nauczycieli ją faworyzowała, o czym huczała cała szkoła. moje znajome są córkami nauczycielki, która uczy w innej szkole, i nie były w ogóle faworyzowane (chociaż ich matka uczyła kiedyś u nas, i często przychodzi na dodatkowe zajęcia). ; x
Zobacz profil autora
honey pie
empty spaces

Dołączył: 16 Sie 2009
Posty: 5569
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

to był post.


Ostatnio zmieniony przez honey pie dnia Śro 15:04, 01 Gru 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
anokhi


Dołączył: 07 Cze 2008
Posty: 703
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

m. napisał:


Jacuś chodzi do 2 klasy podstawówki i do wszystkich nauczycieli woła ciociu i wujku!!!!!!

Haha xD


Kiedyś wlazł do pokoju nauczycielskiego i sie pyta faceta od w-f wujkuuuu.... jest mama :/ no chyba lekkie przegięcie :/
Zobacz profil autora
Dziewczyna_13


Dołączył: 12 Sty 2008
Posty: 672
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z daleka
Płeć: Kobieta

U nas nie ma nic takiego. Na szczęście. I nie chce żeby było.
Sama jestem dzieckiem nauczycielki, ale ona mnie nie uczy.
Nie spotkałam się z taka sytuacją.
Zobacz profil autora
Immortelle
Zaklęta w marmur
<i>Zaklęta w marmur</i>

Dołączył: 29 Kwi 2008
Posty: 28661
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: two steps from hell
Płeć: Kobieta

W mojej nowej klasie mam przypadek dziecka nauczycielki - moja kumpela z klasy jest córką babki od biologii. Nie przeszkadza mi to, jest bardzo sympatyczna i świetnie się z nią gada.
Zobacz profil autora
koniec_imprezy


Dołączył: 08 Gru 2006
Posty: 5550
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: się biorą dzieci?
Płeć: Mężczyzna

mój brat cioteczny (Jarzab z forum) był wychowankiem jego mamy.
moja mama była wychowanką mojej babci.
i żadne się coś nie uskarża.
Zobacz profil autora
aaron


Dołączył: 11 Gru 2009
Posty: 4649
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: zewsząd
Płeć: Mężczyzna

U mnie w szkole zawsze mat-fizy uczył fizyki pewien pan K. - aż przyszedł na mat-fiza jego syn i tego jednego mat-fiza uczy pan Ł. :)
Ogólnie w mniejszych szkołach nie da się uniknąć uczenia przez rodziców, natomiast w takim dużym liceum jak moje nie ma przypadku, że ucznia uczy kogoś z jego rodziny - nawet nie tylko rodzice, ale wujkowie czy ciocie też.
Zobacz profil autora
mniszka


Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 7481
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

Gówno prawda, że dzieci nauczycieli mają jakoś łatwiej w szkole, bo szczerze powiedziawszy, mają gorzej. Coś przeskrobią - nauczyciel leci od razu do tego ucznia rodziców, bo przecież ile to podejść do swojej koleżanki z pracy, spiknąć się w pokoju nauczycielskim. Mojej przyjaciółki mama jest nauczycielką - i wcale nie ma jakoś łatwiej w szkole. Ma takie same oceny, jak inni, dostaje uwagi, oceny z zachowania - jak każdy.
Zobacz profil autora
LadyMarthee


Dołączył: 19 Kwi 2010
Posty: 139
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Varsiovia, Poland
Płeć: Kobieta

W mojej szkole jest całkiem sporo takich ludzi. Jeden z nich chodzi nawet do mojej klasy, jego mama uczy przyrody. Nie uczy nas, a Maciek jest traktowany tak jak inni, nigdy nie zauważyłam, aby go faworyzowali itp., ale za to zawsze, jak coś przeskrobie (a zdarza mu się to dosyć często) od razu od nauczyciela padają groźby "na przerwie od razu powiem wszystko mamie!" i faktycznie jego matka od razu o wszystkim wie. Nie chciałabym być na jego miejscu, gdyby ktoś z mojej rodziny uczył w szkole, czułabym się nieco skrępowana.

Zupełnie inaczej jest za to w przypadku pewnej piątej klasy, w której uczą się aż trzy córki nauczycielek, z czego jedna jest córką mojej byłej nauczycielki z klas 0-3. W zerówce wychowawczyni zabierała ją ze sobą do pracy, pomimo że ta jej Zuza była o rok młodsza, miała ledwo skończone 5 lat. Oczywiście nie nadawała się do udziału w zajęciach albo coś, za to nam skutecznie utrudniła zabawę jak i naukę, wiecznie nudząc matce, że jej się nudzi. W końcu dyrektorka się dowiedziała i to się skończyło. Teraz ona chodzi do 5 klasy wraz z tymi dwiema innymi. Mam koleżankę w tej klasie, która twierdzi, że wszystkie trzy są bardzo faworyzowane, mają wyższe oceny z klasówek, niż powinny mieć, stypendium, pomimo że całkiem dużo im brakuje do średniej, przy której "normalny" uczeń może się o nie ubiegać, a poza tym zawsze się dostają co najmniej do II etapu konkursów, w których startują, a jest to ustawiane prawie na pewno, ponieważ brałam z dwiema z nich udział w szkolnych eliminacjach w konkursie recytatorskim. Ja przeszłam i one obie też, ale za to moja kumpela z klasy nie przeszła, pomimo że uważam, iż ona recytowała o wiele lepiej niż one. To tylko świadczy o tym, że wszystko zależy od nauczyciela - rodzica, cioci wujka czy kogo tam, jeden na samym początku powie wprost, że chce, aby dziecko było traktowane tak jak inne, a drugi będzie się zgadzał na faworyzowanie czy nawet o nie prosił. Prędzej czy później to się odbije na takich pupilkach, kiedy pójdą do gimnazjum czy liceum, w którym nikt nie będzie znał rodziców.
Zobacz profil autora
iowa


Dołączył: 17 Lip 2008
Posty: 2902
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: underworld
Płeć: Kobieta

Szkoła jest dość duża z osiemset sztuk ludu, więc za bardzo nie wiem, nie łapię się w ty wszystkim. Wiem tylko, że taki jeden chłopak jest synem babki od polaka i że koleżanka z mojej klasy ma wujka nauczyciela w naszej szkole. Tylko tyle.
Ale w podstawówce była taka sytuacja, że matka mojej koleżanki (wtedy) z klasy uczyła nas plastyki i ona, w sensie koleżanka zwraca.la się do niej per pani. No cóż, dla mnie to trochę dziwne mówiąc do mamy jak do obcej osoby, tym bardziej że i tak cała szkoła wiedziała że to jej matka, więc?
Zobacz profil autora
aaron


Dołączył: 11 Gru 2009
Posty: 4649
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: zewsząd
Płeć: Mężczyzna

noa. napisał:
No cóż, dla mnie to trochę dziwne mówiąc do mamy jak do obcej osoby, tym bardziej że i tak cała szkoła wiedziała że to jej matka, więc?


zawsze to lepiej niż w mojej kinderbudzie, gdzie chodziłem z takim Kubą, którego ojciec uczył nas historii, informatyki i jeszcze był dyrektorem szkoły, a Kuba do niego mówił Jacek :D
i wszyscy taki respekt "panie dyrektorze, panie dyrektorze", a on "ej, Jacek!" :D
Zobacz profil autora
werek serek
invasion's so succexxy

Dołączył: 27 Cze 2007
Posty: 6397
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Ástralía
Płeć: Kobieta

Joe napisał:
noa. napisał:
No cóż, dla mnie to trochę dziwne mówiąc do mamy jak do obcej osoby, tym bardziej że i tak cała szkoła wiedziała że to jej matka, więc?


zawsze to lepiej niż w mojej kinderbudzie, gdzie chodziłem z takim Kubą, którego ojciec uczył nas historii, informatyki i jeszcze był dyrektorem szkoły, a Kuba do niego mówił Jacek :D
i wszyscy taki respekt "panie dyrektorze, panie dyrektorze", a on "ej, Jacek!" :D

hahahaha, DOBRZE.

do mojej szkoły chodziła dziewczyna, której ciocia jest nauczycielką matematyki. to jest małe gimnazjum, więc musiała i ją uczyć. nie wiem jak to było z ocenami, ale na pewno zawsze ostro ją ze wszystkim broniła.
Zobacz profil autora
Misiowa


Dołączył: 04 Maj 2010
Posty: 237
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Dolny Śląsk
Płeć: Kobieta

Moja mama jest wf-istką w podstawówce. Uczyła mnie w 6. klasie. Miałam najwyższą średnią w szkole, 6 z wf-u, same nagrody. I wnerwia mnie gadanie, że dzieci nauczycieli są faworyzowane. Ja byłam tępiona, bo moja mama powiedziała znajomym w pracy, żeby nie traktowali mnie ulgowo jedynie dlatego, żę jestem jej córką. I myślę, że wyszło mi to na dobre, bo musiałam zasłużyć na dobrą ocenę z czegokolwiek. :D
Ogólnie wszystkie dzieci nauczycieli, których znam, są naprawdę na poziomie - mają wszechstronną wiedzę, są oczytani, w swoich klasach to prymusa, a nie mogę powiedzieć, że są im podwyższane oceny :D nasz system oceniania nie pozwala na takie cuda :D Nie mamy ocen, lecz punkty. Można dostać np. 10/10, to jest 100%, więc piątka. Nie da się bezsensownie dodawać uczniom punktów, bo wszystko jest jak czarne na białym :D procenty...
Do mnie do szkoły, do 'bliźniaczej' klasy (mamy razem w-f) chodzi córka dyrektora i znienawidzonej chemiczki. Prymuska, która wszystko zawdzięcza swojej pracy...

Nie rozumiem ludzi, którzy z góry zakładają, że jeśli ktoś ma rodzica nauczyciela, to ma lepiej. Zdarza się, ale to wnerwia, kiedy słyszę, że moje oceny są uzależnione od znajomości moich rodziców :P


Ostatnio zmieniony przez Misiowa dnia Śro 21:41, 05 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
cyjanus
keep calm and trzymaj gitare
<i>keep calm and trzymaj gitare</i>

Dołączył: 09 Wrz 2009
Posty: 8413
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: kółko wzajemnej adoracji
Płeć: Kobieta

honey pie napisał:
Zawsze zwracałam się do niej bezosobowo, nigdy nie miałam wpadki z "Mamo".


Tak, tylko, że moja mama była moją wychowawczynią i nauczycielką w pierwszej, drugiej i trzeciej klasie. 3/4 lekcji miałam z nią, zajęcia zintegrowane, ruchowe. Niektórzy myśleli i nadal myślą, że skoro jestem córką nauczycielki, to dlatego mam takie dobre oceny, że nauczyciele mnie faworyzują przez to. Trochę nieciekawie, ale skoro myślą tak o mnie, to ciekawe co myślą o W., który jest w równoległej klasie i co przerwa chodzi do mamy 3:
Zobacz profil autora
psychoza


Dołączył: 11 Wrz 2010
Posty: 132
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

A ja to widzę inaczej; głównie dzieci nauczycieli mają mocno wybujałe ambicje przez wzgląd właśnie na rodziców, żeby ich nie zawieść, nie narobić wstydu i tak dalej. Bo mama/tata tego oczekuje.
W klasie mam syna nauczycielki, tak się złożyło że uczy nas polskiego. Chłopak taryfy ulgowej nie ma, i nie powiem żeby był jakiś specjalnie grzeczny... Właściwie, to jest... dziki. Dość nieokrzesany, jak matka. Chyba bym zwariowała, gdybym była na jego miejscu, a jego to nie razi. Widać się przyzwyczaił, bo jest taki sam...
Szkopuł tkwi w jej zachowaniu na co dzień, ale też w jej zachowaniu nt jego, potrafi sobie zajrzeć do dziennika twierdząc że robi "małą wywiadówkę", wydrzeć się na niego jak ją zezłości czy w połowie niemieckiego przynieść mu foliówkę z drugim śniadaniem. Ciężko ją opisać.
Natomiast w klasie mojej młodszej siostry jest dziewczyna, córka babki od informatyki i religii (strasznie dziwny człowiek) i mała musi mieć najlepsze wszystko, same szóstki, przewodnicząca szkoły, a jak czegoś nie wie - podpowiadają jej na testach.
To zależy po części od szkoły, po części od dziecka i trochę od nauczyciela. Nie ma reguł i staram się tak nie oceniać.
Zobacz profil autora
Dzieci nauczycieli
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)  
Strona 3 z 4  

  
  
 Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi