Wagary

ja jestem w SP.
raz sie zerwałam od razu było...jak ktoś nie wykablował to wychowawczyni musiała coś podejrzewać.
miałam za zachowanie 2 więc nie radze sie zrywać...
a po co ? przeżyje lekcje.

Niedawno zerwałam się na 2 dni, ale wych. zrobiła taki szum, zaczęła wariowac, chodzic po klasach, a potem chwlaiła się, że nas namierzyła ( a w zasadze same jej powiedziałyśmy, gdzie jesteśmy). Więc wolę (jak narazie) nie próbować raz kolejny.

Dołączył: 30 Mar 2009

W podstawówce i gimnazjum nie uciekałam z lekcji. A nie... Przepraszam! Raz, chyba w pierwszej klasie gimnazjum (ewentualnie drugiej, już nie pamiętam) uciekłam wraz z całą klasą z lekcji fizyki. To była ostatnia lekcja przed długim, majowym weekendem. A wiecie co było najlepsze? Że ci, którzy najbardziej chcieli spieprzać z tej lekcji, którzy permanentnie uciekali robili sobie wagary... zostali! I wiecie co? To im się dostał ochrzan, za brak solidarności z klasą :D.

W liceum już trochę częściej pryskałam z lekcji. Szczególnie z języka angielskiego, którego wraz z moją licealną przyjaciółką wręcz nienawidziłyśmy. Miałyśmy ciekawsze zajęcia niż patrzenie na twarz pewnej kretyńskiej "pani profesor". Brrr...

A studia jak studia... O ile wagary w szkole średniej nie zaważały jakoś szczególnie na ocenach z danego przedmiotu tak na studiach mogłyby. Często jest tak, że na zajęciach z jednego przedmiotu może Cię nie być raz albo dwa razy. Jeśli nie ma Cię częściej to po prostu masz niezaliczony przedmiot... Potem są problemy bo trzeba go powtarzać, co najczęściej kosztuje kilka stówek... Także przez wagary to i mniej wiedzy, portfel chudszy i niepotrzebnie marnuje się czas :D. Ponadto jak się nie zaliczy danego przedmiotu to ten może zablokować inne w następnym semetrze i jeszcze tamte trzeba zaliczać z rocznym opóźnieniem... I tak "wkoło macieju", więc nie radzę wagarować na studiach :D.

ja tam nigdy nie byłam na wagarach, jestem grzeczna xdddd

Ja zawsze wagaruję przez ostatnie 3 miesiące szkoły, od kwietnia zwiałam 9 razy. Prawie codziennie nie ma jakiejś grupy osób, a nauczyciele sobie olewają, i tak koniec roku. My nawet zwiewamy z prób na koniec roku XD

Ja nigdy nie wagarowałam i nie śpieszy mi się do tego. Raz, że konsekwencje mogą być zbyt wysokie jak na 45 minuty nudy, a dwa, że dzięki swoim układom z nauczycielami bez problemu jestem zwalniana z niechcianych przeze mnie lekcji (oczywiście bez przesady, zgodnie ze zdrowym rozsądkiem). Ogólnie w mojej klasie i szkole wagary nie są zbyt powszechnym zjawiskiem, korzystają z niego głównie najgorsi uczniowie, tzw. wieczni pierwszoroczni.

U mnie teraz na 1 lekcji jest większość klasy, a na reszcie lekcji zostaje max. 10 osób ;D

U mnie czerwiec w szkole jest miesiącem wagarów, najlepsi uczniowie chodzą na wagary, zostają Ci którzy się boją, nie chce im się biegać, albo są dziećmi nauczycieli. Nauczyciele nawet nie sprawdzają nieobecności, oczywiście przesadni wagarowicze ponoszą swoje konsekwencje.

Wagaruję. Systematycznie, w odstępach dwóch, może trzech miesięcy. Po prostu nie wytrzymuje czasem tego napięcia w szkole, i tak już życie mam przeżarte stresem.

A u nas było w czasie J.polskiego jakieś przedstawienie klas trzecich, i my chciałyśmy iść z koleżankami, bo występowała tam siostra jednej z tych koleżanek moich.A nauczycielka od polaka nie chciała z nami iść to my w czasie lekcji sobie wyszłyśmy i po 15 minutach wróciłyśmy jak się skończyło xd Wstawiła nam nieobecność i zaznaczyła nazwiska, cokolwiek to znaczy ^,^ Takie nie do końca wagary xd Te przedstawienie było jedno piętro niżej niż nasza klasa od polaka ; D

a wagarowałam ostatni tydzień szkoły bo poznałam mojego chłopaka i nie chciało nam się siedzieć w sql więc po protu z niej wychodziliśmy :) a wcześniej to chyba w 4 klaise byłam z 2 razy i to tyle ;p

a byłam. raz. z przyjaciółką. ot tak, dla zabawy ;] heh, śmiesznie było xD łaziłyśmy po lesie, w deszczu xD takie mokre wróciłyśmy xD śmiesznie było. narazie wytrzymuję w szkole. a co będzie się zobaczy xD

Rzadko.

ostatnio w środę (?) poszłam sama, poszłam na dach pewnego budynku pod moim miastem, musiałam parę rzeczy przemyśleć, powiem że było pięknie.

No, w tym miesiącu mi się jeszcze nie zdarzyło ;) Znając mnie, odbiję sobie z nawiązką w październiku.
Coś czuję, że najczęściej będę znikać we wtorki...

Edit. ile osób widziało mój paskudny błąd ortograficzny? będę musiała zabić XD

Nie byłem w tym roku szkolnym ani razu, ha *cieszy bułę* Zamierzam w zimie regularnie chodzić, czasem na jesień. I głównie we środy i czwartki, bo po siedem lekcji, i to najgorsze lekcje z całego tygodnia.

zdarzyło się. raczej taki bardziej grupowe wianie niż pojedyncze. ^^

W tym roku zwiałam już trzy razy, źle ze mną. A raczej źle z nami. ;d

idę w tym tygodniu, ocipieje, ocipiałam, byłam ocipiała ; x

Byłam dwa razy: raz w piątej klasie, raz w szóstej. Poszłam albo z pierwszej, albo ostatniej lekcji, a był to pod koniec roku szkolnego.

Ogółem można powiedzieć, że nie wagaruję.

Dołączył: 08 Mar 2008

A przyznam się, że wagaruję. W tym roku szkolnym byłam już może z sześc razy, w tym raz zobaczyła mnie dyrektorka szkoły, która akurat jechała do pracy i powiedziała wychowawczyni, a pani M., oczywiście leci, wiatr we włosach do telefonu i dzwoni. Nie mogę doczekać się czerwca - luzy w szkołach, ciepło, można iść sobie na wagary, do jakiegoś zacisznego miejsca, położyć się na trawce, napić się oranżady.. :3

A ja jeszcze nigdy sobie na wagary nie pozwoliłam i na razie nie zamierzam tego zmieniać.

w tym roku nie, ostatnie lekcje zawsze są przerypane ;|
najwyżej przychodziłam w połowie lekcji

znowu za ten semestr przejebałam z dwieście godzin, od września dziennik elektroniczny i nie ma już tak dobrze, będę grzeczna

właśnie jestem na wagarach, pozdrawiam.