 |
burdelmama
Moderator do u know i'm eternal?

Dołączył: 20 Paź 2006 |
Posty: 29792 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: szumy kosmiczne Płeć:  |
|
 |
Wysłany: Nie 12:33, 04 Paź 2009 |
|
 |
|
 |
 |
Otwórz oczy na antyreklamę swojego miasta!
Podejście pierwsze: toDOBRO!
*orgazm nr 1*
Niestety bardzo krótko,ale wystarczyło być pokochać.
Podejście drugie: Shannon!
Z przykrością stwierdzam,iż zespół jest w coraz gorszej kondycji.
To zdecydowanie nie było to samo co 19 czerwca podczas koncertu celtyckiego. Być może dlatego,że nie byli główną gwiazdą? Przykro.
Podejście trzecie: Hunter!
MOOOOOOOOOOOOOC!
To się kurde nazywa zespół,to się kurde nazywa atmosfera,to się kurde nazywa rozpierdol,to się kurde nazywa frontman {DOTKNĘŁAM 2 RAZY LEWĄ RĘKĄ!},to się kurde nazywa image,to się kurde nazywa pogo,to się kurde nazywa HUNTER!
|
|
 |
|
 |
 | |  |
 |
 | |  |
burdelmama
Moderator do u know i'm eternal?

Dołączył: 20 Paź 2006 |
Posty: 29792 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: szumy kosmiczne Płeć:  |
|
 |
Wysłany: Pon 16:28, 05 Paź 2009 |
|
 |
|
 |
 |
Zielona Wiedźma napisał: | Stary Perwers napisał: |
Podejście pierwsze: toDOBRO!
*orgazm nr 1*
Niestety bardzo krótko,ale wystarczyło być pokochać.
|
Żartujesz, prawda? xD Ja na ich Ostródzkim koncercie lałam ze śmiechu{no chyba, że grali Just like heaven}, a na koniec wykrzyczałam, że ich nienawidzę co spotkało się z morderczymi spojrzeniami gitarzysty rzucanymi mi przez całą noc. Kabaret.
A gitarzysta w różowym boa też im 'mdlał'? |
Nie,nikt nie mdlał,a tym bardziej nie żartuję.
Chcę ich więcej,więcej,więcej!
|
|
 |
 | |  |
 |
 | |  |
ajaszi
man in the mirror

Dołączył: 09 Paź 2008 |
Posty: 12706 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: Kraków Płeć:  |
|
 |
Wysłany: Sob 22:11, 24 Paź 2009 |
|
 |
|
 |
 |
Ojezujezujezu, wróciłem z Happysadu, gdzie promowali swoją nową płytę :D
Koncert był naprawdę świetny, zespół jak i publiczność dała możliwość zabawy, nie skakać i nie śpiewać się po prostu nie dało, no chyba, że się tekstu nie znało, ale to już inna zupełnie sprawa ^^" Dużo piosenek, trzy bisy, jakieś niecałe trzy godziny szaleństwa. Było wartoooooooooo : D
|
Ostatnio zmieniony przez ajaszi dnia Sob 22:11, 24 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
 |
 | |  |
Martyna_K
Dołączył: 27 Cze 2009 |
Posty: 1563 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: Łódź Płeć:  |
|
 |
Wysłany: Wto 20:59, 24 Lis 2009 |
|
 |
|
 |
 |
30 października byłam na Kulcie. Nie pamiętam wszystkiego dokładnie, bo przed wejściem wypiłam trochę patyka i komandosa, ale dobrze wspominam niektóre utwóry, a w szczególności Celinę, 6 lat później, Sowietów, Baranka, Polskę, Krew Boga i Zegarmistrza. Świetna atmosfera, ludzie, ochroniarze. No i zbawienna woda, którą podawali w tłum i którą potem lali.
Teraz czekam na Comę 4 grudnia (dzisiaj kupiłam bilet).
|
|
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
Mazia i Line
Dołączył: 18 Kwi 2006 |
Posty: 2278 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Ostrzeżeń: 0/3
|
Płeć:  |
|
 |
Wysłany: Czw 17:49, 18 Lut 2010 |
|
 |
|
 |
 |
W sobotę 13 lutego, wreszcie odbył się koncert, na który długo czekałam. Billy Talent, należący do czwórki moich ukochanych wykonawców, zagrał w Stodole. Gdy zaczęli grać pierwszą piosenkę 'Devil in the midnight mass" nastąpił ogromny szał, wszyscy pchali się jak najbliżej sceny, czego efektem było to, że z końca sali znalazłam się na środku, potem zagrali od razu drugą piosenkę "Line&Sinker" i tak po dwóch szybkich piosenkach, nie miałam już prawie siły skakać ;). Było gadanie o polskich korzeniach w zespole, o tym jak bardzo nas kochają, bo w środku zimy przyjechali, gdy inne zespoły jeżdżą do Australii, gratulowanie złota Małyszowi (oczywiście pomyłka xd), jechanie po Rosji (ku uciesze widzów), usłyszenie 'fifka' zamiast 'dziwka', życzenia walentynkowe, podobno żart o Michaelu Jacksonie, którego nie zrozumiałam ;) itd. Cała sala szalała przez cały koncert.
Dość krótko grali, mimo zagrania 18 piosenek (w innych grali po 1-2 mniej) każdy czuł pewien niedosyt. Byłam pozytywnie zdziwiona zagraniem "Nothing to loose". Było jak najbardziej warto przyjechać.
Czekam na ich kolejny koncert w Polsce, oby jak najszybciej.
|
|
 |
 | |  |
Cathy
Dołączył: 26 Sty 2008 |
Posty: 5334 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: z Garden Lodge Płeć:  |
|
 |
Wysłany: Pon 12:23, 22 Mar 2010 |
|
 |
|
 |
 |
Wczoraj przeżyłam (przeżyłam!) koncert Hey i słowa tego nie oddadzą.
Nastaliśmy się jak idioci pod wejściem półtorej godziny, jeszcze w towarzystwie deszczu. Następnie przepychanka do szatni, przepychanka na salę. Przed koncertem stoję ci ja przy barze, patrzę w prawo... ROBERT (Ligiewicz, perkusista). Po dziesięciu sekundach zorientowałam się, że się na niego gapię w ordynarny sposób, więc natychmiast przestałam. A potem jeszcze specjalnie sobie koło niego stanęłam w pobliżu kosza na śmieci (zgon), do którego udałam się, aby pozbyć się kubka nabytego w w/w barze. To było wybitnie ciekawe doświadczenie <3 Robert jest niższy ode mnie tylko trochę.
Klub, w którym się to wszystko odbywało znajduje się w byłej sali kinowej, a więc rozkład sali był taki: scena, pod nią jakaś minipłyta, następnie bar, a nad nim pozostałości po kinowych krzesłach - beton prowadzący w górę, tyle, ze krzesła zostały zastąpione stolikami i pufami. Najlepszą moją decyzją życiową było to, że tam nie poszłam, tylko zostałam pod sceną.
Na samym początku poszedł z taśmy Vanitas, potem wyszedł zespół i zagrał intro. Ludność zdenerwowana czeka na Kasię, która objawiła się przy Umieraj stąd, czym spowodowała ogromny wrzask, pisk, panikę i pierwszą łzę w mych biednych oczach (cóż za patos, ech). Gdyż oto biedne ja ujrzało swoje guru, swój muzyczny i osobowościowy ideał.
Stałam w zasadzie dalej, niż bliżej (chociaż i tak blisko) i był to mój błąd. Byłam otoczona ludźmi, którzy chyba nie bardzo wiedzieli gdzie i po co się znajdują, gdyż stali jak widły w gnoju, nie wykonując żadnego ruchu; miałam ochotę zastrzelić faceta, który stał tuż przede mną i ostentacyjnie okazywał, że został tu zaciągnięty siłą przez swoją panienkę -,- Kurwa jego mać, jeśli chcesz poopierać się o ścianę, to idziesz pod ścianę, a nie zajmujesz miejsce pod sceną, gdzie zbierają się fani zespołu i chcą się troche pocieszyć z faktu, że tu są. A tutaj chcesz sobie podskoczyć i słyszysz syki obrażonej pary, która pod twoim nosem się obściskuje. Na szczęście po pewnym czasie udało mi się przepchnąć nieco bliżej. No i natrafiłam na drugi biegun - rozszalała młodzież, której ambicją było zachowywanie się jak zwierzęta na wybiegu i objanie się na prawo i lewo. Tak więc szybko musiałam sobie znaleźć mikrokawałek własnej przestrzeni, gdzie można było sobie po prostu poskakać do góry i pośpiewać :). W połowie koncertu ktoś wrzasnął: 'Kasia, wyjdź za mnie!', co wywołało ogólną wesołość XD.
Zespół zagrał na początku całą nową płytę, której nie jestem super entuzjastką, ale i tak było fajnie posłuchać. Po zakończeniu Nie Więcej byłam ciekawa cóż też mogą zagrać i oczekiwałam jak najwięcej staroci. Z tego co pamiętam: W Imieniu Dam, kiedy to ludzie rozkręcili się na dobre. Kiedy usłyszałam Cudownie prawie zaczęłam piszczeć z radości xD. BArdzo miła neispodzianka w postaci Że.
W pewnym momencie - zonk - 'teraz zagramy ostatnią posenkę'. Już nawet nie pamiętam, która to była, natomiast pamiętam doskonale, ze po zejściu zespołu ze sceny, ludzie zaczęli wrzeszczeć i klaskać (klaskałam bez przerwy :)) do czasu, aż zespół nie pojawił się ponownie na scenie. I tu się przyznaję, znow zaczęłam płakać.
Dwa ostatnie utwory był idealne do zakończenia koncertu, gdyż wprowadziły publiczność w amok, podczas Angelene kiwałam się psychodelicznie i w pewnym momencie przestałam się przejmować faktem, iż depczę komuś po stopach. Na koniec hicior - Teksański, w czasie którego nie mogłaś nie śpiewać (czy też raczej wyć), było to po prostu niemożliwe.
Bardzo lubię momenty, kiedy Kasia mówi pomiędzy piosenkami. Niewiele z tego wczoraj zrozumiałam (wrzaski plus dziwaczna akustyka), zapamiętałam jedynie opowieści o sennych koszmarach o nieudanych koncertach, oraz podziękowania, że ów sen nie spełnił się tutaj (daję sobie rękę odrąbać, że mówi tak w każdym mieście xD).
Jestem najbardziej zmęczonym człowiekiem na świecie.
Jestem najbardziej szczęśliwym człowiekiem na świecie.
Jestem przy tym najbardziej martwym człowiekiem na świecie.
|
Ostatnio zmieniony przez Cathy dnia Pon 12:25, 22 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
 |
 | |  |
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 3 z 8
|
|
|
|  |