Forum bloggers.fora.pl Strona Główna


bloggers.fora.pl
B L O G G E R S
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Guśka
dwa dni w raju

Dołączył: 25 Lis 2007
Posty: 6397
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

Tak, tak, mieszkam we wsi, ale nie wszyscy chodzą na religię. Zresztą wielu moich znajomych planuje się wypisać (w tym też ja, ale moja rodzina za bardzo wierzy, żeby mi na to pozwolić =,=).
Zobacz profil autora
Fanosława
Grafik
wesoły autobus

Grafik<br><i>wesoły autobus</i>

Dołączył: 16 Maj 2007
Posty: 15158
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: chicago town
Płeć: Kobieta

sawyer napisał:
Polska jest krajem katolickim, a krzyż jest symbolem tej religii, więc innowiercy powinni to uszanować.


A fu. Mamy religię dominującą, ale na szczęście państwem wyznaniowym jeszcze nie jesteśmy. I chwała Buddzie.

Ja jestem zdecydowanie przeciw krzyżom.
Zobacz profil autora
Pauls.


Dołączył: 05 Cze 2008
Posty: 4435
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

Zniesienie krzyży w szkołach to tak, jak zamknięcie kościołów.. W Polsce ponad 90 % ludzi to chrześcijanie, więc po co je ściągać? Czy zakażą nam nawet chodzić na religię i wierzyć w Boga? To bezsens. Jak coś takiego wprowadzą do szkół to.. to będzie już koniec świata.. chociaż niektórzy są antychrystami, wyjątki są.. ale jak napisałam większość ludzi wierzą w Boga.. czasami nawet nic nie znaczy dla nas, że on tam wisi.. ale jest i czuwa..
a ja kurna mówię jak dewotka..
Zobacz profil autora
Fanosława
Grafik
wesoły autobus

Grafik<br><i>wesoły autobus</i>

Dołączył: 16 Maj 2007
Posty: 15158
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: chicago town
Płeć: Kobieta

Pauls. napisał:
chociaż niektórzy są antychrystami


Ateistami, dziecino, ateistami.
Zobacz profil autora
aaron


Dołączył: 11 Gru 2009
Posty: 4649
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: zewsząd
Płeć: Mężczyzna

jej chyba chodziło o niechrześcijan ^^
Zobacz profil autora
Dziewczyna_13


Dołączył: 12 Sty 2008
Posty: 672
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z daleka
Płeć: Kobieta

To jest totalny, a to totalny bezsens. Co i zamkną nam kościoły lub zabronią wierzyć bo im się tak podoba?? Ciekawe co im jeszcze będzie przeszkadzało. Może papież, co?
Zobacz profil autora
Fanosława
Grafik
wesoły autobus

Grafik<br><i>wesoły autobus</i>

Dołączył: 16 Maj 2007
Posty: 15158
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: chicago town
Płeć: Kobieta

Mniarm napisał:
jej chyba chodziło o niechrześcijan ^^


...
._.



Dziewczyna_13 napisał:
To jest totalny, a to totalny bezsens. Co i zamkną nam kościoły lub zabronią wierzyć bo im się tak podoba?? Ciekawe co im jeszcze będzie przeszkadzało. Może papież, co?


Mi na przykład wpływ papieża na sprawy globalne przeszkadza. Teraz powiedz STFU i jebnij mnie kropidłem przez łeb.
Zobacz profil autora
aaron


Dołączył: 11 Gru 2009
Posty: 4649
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: zewsząd
Płeć: Mężczyzna

dlaczego ci przeszkadza ?
przywódca jak każdy inny, tylko, że sprawuje rządy bardziej nad ludźmi niż nad terytorium, co nie znaczy, ze inni też nie sprawują władzy nad ludźmi - nad miliardem ludzi (nawet jak odejmiesz niepraktykujących to zostanie z 500-600 mln)

problemem ateisty jest to, że on nie ma jakiejś władzy, która mogłaby go reprezentować (choć wszelkie instytucje europejskie bardzo by chciały) i szlag go trafia, że inni mają
a tu nie powinno się z tego powodu innych ganić, tylko samemu się zorganizować

zresztą, twoja powyższa wypowiedź może świadczyć o tym, że nie jesteś dostatecznie dojrzała do takiej dyskusji, pamiętam moich znajomych (ba, pamiętam samego siebie) z początku gimnazjum, też byliśmy antykościelni, ale tylko dlatego, żeby być anty - dzisiaj wiele z nas (w sumie w pewnym sensie ja też) jesteśmy anty, ale przynajmniej możemy podać jakieś racjonalne argumenty, zachowujemy spokój przy dyskusji i nie rzucamy tekstami w stylu 'bo kościół to kościół'


Ostatnio zmieniony przez aaron dnia Sob 17:27, 02 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
peggy sue


Dołączył: 23 Gru 2009
Posty: 4010
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

Niech zrobią jedną salę na religie, niech tam zawiśnie krzyż i już po sprawie. Ludzie tylko sami usilnie stwarzają sobie problemy!
Zobacz profil autora
aaron


Dołączył: 11 Gru 2009
Posty: 4649
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: zewsząd
Płeć: Mężczyzna

peggy sue napisał:
Niech zrobią jedną salę na religie, niech tam zawiśnie krzyż i już po sprawie. Ludzie tylko sami usilnie stwarzają sobie problemy!


zgadzam się z tobą w części:
jeśli mamy szkołę, w której połowa uczniów chodzi na religię to niech zrobią jedną salę do religii niech tylko tam wisi krzyż
jeśli mamy szkołę, w której 3/4 uczniów chodzi na religię niech krzyż wisi w co drugiej sali
jeśli mamy szkołę, w której 3/4 i więcej uczniów nie chodzi na religię niech krzyż w ogóle nie wisi
jeśli mamy szkołę, w której 95% i więcej uczniów chodzi na religię (czyli większość szkół w Polsce) niech wisi w każdej sali
Zobacz profil autora
Fanosława
Grafik
wesoły autobus

Grafik<br><i>wesoły autobus</i>

Dołączył: 16 Maj 2007
Posty: 15158
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: chicago town
Płeć: Kobieta

Mniarm napisał:

problemem ateisty jest to, że on nie ma jakiejś władzy, która mogłaby go reprezentować (choć wszelkie instytucje europejskie bardzo by chciały) i szlag go trafia, że inni mają
a tu nie powinno się z tego powodu innych ganić, tylko samemu się zorganizować

zresztą, twoja powyższa wypowiedź może świadczyć o tym, że nie jesteś dostatecznie dojrzała do takiej dyskusji, pamiętam moich znajomych (ba, pamiętam samego siebie) z początku gimnazjum, też byliśmy antykościelni, ale tylko dlatego, żeby być anty - dzisiaj wiele z nas (w sumie w pewnym sensie ja też) jesteśmy anty, ale przynajmniej możemy podać jakieś racjonalne argumenty, zachowujemy spokój przy dyskusji i nie rzucamy tekstami w stylu 'bo kościół to kościół'


Ja jestem spokojna, dojrzała do dyskusji i posiadam swoje własne poglądy, które są owocem własnych odczuć i doświadczeń. Kościół jest mi niepotrzebny w życiu, bo nie wierzę w istnienie siły wyższej. Nie wyobrażam sobie, żeby w ogóle mogła istnieć, to byłoby - szczerze powiedziawszy - dość traumatyczne. Dla mnie wiara jest domeną ludzi niezdolnych do samodzielnej egzystencji, którzy potrzebują zbiorowej adoracji czegoś wszechpotężnego, co zaopiekuje się swoimi ukochanymi dziećmi, kiedy te będą tego potrzebować. To by totalnie waliło na łeb mój hedonistyczno-racjonalistyczny pogląd na świat i życie.

Ogranicza mnie świeckie prawo i własne granice, nie potrzeba mi kościelnych kodeksów, żeby być dobrym człowiekiem i nikomu nie szkodzić. Uznaję władzę tych, którzy zostali demokratycznie wybrani na rządzących.

No i? Taka jestem niedojrzała, zbuntowana i brak mi pokory?
Och, przykro. Weź jedynie pod uwagę, że nie każdy, kto nie ma twoich podglądów, jest gówniarzem.
Zobacz profil autora
aaron


Dołączył: 11 Gru 2009
Posty: 4649
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: zewsząd
Płeć: Mężczyzna

Fanosława napisał:

Ja jestem spokojna, dojrzała do dyskusji i posiadam swoje własne poglądy, które są owocem własnych odczuć i doświadczeń. Kościół jest mi niepotrzebny w życiu, bo nie wierzę w istnienie siły wyższej. Nie wyobrażam sobie, żeby w ogóle mogła istnieć, to byłoby - szczerze powiedziawszy - dość traumatyczne. Dla mnie wiara jest domeną ludzi niezdolnych do samodzielnej egzystencji, którzy potrzebują zbiorowej adoracji czegoś wszechpotężnego, co zaopiekuje się swoimi ukochanymi dziećmi, kiedy te będą tego potrzebować. To by totalnie waliło na łeb mój hedonistyczno-racjonalistyczny pogląd na świat i życie.


Nie mam ci za złe tego, że jesteś niewierząca, ale nie musisz też od razu obrażać wierzących. Wiara jest sprawą indywidualną, ludzie wierzyli od zarania i wg mnie każdy w jakiś sposób wierzy - ty na przykład wierzysz, że nie jesteś adoptowana, inny ateista wierzy w kosmitów, jeszcze inny w to, że żona go nie zdradza.
Co do tej samodzielnej egzystencji - uwierz mi, ty też wierzysz (tak, nie ma to jak ironia słownictwa) w coś, co się Tobą zaopiekuje, tylko w twoim wypadku są to rodzice, kiedy będą chcieli Cię wyrzucić ze szkoły, państwo, kiedy napadnie na nas Rosja czy przechodzień, kiedy ktoś będzie chciał Cię zgwałcić w parku.


Ogranicza mnie świeckie prawo i własne granice, nie potrzeba mi kościelnych kodeksów, żeby być dobrym człowiekiem i nikomu nie szkodzić. Uznaję władzę tych, którzy zostali demokratycznie wybrani na rządzących.


Zabawne jest to, że twoją moralność kształtuje 2000 lat chrześcijaństwa w Europie (na spółkę z cywilizacją grecko-rzymską), no chyba, że jesteś raczej nastawiona na wielożeństwo, ofiary z ludzi i takie tam. Papież, jakby nie patrzeć też został wybrany demokratycznie, przez kolegium kardynałów, którzy z kolei wywodzą się z biskupów, których co prawda mianuje papież, ale lud może zakwestionować ten wybór (patrz słynna sprawa biskupa Wielgusa).
A tak w ogóle, to prawo też w prostej linii wywodzi się z prawa z księgi Mądrości i 10 przykazań bożych.

No i? Taka jestem niedojrzała, zbuntowana i brak mi pokory?
Och, przykro. Weź jedynie pod uwagę, że nie każdy, kto nie ma twoich podglądów, jest gówniarzem.


Tu nie chodzi o pokorę, ale o szacunek dla innych i ich poglądów. Kto go nie ma jest niedojrzały (nie lubię słowa 'gówniarz'). Tak samo ktoś, kto nie potrafi uzasadnić swoich racji, a jest nastawiony antagonistycznie, bo 'to przecież Kościół' też jest niedojrzały.


Ostatnio zmieniony przez aaron dnia Sob 19:00, 02 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Fanosława
Grafik
wesoły autobus

Grafik<br><i>wesoły autobus</i>

Dołączył: 16 Maj 2007
Posty: 15158
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: chicago town
Płeć: Kobieta

Mniarm napisał:
Fanosława napisał:

Ja jestem spokojna, dojrzała do dyskusji i posiadam swoje własne poglądy, które są owocem własnych odczuć i doświadczeń. Kościół jest mi niepotrzebny w życiu, bo nie wierzę w istnienie siły wyższej. Nie wyobrażam sobie, żeby w ogóle mogła istnieć, to byłoby - szczerze powiedziawszy - dość traumatyczne. Dla mnie wiara jest domeną ludzi niezdolnych do samodzielnej egzystencji, którzy potrzebują zbiorowej adoracji czegoś wszechpotężnego, co zaopiekuje się swoimi ukochanymi dziećmi, kiedy te będą tego potrzebować. To by totalnie waliło na łeb mój hedonistyczno-racjonalistyczny pogląd na świat i życie.


Nie mam ci za złe tego, że jesteś niewierząca, ale nie musisz też od razu obrażać wierzących. Wiara jest sprawą indywidualną, ludzie wierzyli od zarania i wg mnie każdy w jakiś sposób wierzy - ty na przykład wierzysz, że nie jesteś adoptowana, inny ateista wierzy w kosmitów, jeszcze inny w to, że żona go nie zdradza.
Co do tej samodzielnej egzystencji - uwierz mi, ty też wierzysz (tak, nie ma to jak ironia słownictwa) w coś, co się Tobą zaopiekuje, tylko w twoim wypadku są to rodzice, kiedy będą chcieli Cię wyrzucić ze szkoły, państwo, kiedy napadnie na nas Rosja czy przechodzień, kiedy ktoś będzie chciał Cię zgwałcić w parku.


Ogranicza mnie świeckie prawo i własne granice, nie potrzeba mi kościelnych kodeksów, żeby być dobrym człowiekiem i nikomu nie szkodzić. Uznaję władzę tych, którzy zostali demokratycznie wybrani na rządzących.


Zabawne jest to, że twoją moralność kształtuje 2000 lat chrześcijaństwa w Europie (na spółkę z cywilizacją grecko-rzymską), no chyba, że jesteś raczej nastawiona na wielożeństwo, ofiary z ludzi i takie tam. Papież, jakby nie patrzeć też został wybrany demokratycznie, przez kolegium kardynałów, którzy z kolei wywodzą się z biskupów, których co prawda mianuje papież, ale lud może zakwestionować ten wybór (patrz słynna sprawa biskupa Wielgusa).
A tak w ogóle, to prawo też w prostej linii wywodzi się z prawa z księgi Mądrości i 10 przykazań bożych.

No i? Taka jestem niedojrzała, zbuntowana i brak mi pokory?
Och, przykro. Weź jedynie pod uwagę, że nie każdy, kto nie ma twoich podglądów, jest gówniarzem.


Tu nie chodzi o pokorę, ale o szacunek dla innych i ich poglądów. Kto go nie ma jest niedojrzały (nie lubię słowa 'gówniarz'). Tak samo ktoś, kto nie potrafi uzasadnić swoich racji, a jest nastawiony antagonistycznie, bo 'to przecież Kościół' też jest niedojrzały.


Mogę udowodnić, że nie jestem adoptowana, a sprowadzanie spraw wiary w boga do tego typu rzeczy sprawia, że moje bebechy tańczą kankana. Wierzyć to dość pojemny czasownik, więc ogarnij się, proszę, bo za moment moje własne płuca wylądują przede mną na biurku.

Człowieku kochany, Wielgus nadal biskupem jest, a zakwestionowano jego wybór na metropolitę warszawskiego, to zasadnicza różnica. Protest nie tyczył się nadania tytułu biskupa, ale metropolity. Na zmianę tej decyzji może mieć wpływ publiczny sprzeciw, w przypadku nominacji biskupich - nie.
Mojej moralności bynajmniej nie kształtowało 2000 lat chrześcijaństwa, ale wychowanie (mocno liberalne, zgadza się), moje osobiste odczucia na temat tego, co dobre, a co złe (bo zasadniczo moralność do tego się sprowadza) ukształtowane przez jakieś tam doświadczenia oraz ogólne zasady moralności, które obowiązują wszystkich, niezależnie od wyznania, wieku i całej reszty.
Nie rozumiem jedynie, dlaczego z twojego toku rozumowania wynika, że każdy ateista jest zbyt niedojrzały, żeby w ogóle pojąć istotę chrześcijaństwa albo jest po prostu przeżarty wielkim, wszechpotężnym złem (bo przecież tylko i wyłącznie poglądy i działania oparte na istnieniu Boga dają prawo do tytułowania siebie samego dobrym człowiekiem). Musze cię zmartwić, znam dość dobrze KKK, Pismo Święte i historię chrześcijaństwa, a mimo to nie wierzę. Da się? Da się, jak widać. Bo nie na tym polega dyskusja, żeby argumentować na zasadzie nie bo nie, tudzież tak bo tak, a to jest główny argument wierzących. Bój istnieje, bo istnieje i koniec.

Szanuję twoje poglądy i miej je sobie, nie bronię i nie mam zamiaru ich tykać kijem. Zauważ, że ja jedynie przedstawiam swój punkt widzenia, FanosławaPOV, który wynika z moich przekonań i decyzji, a nie próbuję zanegować twój. Przykro mi, że odbierasz to jako atak, bo ja cię nie atakuję. Zasadniczo, po co miałabym to robić? Dla mnie wiara jest zbędnym elementem w życiu człowieka. DLA MNIE; nie powiedziałam przecież - jesteś kretynem, bo wierzysz. Ludzie, patrzcie kawałek dalej, niż koniec własnego nosa i nie odbierajcie wszystkiego za zmasowany atak na waszą wiarę. Paranoja czysta.
Zobacz profil autora
aaron


Dołączył: 11 Gru 2009
Posty: 4649
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: zewsząd
Płeć: Mężczyzna

Fanosława napisał:

Mogę udowodnić, że nie jestem adoptowana, a sprowadzanie spraw wiary w boga do tego typu rzeczy sprawia, że moje bebechy tańczą kankana. Wierzyć to dość pojemny czasownik, więc ogarnij się, proszę, bo za moment moje własne płuca wylądują przede mną na biurku.


Ja jakbym się uparł też mogę udowodnić, że Bóg istnieje. Ty mi pokażesz swój akt urodzenia, a ja Ci pokażę kilkunastowieczne pisma, w których pisze, że Bóg istnieje. Ja mogę ci powiedzieć, że pielęgniarka się pomyliła w wypisywaniu, a ty możesz mi powiedzieć, że ci, co to pisali też się mylili. I tu jest właśnie wiara - ty wierzysz, że pielęgniarka się nie pomyliła (czy tam, że twoi rodzice nie sfałszowali tego aktu), a ja, że ci, co pisali Pismo Święte nie napisali go na złość przyszłym pokoleniom, by trwali w niewiedzy.

Człowieku kochany, Wielgus nadal biskupem jest, a zakwestionowano jego wybór na metropolitę warszawskiego, to zasadnicza różnica. Protest nie tyczył się nadania tytułu biskupa, ale metropolity. Na zmianę tej decyzji może mieć wpływ publiczny sprzeciw, w przypadku nominacji biskupich - nie.


Naturalnie, że może mieć wpływ. Jak zgłasza się do seminarium kandydat to musi mu napisać opinię jego proboszcz, potem diakon ma staż w parafii, w której też mu piszą opinię, a jak zrobił coś źle to po prostu mówią biskupowi i nie wyświęca takiego delikwenta. U mnie w parafii się tak raz zdarzyło, diakon był uzależniony od kompa i nie został księdzem.

Mojej moralności bynajmniej nie kształtowało 2000 lat chrześcijaństwa, ale wychowanie (mocno liberalne, zgadza się), moje osobiste odczucia na temat tego, co dobre, a co złe (bo zasadniczo moralność do tego się sprowadza) ukształtowane przez jakieś tam doświadczenia oraz ogólne zasady moralności, które obowiązują wszystkich, niezależnie od wyznania, wieku i całej reszty.


Ależ naturalnie, że kształtowało ! Dla mieszkańca puszczy amazońskiej nie ma nic złego w zakopywaniu żywcem dzieci, u Ciebie budziłoby pewnie to sprzeciw, bo przez ileśtam setek lat takie praktyki były zabronione przez Kościół, następnie tą tradycję przejęły świeckie państwa i zabroniły w swoim prawie, a teraz Twoi rodzice wpoili ci do głowy (nawet nie bezpośrednio), że zakopywanie żywcem dzieci jest złe.

Teraz przykład inny, żeby nie było, że na Tobie się skupiam. W starożytnej Grecji akceptowano homoseksualizm, potem, gdzieś w 300 roku Kościół zdobył władzę poprzez większość i zakazał, a ten zakaz obowiązywał aż gdzieś do lat 60-tych, bo ludzie zostali wychowani w kulturze, która nie akceptowała homoseksualizmu. Ale pod koniec lat 60-tych nastąpiła rewolucja seksualna, Kościół znacząco osłabł i teraz tolerujemy gejów i lesbijki.

A jak spojrzysz na kraje muzułmańskie - tam nie widzą nic złego w zabiciu swojej siostry, jeśli wyszła nie za tego mężczyznę, za kogo miała, w zabiciu swojego brata, jeśli przeszedł na inne wyznanie niż islam - u nich nie budzi to odrzucenia, bo mają inną moralność niż my, w chrześcijańskiej czy postchrześcijańskiej Europie.


Nie rozumiem jedynie, dlaczego z twojego toku rozumowania wynika, że każdy ateista jest zbyt niedojrzały, żeby w ogóle pojąć istotę chrześcijaństwa albo jest po prostu przeżarty wielkim, wszechpotężnym złem (bo przecież tylko i wyłącznie poglądy i działania oparte na istnieniu Boga dają prawo do tytułowania siebie samego dobrym człowiekiem). Musze cię zmartwić, znam dość dobrze KKK, Pismo Święte i historię chrześcijaństwa, a mimo to nie wierzę. Da się? Da się, jak widać. Bo nie na tym polega dyskusja, żeby argumentować na zasadzie nie bo nie, tudzież tak bo tak, a to jest główny argument wierzących. Bój istnieje, bo istnieje i koniec.


Mój tok rozumowania wynika z tego, że zazwyczaj tak jest. Może jesteś inna, ale w przeważającej większości ateiści nie mają pojęcia na temat motywów działania, praw czy prawd wiary, na których opiera się chrześcijaństwo czy jakakolwiek religia. Co więcej, stanowczo odrzucają teorię, jakoby i na ich przekonania jakiś wpływ miała religia, co ja właśnie udowodniłem Ci nieco wyżej.

Szanuję twoje poglądy i miej je sobie, nie bronię i nie mam zamiaru ich tykać kijem. Zauważ, że ja jedynie przedstawiam swój punkt widzenia, FanosławaPOV, który wynika z moich przekonań i decyzji, a nie próbuję zanegować twój. Przykro mi, że odbierasz to jako atak, bo ja cię nie atakuję. Zasadniczo, po co miałabym to robić? Dla mnie wiara jest zbędnym elementem w życiu człowieka. DLA MNIE; nie powiedziałam przecież - jesteś kretynem, bo wierzysz. Ludzie, patrzcie kawałek dalej, niż koniec własnego nosa i nie odbierajcie wszystkiego za zmasowany atak na waszą wiarę. Paranoja czysta.


Dla mnie wiara jest domeną ludzi niezdolnych do samodzielnej egzystencji, którzy potrzebują zbiorowej adoracji czegoś wszechpotężnego, co zaopiekuje się swoimi ukochanymi dziećmi, kiedy te będą tego potrzebować.
To nie jest według Ciebie atakiem ?

Tak przy okazji:
Zastanów się, dlaczego przez kilkaset lat (a i nadal dzisiaj, tylko w 2009 roku 170 tys. !) tyle chrześcijan zginęło za swoją wiarę, z Jezusem i Apostołami na czele. Wytłumacz też fakt objawień - kosmici ? jakieś zjawisko fizyczne ? halucynacje ? Jeśli tak, to jak to możliwe, że pojawiają się nieregularnie, w różnych miejscach świata, dotykają tylko chrześcijan, czasem widzenia są osobiste, czasem widzą je grupy osób, czasem ze zgromadzonego tłumu objawienia ma tylko wybrane kilka osób, podczas gdy reszta nic nie widzi, dlaczego niekiedy, w trakcie objawień kilku rosłych mężczyzn nie umiało podnieść małej dziewczynki ? Nauka nie ma odpowiedzi na takie pytania, dlatego właśnie jest wiara.
Zobacz profil autora
cherry


Dołączył: 02 Sty 2010
Posty: 63
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kielce
Płeć: Kobieta

Wg mnie to głupie. Przeszkadzały komuś, że nagle chcą je zdjąć? Bezsens..
Zobacz profil autora
Fanosława
Grafik
wesoły autobus

Grafik<br><i>wesoły autobus</i>

Dołączył: 16 Maj 2007
Posty: 15158
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: chicago town
Płeć: Kobieta

Ja jakbym się uparł też mogę udowodnić, że Bóg istnieje. Ty mi pokażesz swój akt urodzenia, a ja Ci pokażę kilkunastowieczne pisma, w których pisze, że Bóg istnieje. Ja mogę ci powiedzieć, że pielęgniarka się pomyliła w wypisywaniu, a ty możesz mi powiedzieć, że ci, co to pisali też się mylili. I tu jest właśnie wiara - ty wierzysz, że pielęgniarka się nie pomyliła (czy tam, że twoi rodzice nie sfałszowali tego aktu), a ja, że ci, co pisali Pismo Święte nie napisali go na złość przyszłym pokoleniom, by trwali w niewiedzy.

Mogę zrobić badania, potwierdzające, że moim rodzice, to moim rodzice, a ty nie możesz mi POKAZAĆ boga. Nie mogę ZOBACZYĆ, że tak jest. I nie obchodzi mnie, że błogosławieni, który nie widzieli, a uwierzyli.

Naturalnie, że może mieć wpływ. Jak zgłasza się do seminarium kandydat to musi mu napisać opinię jego proboszcz, potem diakon ma staż w parafii, w której też mu piszą opinię, a jak zrobił coś źle to po prostu mówią biskupowi i nie wyświęca takiego delikwenta. U mnie w parafii się tak raz zdarzyło, diakon był uzależniony od kompa i nie został księdzem.

Pieprzysz o przyjęciu do seminarium, a ja mówiłam o nominacji na BISKUPA. Widać różnicę? Fajnie, że to wiesz, ale GADASZ NIE NA TEMAT!

Ależ naturalnie, że kształtowało ! Dla mieszkańca puszczy amazońskiej nie ma nic złego w zakopywaniu żywcem dzieci, u Ciebie budziłoby pewnie to sprzeciw, bo przez ileśtam setek lat takie praktyki były zabronione przez Kościół, następnie tą tradycję przejęły świeckie państwa i zabroniły w swoim prawie, a teraz Twoi rodzice wpoili ci do głowy (nawet nie bezpośrednio), że zakopywanie żywcem dzieci jest złe.

Teraz przykład inny, żeby nie było, że na Tobie się skupiam. W starożytnej Grecji akceptowano homoseksualizm, potem, gdzieś w 300 roku Kościół zdobył władzę poprzez większość i zakazał, a ten zakaz obowiązywał aż gdzieś do lat 60-tych, bo ludzie zostali wychowani w kulturze, która nie akceptowała homoseksualizmu. Ale pod koniec lat 60-tych nastąpiła rewolucja seksualna, Kościół znacząco osłabł i teraz tolerujemy gejów i lesbijki.

A jak spojrzysz na kraje muzułmańskie - tam nie widzą nic złego w zabiciu swojej siostry, jeśli wyszła nie za tego mężczyznę, za kogo miała, w zabiciu swojego brata, jeśli przeszedł na inne wyznanie niż islam - u nich nie budzi to odrzucenia, bo mają inną moralność niż my, w chrześcijańskiej czy postchrześcijańskiej Europie.


To oznacza o zależności kultury od religii, a nie o kształtowaniu moralności każdego człowieka. Uwielbiasz być w tłumie.

Mój tok rozumowania wynika z tego, że zazwyczaj tak jest. Może jesteś inna, ale w przeważającej większości ateiści nie mają pojęcia na temat motywów działania, praw czy prawd wiary, na których opiera się chrześcijaństwo czy jakakolwiek religia. Co więcej, stanowczo odrzucają teorię, jakoby i na ich przekonania jakiś wpływ miała religia, co ja właśnie udowodniłem Ci nieco wyżej.

Nie udowodniłeś. Powiedziałeś o wpływie na zbiorową moralność, czyli element KULTURY, a nie moją własną, osobistą i prywatną. To, co społecznie przyjęte wcale nie musi być przeze mnie uznane. 90% ateistów, których znam, wie o wiele więcej o teorii religii od przeciętnego wierzącego.

Dla mnie wiara jest domeną ludzi niezdolnych do samodzielnej egzystencji, którzy potrzebują zbiorowej adoracji czegoś wszechpotężnego, co zaopiekuje się swoimi ukochanymi dziećmi, kiedy te będą tego potrzebować.

Tak przy okazji:
Zastanów się, dlaczego przez kilkaset lat (a i nadal dzisiaj, tylko w 2009 roku 170 tys. !) tyle chrześcijan zginęło za swoją wiarę, z Jezusem i Apostołami na czele. Wytłumacz też fakt objawień - kosmici ? jakieś zjawisko fizyczne ? halucynacje ? Jeśli tak, to jak to możliwe, że pojawiają się nieregularnie, w różnych miejscach świata, dotykają tylko chrześcijan, czasem widzenia są osobiste, czasem widzą je grupy osób, czasem ze zgromadzonego tłumu objawienia ma tylko wybrane kilka osób, podczas gdy reszta nic nie widzi, dlaczego niekiedy, w trakcie objawień kilku rosłych mężczyzn nie umiało podnieść małej dziewczynki ? Nauka nie ma odpowiedzi na takie pytania, dlatego właśnie jest wiara.


Jakże wielka jest siła ludzkiej psychiki.
Jakże trudno uwierzyć w to, że wymyślić można wszystko.
Zobacz profil autora
aaron


Dołączył: 11 Gru 2009
Posty: 4649
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: zewsząd
Płeć: Mężczyzna

Fanosława napisał:
Mogę zrobić badania, potwierdzające, że moim rodzice, to moim rodzice, a ty nie możesz mi POKAZAĆ boga. Nie mogę ZOBACZYĆ, że tak jest. I nie obchodzi mnie, że błogosławieni, który nie widzieli, a uwierzyli.


A ja mogę te badania zakwestionować w ten sam sposób, co akt urodzenia. Mogę Ci pokazać książki, w których naukowcy po rozważeniu za i przeciw doszli do wniosku, że jakaś siła wyższa może istnieć.

Pieprzysz o przyjęciu do seminarium, a ja mówiłam o nominacji na BISKUPA. Widać różnicę? Fajnie, że to wiesz, ale GADASZ NIE NA TEMAT!


Po pierwsze nie pieprzę, tylko mówię, a po drugie sytuacja z biskupem jest taka sama. U mnie w diecezji arcybiskup nie odchodzi na emeryturę, mimo, że może, bo ludzie nie chcą, by w jego miejsce wskoczył inny biskup. Analogicznie więc mogę powiedzieć, że jeśli ludzie nie chcą, by ktoś został biskupem to nie zostanie.

To oznacza o zależności kultury od religii, a nie o kształtowaniu moralności każdego człowieka. Uwielbiasz być w tłumie.


A ta kultura kształtuje Twoją moralność.
Ty dla odmiany wolisz być indywidualną jednostką (co ci nie wychodzi, bo jesteś taka sama jak każdy ateista, który twierdzi, że jest oryginalny), co wynika z tego, że kultura europejska ukształtowana przez chrześcijaństwo daje ci taką możliwość. Gdybyś urodziła się w Arabii Saudyjskiej (oprócz tego, że nie miałabyś dostępu do komputera) byłabyś całkowicie zależna od swojego ojca/męża/brata i nie narzekałabyś, bo nie znałabyś innego życia.
Nie da się być neutralnym i oryginalnym, musiałabyś zamieszkać na Księżycu i nie utrzymywać kontaktów z ludzkością.

Nawet nie wiesz, jaki wpływ na twoje postępowanie ma telewizja, internet, inni ludzie. Nawet to, że jesteś ateistką może być spowodowane postępowaniem księży czy chrześcijan, którzy ci wadzili.


Nie udowodniłeś. Powiedziałeś o wpływie na zbiorową moralność, czyli element KULTURY, a nie moją własną, osobistą i prywatną. To, co społecznie przyjęte wcale nie musi być przeze mnie uznane. 90% ateistów, których znam, wie o wiele więcej o teorii religii od przeciętnego wierzącego.


Patrzy wyżej, a co do ateistów: cóż, być może faktycznie wiedzą więcej od ledwie piśmiennej babcinki modlącej się trzy różańce dziennie, ale z pewnością wiedzą mniej od przeciętnego, czterdziestoletniego katolika będącego na mszy każdej niedzieli.

Dla mnie wiara jest domeną ludzi niezdolnych do samodzielnej egzystencji, którzy potrzebują zbiorowej adoracji czegoś wszechpotężnego, co zaopiekuje się swoimi ukochanymi dziećmi, kiedy te będą tego potrzebować.


Widzisz, chcesz być taka oryginalna, a takie zdanie słyszę z ust co drugiego ateisty (co drugi to znaczy ten, który ma jakiś powód dla którego nie wierzy, a nie tylko, że 'kościół mi się nie podoba')

Jakże wielka jest siła ludzkiej psychiki.
Jakże trudno uwierzyć w to, że wymyślić można wszystko.


Jakże wielka jest siła ludzkiej psychiki.
Jakże łatwo uwierzyć w to, że nie wierzy się w nic.
Zobacz profil autora
Fanosława
Grafik
wesoły autobus

Grafik<br><i>wesoły autobus</i>

Dołączył: 16 Maj 2007
Posty: 15158
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: chicago town
Płeć: Kobieta

A ja mogę te badania zakwestionować w ten sam sposób, co akt urodzenia.

Nie możesz, bo coś, co jest JASNYM i WYRAŹNYM, STUPROCENTOWYM dowodem, że coś jest tak, a nie inaczej. Zakwestionowane przez kogoś o zdrowych zmysłach być nie może. A jednoznacznego istnienia boga nikt nie udowodnił, bo wtedy wiara straciła by sens (obiektywnie tym razem). PUNTO!

Po pierwsze nie pieprzę, tylko mówię, a po drugie sytuacja z biskupem jest taka sama. U mnie w diecezji arcybiskup nie odchodzi na emeryturę, mimo, że może, bo ludzie nie chcą, by w jego miejsce wskoczył inny biskup. Analogicznie więc mogę powiedzieć, że jeśli ludzie nie chcą, by ktoś został biskupem to nie zostanie.

Osobiście uważam, że pieprzysz, bo twoje przykłady latają od sasa do lasa, a sensu tu brak. Ja, jako jednostka, nie mam na to żadnego wpływu.

A ta kultura kształtuje Twoją moralność.
Ty dla odmiany wolisz być indywidualną jednostką (co ci nie wychodzi, bo jesteś taka sama jak każdy ateista, który twierdzi, że jest oryginalny), co wynika z tego, że kultura europejska ukształtowana przez chrześcijaństwo daje ci taką możliwość. Gdybyś urodziła się w Arabii Saudyjskiej (oprócz tego, że nie miałabyś dostępu do komputera) byłabyś całkowicie zależna od swojego ojca/męża/brata i nie narzekałabyś, bo nie znałabyś innego życia.
Nie da się być neutralnym i oryginalnym, musiałabyś zamieszkać na Księżycu i nie utrzymywać kontaktów z ludzkością.


Gówno prawda. Polecam felieton w najnowszym Newsweeku o obowiązku bycia sobą. Podobnie jak autor, na nowy rok, życzę sobie, żeby jak najmniej być sobą. Wcale nie twierdzę, że moje poglądy są wyjątkowe i jedyne w swoim rodzaju, ale na pewno są WŁASNE, a nie WPOJONE. Może na świcie jest miliard innych ludzi, który posiadają takie same poglądy, ale ja nie identyfikuję się z nimi jako grupą za pomocą moich przekonań, ale te przekonania czynią mnie członkiem grupy, czy tego chcę, czy nie.
Znam wielu wierzących, którym Kościół Katolicki nie podoba się jako instytucja, dlatego przechodzą do zborów ewangelickich na przykład. Czyli to nie działa jedynie w przypadku ateistów, których masz za ciemną masę.
Ale religia nie jest JEDYNYM, co kształtuje kulturę. Można żyć z jedną nerką i bez śledziony.

Nawet nie wiesz, jaki wpływ na twoje postępowanie ma telewizja, internet, inni ludzie. Nawet to, że jesteś ateistką może być spowodowane postępowaniem księży czy chrześcijan, którzy ci wadzili.

Dla ciebie jestem podatną na wszelkie wpływy słabą duszką, która zagubiła się we własnym życiu. Nieprawda, kochany, i przyjmowaniem takiej taktyki, daleko nie zajdziesz, bo jeśli trafisz na bardziej zawziętego obrońcę swoich poglądów ode mnie, która tylko je przestawia, polegniesz na pierwszej prawdziwej dyskusji. Nie czerpię swoich poglądów z telewizji i internetu, nikt mnie nie zraził do katolicyzmu i każdej innej wiary. Ja tego po prostu nie potrzebuję, rozumiemy się?

Patrzy wyżej, a co do ateistów: cóż, być może faktycznie wiedzą więcej od ledwie piśmiennej babcinki modlącej się trzy różańce dziennie, ale z pewnością wiedzą mniej od przeciętnego, czterdziestoletniego katolika będącego na mszy każdej niedzieli.

Babcia i rzeczony katolik wiedzą dokładnie tyle samo, czyli tyle co nic (STATYSTYCZNIE!), a ja nie odrzucam czegoś tylko dlatego, że tego nie znam, weź pod uwagę, że tak właśnie jest z większością ateistów. Z tym trudno jest się urodzić, serio.

Widzisz, chcesz być taka oryginalna, a takie zdanie słyszę z ust co drugiego ateisty (co drugi to znaczy ten, który ma jakiś powód dla którego nie wierzy, a nie tylko, że 'kościół mi się nie podoba')

Masz wyżej odpowiedź.

Jakże wielka jest siła ludzkiej psychiki.
Jakże łatwo uwierzyć w to, że nie wierzy się w nic.


Da się udowodnić, że objawienie jest omamem. Uważasz, że ateizm to urojenie?


Ostatnio zmieniony przez Fanosława dnia Nie 16:03, 03 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
aaron


Dołączył: 11 Gru 2009
Posty: 4649
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: zewsząd
Płeć: Mężczyzna

Fanosława napisał:
Nie możesz, bo coś, co jest JASNYM i WYRAŹNYM, STUPROCENTOWYM dowodem, że coś jest tak, a nie inaczej. Zakwestionowane przez kogoś o zdrowych zmysłach być nie może. A jednoznacznego istnienia boga nikt nie udowodnił, bo wtedy wiara straciła by sens (obiektywnie tym razem). PUNTO!


Dla Ciebie jasnym i wyraźnym dowodem jest wynik testu DNA, dla mnie takim dowodem jest ludzka tradycja, księgi, objawienia, świadectwa wiary i krew chrześcijan czy wyznawców innych religii.

Osobiście uważam, że pieprzysz, bo twoje przykłady latają od sasa do lasa, a sensu tu brak. Ja, jako jednostka, nie mam na to żadnego wpływu.


Latanie os sasa do lasa może świadczyć o mnogości przykładów, które przemawiają na moją korzyść. Masz wpływ, tylko o tym nie wiesz, ale przecież jesteś ekspertką od spraw Kościoła jak mityczne 90% ateistów, które uważa się za lepszych w kwestii prawa kanonicznego niż większość katolików.

Gówno prawda. Polecam felieton w najnowszym Newsweeku o obowiązku bycia sobą. Podobnie jak autor, na nowy rok, życzę sobie, żeby jak najmniej być sobą. Wcale nie twierdzę, że moje poglądy są wyjątkowe i jedyne w swoim rodzaju, ale na pewno są WŁASNE, a nie WPOJONE. Może na świcie jest miliard innych ludzi, który posiadają takie same poglądy, ale ja nie identyfikuję się z nimi jako grupą za pomocą moich przekonań, ale te przekonania czynią mnie członkiem grupy, czy tego chcę, czy nie.
Znam wielu wierzących, którym Kościół Katolicki nie podoba się jako instytucja, dlatego przechodzą do zborów ewangelickich na przykład. Czyli to nie działa jedynie w przypadku ateistów, których masz za ciemną masę.
Ale religia nie jest JEDYNYM, co kształtuje kulturę. Można żyć z jedną nerką i bez śledziony.


To w końcu chcesz być sobą, czy nie być sobą, zdecyduj się, bo nie nadążam. Są własne tak jak i moje, ja też nie zgadzam się z zakazem antykoncepcji czy mieszkania przed ślubem, miliard innych chrześcijan pewnie ma też poglądy, które nie są ucieleśnieniem wizji Kościoła.
Ewangelicy też są wierzący i nie różnią się aż tak bardzo z katolikami.

Faktycznie, nie jest jedynym, ale jednym z najważniejszych. A w średniowieczu i nowożytności, gdy kształtowała się nowoczesna Europa była najważniejszym.

Dla ciebie jestem podatną na wszelkie wpływy słabą duszką, która zagubiła się we własnym życiu. Nieprawda, kochany, i przyjmowaniem takiej taktyki, daleko nie zajdziesz, bo jeśli trafisz na bardziej zawziętego obrońcę swoich poglądów ode mnie, która tylko je przestawia, polegniesz na pierwszej prawdziwej dyskusji. Nie czerpię swoich poglądów z telewizji i internetu, nikt mnie nie zraził do katolicyzmu i każdej innej wiary. Ja tego po prostu nie potrzebuję, rozumiemy się?


Nie na wszelkie, ale z pewnością nie jest tak, jak ty to przedstawiasz: katolicy to ciemna masa w rękach biskupów, którzy nimi sterują, a jedynie ateiści są światli, neutralni i wolni.

Babcia i rzeczony katolik wiedzą dokładnie tyle samo, czyli tyle co nic (STATYSTYCZNIE!), a ja nie odrzucam czegoś tylko dlatego, że tego nie znam, weź pod uwagę, że tak właśnie jest z większością ateistów. Z tym trudno jest się urodzić, serio.


Otóż nie. Nie wiem, jak w kościołach w twojej okolicy, ale w moim każde kazanie służy wyjaśnianiu prawd wiary, interpretowaniu ewangelii itd. Jeszcze bardziej widać to na nabożeństwach ekumenicznych z ewangelikami, wtedy wyjaśniane są różnice w podejściach między Kościołami itd.

Da się udowodnić, że objawienie jest omamem. Uważasz, że ateizm to urojenie?


Chętnie poznam ten dowód, wyjaśnij na przykład istotę niedorzeczności objawień fatimskich czy uzdrowień w Lourdes.

Nie uważam, że ateizm to urojenie, bo sam kiedyś byłem bardzo bliski ateizmowi. Urojeniem jest natomiast to, co prezentujesz jako światopogląd Ty, czyli ateizm, dzięki któremu rzekomo jesteś wolna, oryginalna, niepodatna na wpływy otoczenia, dzięki któremu przejrzałaś na oczy i czujesz się lepsza od tych, którzy ulegają urojeniu, jakim wg ciebie jest wiara.
Zobacz profil autora
Fanosława
Grafik
wesoły autobus

Grafik<br><i>wesoły autobus</i>

Dołączył: 16 Maj 2007
Posty: 15158
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: chicago town
Płeć: Kobieta

Dla Ciebie jasnym i wyraźnym dowodem jest wynik testu DNA, dla mnie takim dowodem jest ludzka tradycja, księgi, objawienia, świadectwa wiary i krew chrześcijan czy wyznawców innych religii.

Bo ja jestem z czcicieli radia i fizyki, bo to wciąż namacalne i pewne. Książka leży na stole, bo ją widzę, nie muszę już w to wierzyć. Chrześcijanie też mordowali w imię Boga, ups.

Latanie os sasa do lasa może świadczyć o mnogości przykładów, które przemawiają na moją korzyść. Masz wpływ, tylko o tym nie wiesz, ale przecież jesteś ekspertką od spraw Kościoła jak mityczne 90% ateistów, które uważa się za lepszych w kwestii prawa kanonicznego niż większość katolików.

Nie, to świadczy o tym, że twoje argumenty są na tyle słabe, że musisz się podpierać przykładami niemającymi związku z tematem. W Chinach hoduje się kanarki, bo wycinane są lasy równikowe. Teraz widać?

To w końcu chcesz być sobą, czy nie być sobą, zdecyduj się, bo nie nadążam. Są własne tak jak i moje, ja też nie zgadzam się z zakazem antykoncepcji czy mieszkania przed ślubem, miliard innych chrześcijan pewnie ma też poglądy, które nie są ucieleśnieniem wizji Kościoła.
Ewangelicy też są wierzący i nie różnią się aż tak bardzo z katolikami.


Właśnie chodzi o to, że ewangelicy NIE SĄ katolikami, dlatego że nie odpowiada im sytuacja w Kościele Katolickim (oczywiście mowa o tych, którzy zmienili organizację, a nie urodzili się w rodzinie ewangelickiej).
Bycie sobą nie oznacza bycia jedynym na świecie takim właśnie. Bo to niemożliwe, a dążenie do bycia jedynym i wyjątkowym źle się kończą. Zgadza się - każdy jest inny, ale też każdy ma cechy wspólne z jakąś grupą ludzi.

Faktycznie, nie jest jedynym, ale jednym z najważniejszych. A w średniowieczu i nowożytności, gdy kształtowała się nowoczesna Europa była najważniejszym.

Powiedz mi jeszcze, że najważniejszym była w renesansie, czy oświeceniu, a umrę.

Nie na wszelkie, ale z pewnością nie jest tak, jak ty to przedstawiasz: katolicy to ciemna masa w rękach biskupów, którzy nimi sterują, a jedynie ateiści są światli, neutralni i wolni.

Wolni - zgadza się. Neutralni na pewno nie, bo to dwie strony barykady, a w takim wypadku neutralnym być nie można. Nie byłoby tej dyskusji, gdybym była neutralna.

Otóż nie. Nie wiem, jak w kościołach w twojej okolicy, ale w moim każde kazanie służy wyjaśnianiu prawd wiary, interpretowaniu ewangelii itd. Jeszcze bardziej widać to na nabożeństwach ekumenicznych z ewangelikami, wtedy wyjaśniane są różnice w podejściach między Kościołami itd.

Piję raczej do tego, że ludzie nie chcą poznawać swojej religii, zadowalając się jedynie wiarą, a nie, że nie mają możliwości jej poznania.

Chętnie poznam ten dowód, wyjaśnij na przykład istotę niedorzeczności objawień fatimskich czy uzdrowień w Lourdes.

Uzdrowienie nie jest dla mnie żadnym cudem natury pozamedycznej. Nie poznaliśmy jeszcze wielu rzeczy z zakresu medycyny, więc nie jesteśmy w stanie wytłumaczyć cudownych uzdrowień, co bardzo szybko może się zmienić.
Co do objawień - zobaczyć można wszystko, jeśli się naprawdę tego chce, a podświadomość to bardzo ciekawa część naszej psychiki.

Nie uważam, że ateizm to urojenie, bo sam kiedyś byłem bardzo bliski ateizmowi. Urojeniem jest natomiast to, co prezentujesz jako światopogląd Ty, czyli ateizm, dzięki któremu rzekomo jesteś wolna, oryginalna, niepodatna na wpływy otoczenia, dzięki któremu przejrzałaś na oczy i czujesz się lepsza od tych, którzy ulegają urojeniu, jakim wg ciebie jest wiara.

*facepalm*
...
...
...
Nie krytykuję TWOJEJ WIARY. Powiedziałam ci wyraźnie - wierz sobie, ile tylko chcesz i w co tylko chcesz. Nie czuję się lepsza, ale mam po prostu inne spojrzenie na świat, które nie uwzględnia istnienia żadnej siły wyższej, a to z kolei prowadzi do tego, że sama jestem odpowiedzialna za swoje życie, nikt inny nim nie kieruje, więc jestem WOLNA w tym jedynie znaczeniu. Otoczenie ma na mnie wpływ, ale nie w kwestiach religijnych, od których się po prostu odcinam, bo nie potrzeba mi tego do egzystencji, a wręcz przeciwnie - czułabym się ograniczeniami, które wynikają z interpretacji przez Kościół przykazań, co momentami dochodzi do absurdu (a same przykazania w wymiarze czysto ludzkim są zbiorem zasad, które obowiązują każdego, bez względu na to, jak bardzo i czy w ogóle jest wierzący). I nigdy nie powiedziałam, że wiara jest urojeniem. Bo urojenia to zasadniczo błędne przekonania o rzeczywistości, wynikające z zaburzenia treści myślenia, a wiary samej w sobie nie da się uznać za coś takiego, bo to sprawa indywidualna, więc ani ateista, ani gorliwy wierzący NIE jest... chory psychicznie, jeśli już pozostajemy w tematyce urojeniowej.

Omamem (nie urojeniem) natomiast może być rzekome objawienie. [/i]
Zobacz profil autora
aaron


Dołączył: 11 Gru 2009
Posty: 4649
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: zewsząd
Płeć: Mężczyzna

Bo ja jestem z [i]czcicieli radia i fizyki, bo to wciąż namacalne i pewne. Książka leży na stole, bo ją widzę, nie muszę już w to wierzyć. Chrześcijanie też mordowali w imię Boga, ups.[/i]

Kiedyś mordowali się wszyscy nazwajem, również i ateiści mordowali nieateistów (Rewolucja Francuska)

Nie, to świadczy o tym, że twoje argumenty są na tyle słabe, że musisz się podpierać przykładami niemającymi związku z tematem. W Chinach hoduje się kanarki, bo wycinane są lasy równikowe. Teraz widać?


Nie banalizuj. Dałem przykład z własnego doświadczenia, że wola ludu może zmienić decyzję o nominacji na księdza czy arcybiskupa, po czym podkreśliłem, że analogicznie może doprowadzi do nieubiskupowienia (xd), a ty skupiłaś się na tym pierwszym i udowadniasz mi, że moje argumenty są słabe, bo najpierw pisałem niekonkretnie o tym, co chciałaś (czyli o nominacji stricte biskupiej)

Właśnie chodzi o to, że ewangelicy NIE SĄ katolikami, dlatego że nie odpowiada im sytuacja w Kościele Katolickim (oczywiście mowa o tych, którzy zmienili [i]organizację, a nie urodzili się w rodzinie ewangelickiej).
Bycie sobą nie oznacza bycia jedynym na świecie takim właśnie. Bo to niemożliwe, a dążenie do bycia jedynym i wyjątkowym źle się kończą. Zgadza się - każdy jest inny, ale też każdy ma cechy wspólne z jakąś grupą ludzi.[/i]

Może nie tyle sytuacja w Kościele, co nauka, jaką ten Kościół głosi. Może im nie odpowiada zakaz małżeństw homoseksualnych, zakaz wyświęcania kobiet na księży czy coś, ale nadal zostają wierzącymi, a o tym my rozmawiamy.

Powiedz mi jeszcze, że najważniejszym była w renesansie, czy oświeceniu, a umrę.

Nie, ale dalej była ważna. Zabawne, że wiele wybitnych postaci renesansu czy oświecenia było katolickimi duchownymi, dla przykładu:
Hugo Kołłątaj był biskupem
Franciszek Salezy Jezierski księdzem
Ignacy Krasicki arcybiskupem
Stanisław Staszic też księdzem

Wolni - zgadza się. Neutralni na pewno nie, bo to dwie strony barykady, a w takim wypadku neutralnym być nie można. Nie byłoby tej dyskusji, gdybym była neutralna.

Nie wiem, skąd to przekonanie o swojej wolności, ja nie jestem wolny ?

Piję raczej do tego, że ludzie nie chcą poznawać swojej religii, zadowalając się jedynie wiarą, a nie, że nie mają możliwości jej poznania.

To już ich problem

Uzdrowienie nie jest dla mnie żadnym cudem natury pozamedycznej. Nie poznaliśmy jeszcze wielu rzeczy z zakresu medycyny, więc nie jesteśmy w stanie wytłumaczyć [i]cudownych uzdrowień, co bardzo szybko może się zmienić.
Co do objawień - zobaczyć można wszystko, jeśli się naprawdę tego chce, a podświadomość to bardzo ciekawa część naszej psychiki.[/i]

Taki skrajny racjonalizm też jest szkodliwy. Poznaliśmy na tyle dużo, by stwierdzić, że dane uzdrowienie jest jest dziełem organizmu ani farmakologów



Nie krytykuję TWOJEJ WIARY. Powiedziałam ci wyraźnie - wierz sobie, ile tylko chcesz i w co tylko chcesz. Nie czuję się lepsza, ale mam po prostu inne spojrzenie na świat, które nie uwzględnia istnienia żadnej siły wyższej, a to z kolei prowadzi do tego, że sama jestem odpowiedzialna za swoje życie, nikt inny nim nie kieruje, więc jestem WOLNA w tym jedynie znaczeniu. Otoczenie ma na mnie wpływ, ale nie w kwestiach religijnych, od których się po prostu odcinam, bo nie potrzeba mi tego do egzystencji, a wręcz przeciwnie - czułabym się ograniczeniami, które wynikają z interpretacji przez Kościół przykazań, co momentami dochodzi do absurdu (a same przykazania w wymiarze czysto ludzkim są zbiorem zasad, które obowiązują każdego, bez względu na to, jak bardzo i czy w ogóle jest wierzący). I nigdy nie powiedziałam, że wiara jest urojeniem. Bo urojenia to zasadniczo błędne przekonania o rzeczywistości, wynikające z zaburzenia treści myślenia, a wiary samej w sobie nie da się uznać za coś takiego, bo to sprawa indywidualna, więc ani ateista, ani gorliwy wierzący NIE jest... chory psychicznie, jeśli już pozostajemy w tematyce urojeniowej.

Omamem (nie urojeniem) natomiast może być rzekome objawienie.


Podobno jesteś tak obcykana w sprawach wiary, a nie wiesz takiej prostej rzeczy, że każdy człowiek ma wolną, nienaruszoną wolę, wolne i własne sumienie ?


Ostatnio zmieniony przez aaron dnia Nie 21:01, 03 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Fanosława
Grafik
wesoły autobus

Grafik<br><i>wesoły autobus</i>

Dołączył: 16 Maj 2007
Posty: 15158
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: chicago town
Płeć: Kobieta

Kiedyś mordowali się wszyscy nazwajem, również i ateiści mordowali nieateistów (Rewolucja Francuska)

Albo chrześcijanie chrześcijan (wojna trzydziestoletnia).

Nie banalizuj. Dałem przykład z własnego doświadczenia, że wola ludu może zmienić decyzję o nominacji na księdza czy arcybiskupa, po czym podkreśliłem, że analogicznie może doprowadzi do nieubiskupowienia (xd), a ty skupiłaś się na tym pierwszym i udowadniasz mi, że moje argumenty są słabe, bo najpierw pisałem niekonkretnie o tym, co chciałaś (czyli o nominacji stricte biskupiej)

Ta stricte biskupia nominacja miała się odnosić do Wielgusa, który już biskupem (a nawet arcybiskupem) był? Coś się chyba nie zgadza.

Może nie tyle sytuacja w Kościele, co nauka, jaką ten Kościół głosi. Może im nie odpowiada zakaz małżeństw homoseksualnych, zakaz wyświęcania kobiet na księży czy coś, ale nadal zostają wierzącymi, a o tym my rozmawiamy.

I musisz przyznać, że kościół ewangelicki jest wybitnie spokojny, czyli jednak coś w kościele katolickim jest nie tak, prawda?

Nie, ale dalej była ważna. Zabawne, że wiele wybitnych postaci renesansu czy oświecenia było katolickimi duchownymi, dla przykładu:
Hugo Kołłątaj był biskupem
Franciszek Salezy Jezierski księdzem
Ignacy Krasicki arcybiskupem
Stanisław Staszic też księdzem


A wybitnych postaci renesansu czy oświecenia były tysiące. Aye!

Nie wiem, skąd to przekonanie o swojej wolności, ja nie jestem wolny ?

W moim, czysto subiektywnym pojęciu - nie.

Taki skrajny racjonalizm też jest szkodliwy. Poznaliśmy na tyle dużo, by stwierdzić, że dane uzdrowienie jest jest dziełem organizmu ani farmakologów

Ktoś zobaczył boską rękę na zdjęciu rentgenowskim?

Podobno jesteś tak obcykana w sprawach wiary, a nie wiesz takiej prostej rzeczy, że każdy człowiek ma wolną, nienaruszoną wolę, wolne i własne sumienie ?

Z czego zostanie podobno rozliczony, według norm stworzonych przed Kościół jako rzekoma interpretacja przykazań, która jest faktycznie piątą wodą po kisielu? KKK nie jest pismem natchnionym przez Boga, czysto teoretycznie i konkretnie. [/i]
Zobacz profil autora
aaron


Dołączył: 11 Gru 2009
Posty: 4649
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: zewsząd
Płeć: Mężczyzna

Albo chrześcijanie chrześcijan (wojna trzydziestoletnia).

Ogólny wniosek więc taki, że nie ma co patrzeć na dawniejszy Stary Świat, bo ichniejsza moralność była zupełnie inna (akurat dzisiaj o tym na polskim miałem, było to m. in. wynikiem dżumy, czyli śmierci, która mogła spotkać każdego w każdym czasie)

Ta stricte biskupia nominacja miała się odnosić do Wielgusa, który już biskupem (a nawet arcybiskupem) był? Coś się chyba nie zgadza.


Potem Ci napisałem, że podobnie byłoby w stosunku do nominacji biskupiej. Obecnie w Kościele panuje zasada, że ktoś na wysokim stanowisku musi być nieposzlakowaną osobą.

I musisz przyznać, że kościół ewangelicki jest wybitnie spokojny, czyli jednak coś w kościele katolickim jest nie tak, prawda?

Kościół ewangelicki wywodzi się z tradycji protestanckiej, która jest zupełnie inna niż tradycja katolicka. Te Kościoły możemy porównywać właściwie jedynie na poziomie wiary, organizacja Kościoła jest tu zupełnie inna i wynika z warunków, w jakich powstawał Kościół Ewangelicki.
Ponadto, Kościół Ewangelicki w Polsce skupia 80 tys. wiernych, Kościół katolicki 34 100 tys. wiernych, więc jest różnica. Akurat w mojej okolicy jest wielu ewangelików, wiele jest też małżeństw mieszanych, oni chodzą czasem do naszego kościoła, my do ich, ksiądz z pastorem grają razem w karty i robią spotkania ekumeniczne raz w miesiącu.

Jedną z różnic, która wpływa na ten "spokój" jest to, że u Ewangelików "władza" centralna jest ograniczona, najważniejsze są poszczególne, autonomiczne parafie. Dlatego też np. w USA co roku powstaje kilka nowych Kościołów, to są właśnie parafie, które się odłączyły od głownego nurtu.

A wybitnych postaci renesansu czy oświecenia były tysiące. Aye!

A większość elity aż do rewolucji przemysłowej stanowili duchowni xd

W moim, czysto subiektywnym pojęciu - nie.

Wyjaśnij dlaczego

Ktoś zobaczył boską rękę na zdjęciu rentgenowskim?

Przez wiele lat mnóstwo kobiet utrzymywało, że mają punkt G, opinia ta była popierana przez seksuologów, a ostatnio okazało się, że tego punktu jednak nie ma.

Z czego zostanie podobno rozliczony, według norm stworzonych przed Kościół jako rzekoma interpretacja przykazań, która jest faktycznie piątą wodą po kisielu? KKK nie jest pismem natchnionym przez Boga, czysto teoretycznie i konkretnie.


Owszem, zostanie rozliczony, ale wg norm Boga, a nie norm Kościoła.
Tak przy okazji, przykazań łącznie jest ponad 100, te dziesięć, które znamy są jedynie streszczeniem tych wszystkich zawartych w Księdze Mądrości (chyba, dokładnie nie pamiętam w której) i znacznie rozszerzonych, zawierających prawo, które zdumiewająco przypomina prawo obowiązujące przez wiele lat w państwach zachodnich.
Zobacz profil autora
Fanosława
Grafik
wesoły autobus

Grafik<br><i>wesoły autobus</i>

Dołączył: 16 Maj 2007
Posty: 15158
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: chicago town
Płeć: Kobieta

Ogólny wniosek więc taki, że nie ma co patrzeć na dawniejszy Stary Świat, bo ichniejsza moralność była zupełnie inna.

Toż podobno oni kształtowali naszą, aktualną moralność! Chyba że moralność kształtowało to, co wspaniałe i cudowne w katolikach, a to, że zarzynali się nawzajem przez 200 lat, to takie nieistotnie, prawda?

Kościół ewangelicki wywodzi się z tradycji protestanckiej, która jest zupełnie inna niż tradycja katolicka. Te Kościoły możemy porównywać właściwie jedynie na poziomie wiary, organizacja Kościoła jest tu zupełnie inna i wynika z warunków, w jakich powstawał Kościół Ewangelicki.
Ponadto, Kościół Ewangelicki w Polsce skupia 80 tys. wiernych, Kościół katolicki 34 100 tys. wiernych, więc jest różnica. Akurat w mojej okolicy jest wielu ewangelików, wiele jest też małżeństw mieszanych, oni chodzą czasem do naszego kościoła, my do ich, ksiądz z pastorem grają razem w karty i robią spotkania ekumeniczne raz w miesiącu.


Nigdy bym nie wpadła na to, że ewangelicy to protestanci! Nie mówię o zażyłościach między tymi dwoma kościołami, ale o podejściu do głoszonego przez siebie słowa. Słowa zasadniczo tego samego.

A większość elity aż do rewolucji przemysłowej stanowili duchowni xd

Czyli rewolucja przemysłowa to koniec dominatu kościoła. Och, przykro mi.

Przez wiele lat mnóstwo kobiet utrzymywało, że mają punkt G, opinia ta była popierana przez seksuologów, a ostatnio okazało się, że tego punktu jednak nie ma.

Przez wiele lat wielu uzdrowionych uznawało, że to boskie dzieło, a później okazało się, że to kwestia czysto ustrojowa.

Owszem, zostanie rozliczony, ale wg norm Boga, a nie norm Kościoła.

Więc po co kościelna interpretacja praw boga, których zasadniczo nie znamy, bo nie znamy aspektów, z których będziemy rozliczani? Zgaduj zgadula? [/i]
Zobacz profil autora
aaron


Dołączył: 11 Gru 2009
Posty: 4649
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: zewsząd
Płeć: Mężczyzna

Toż podobno oni kształtowali naszą, aktualną moralność! Chyba że moralność kształtowało to, co wspaniałe i cudowne w katolikach, a to, że zarzynali się nawzajem przez 200 lat, to takie nieistotnie, prawda?

No, kształtowali. A czy się do tej moralności stosowali to inna sprawa.

Nigdy bym nie wpadła na to, że ewangelicy to protestanci! Nie mówię o zażyłościach między tymi dwoma kościołami, ale o podejściu do głoszonego przez siebie słowa. Słowa zasadniczo tego samego.

No widzisz, chciałaś być ironiczna, a znów Ci nie wyszło. Podejście do głoszonego słowa wynika właśnie z tego, że ewangelicy są tradycji protestanckiej (to nie jest równoznaczne z tym, że są protestantami, starokatolicy też są tradycji protestanckiej), a katolicy tradycji katolickiej. Zasadnicza różnica jest taka, że katolicyzm ma centrum we Włoszech, a tradycja protestancka w północnej Europie, nie muszę chyba dodawać, że mieszkańcy północy Europy są bardziej skryci, małomówni i skromni niż południowcy.

Czyli rewolucja przemysłowa to koniec dominatu kościoła. Och, przykro mi.

Przez wiele lat wielu uzdrowionych uznawało, że to boskie dzieło, a później okazało się, że to kwestia czysto ustrojowa.

Podaj przykład

Owszem, zostanie rozliczony, ale wg norm Boga, a nie norm Kościoła.

Owszem, koniec dominatu. Co nie znaczy, że koniec Kościoła.

Więc po co kościelna interpretacja praw boga, których zasadniczo nie znamy, bo nie znamy aspektów, z których będziemy rozliczani? Zgaduj zgadula?

Ależ naturalnie, że znamy, przecież mamy przykazania (udajesz głupią, czy naprawdę tego nie rozumiesz ?)


Ostatnio zmieniony przez aaron dnia Śro 18:17, 06 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Zniesienie krzyży w szkołach
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)  
Strona 3 z 4  

  
  
 Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi