Forum bloggers.fora.pl Strona Główna


bloggers.fora.pl
B L O G G E R S
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Adzilla


Dołączył: 21 Lut 2008
Posty: 5040
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kąty, kojarzysz?
Płeć: Kobieta

To nie jest łatwe. Znam, a raczej znałam kilka osób, które umarło, ale jakoś nigdy mnie to specjalnie nie ruszalo. Raz tylko płakalam z tego powodu, bo zdałam sobie sprawę, że On już nie wróci. Ale minęło. Śmierci dziadków nie pamiętam, toteż nikogo bardziej bliskiego śmierci nie przeżyłam. Ale gdy słyszę od kogoś bardzo mi bliskiego, że to już jest koniec, że ten ktoś nie wie czy sie obudzi, to strasznie boli. Ja wierze, że tak nie będzie, ale jakaś częśc mnie cholernie się boi, że jednak ta większa część nie ma racji. Nie rozumiem sensu jakim jest pozowlenie na umieranie osobą w tak młodym wieku. Jak dla mnie przyzwolenie na umieranie powinno byc od 100+. Seryjnie. Żeby każdy mógł sie nacieszyć życiem. No, chyba, że jest się desperatem i się chce popełnic samobójstwo. To niech sie to robi, ale tylko wtedy, kiedy naprawde nie widzi sie sensu i wie się, że to dobra decyzja. Ale dlaczego tak młodzi ludzie umierają? Ci wartościowi, młodzi ludzie, którzy znaczą tak wiele? Nie rozumiem tego i prędko prawdopodobnie nie zrozumiem.
Zobacz profil autora
Fanosława
Grafik
wesoły autobus

Grafik<br><i>wesoły autobus</i>

Dołączył: 16 Maj 2007
Posty: 15158
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: chicago town
Płeć: Kobieta

Adzilla napisał:
To nie jest łatwe. Znam, a raczej znałam kilka osób, które umarło, ale jakoś nigdy mnie to specjalnie nie ruszalo. Raz tylko płakalam z tego powodu, bo zdałam sobie sprawę, że On już nie wróci. Ale minęło. Śmierci dziadków nie pamiętam, toteż nikogo bardziej bliskiego śmierci nie przeżyłam. Ale gdy słyszę od kogoś bardzo mi bliskiego, że to już jest koniec, że ten ktoś nie wie czy sie obudzi, to strasznie boli. Ja wierze, że tak nie będzie, ale jakaś częśc mnie cholernie się boi, że jednak ta większa część nie ma racji. Nie rozumiem sensu jakim jest pozowlenie na umieranie osobą w tak młodym wieku. Jak dla mnie przyzwolenie na umieranie powinno byc od 100+. Seryjnie. Żeby każdy mógł sie nacieszyć życiem. No, chyba, że jest się desperatem i się chce popełnic samobójstwo. To niech sie to robi, ale tylko wtedy, kiedy naprawde nie widzi sie sensu i wie się, że to dobra decyzja. Ale dlaczego tak młodzi ludzie umierają? Ci wartościowi, młodzi ludzie, którzy znaczą tak wiele? Nie rozumiem tego i prędko prawdopodobnie nie zrozumiem.


Powiem ci, że miałam kontakt z dwoma stulatkami i oni mają więcej chęci życia, niż osiemnastolatkowie ;) Jeśli mówimy już o śmierci w odniesieniu do młodych ludzi, to są też tacy, którzy są wręcz skazani na młode zejście z tego świata i to nie wynika z choroby, czy innej sprawy tego typu, ale faktu, że trzymają się swoich zasad do tego stopnia, że nie są w stanie znieśc życia w społeczeństwie hipokrytów.
Zobacz profil autora
Adzilla


Dołączył: 21 Lut 2008
Posty: 5040
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kąty, kojarzysz?
Płeć: Kobieta

ja miałam z jednym, a raczej jedną, stulatką kontakt i to jest fakt, że oni maja więcej chęci życia.
A to fakt, tacy również istnieją.
Zobacz profil autora
Flossey
pif paf
<i>pif paf</i>

Dołączył: 26 Lis 2008
Posty: 2984
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łódź
Płeć: Kobieta

Ale gdy słyszę od kogoś bardzo mi bliskiego, że to już jest koniec, że ten ktoś nie wie czy sie obudzi, to strasznie boli. Ja wierze, że tak nie będzie, ale jakaś częśc mnie cholernie się boi, że jednak ta większa część nie ma racji. Nie rozumiem sensu jakim jest pozowlenie na umieranie osobą w tak młodym wieku.


Wyczuwam dziwną aluzję skierowaną w moi kierunku. Całkiem racjonalnie podchodząc do sprawy, to odpowiedz mi na jedno pytanie - czy wolałabyś być okłamywana i zapewniana, że wszystko jest dobrze, choć to nie jest prawda? Osobiście staram się jak mogę, żeby, hmm, zmywać każde twoje pytanie. Twoje, czy kogoś innego, nieważne. Pytasz - nie dostajesz odpowiedzi lub dostajesz taką, której i tak nie rouzmiesz. Nie mówię, ale nie okłamuję. I o to w tym chodzi. Naprawdę nie ma niczego gorszego od kłamstwa w takiej sprawie. Sama tego nienawidzę. Fakt, czasami wymiękam i mówię wszystko jak na spowiedzi, ale zauważ, że rzadko, bo chwalić się nie ma czym, a ani to fajne, ani ciekawe. Strach... To nic złego. Zawsze jakaś część, choćby najmniejsza, jednak się boi i myśli, że może jednak. Dziecko, nastolatek... To w sumie najgorsze, co może być. Ludzie się zastanawiają, dlaczego właśnie tak. Dlaczego takie małe, kochane dziecko musiało umrzeć. Że przecież ono jeszcze nie zaczęło w pełni żyć, a już musiało odejść. Po co? Jaki to ma sens? To nie ma sensu, cała zagadka właśnie w tym tkwi. Śmierć nie ma sensu, nieważne czy małego, czy dużego. Zrozumieć ją, pogodzić się z nią... Nie ma mowy. Z biegiem czasu mogą się jedynie zatrzeć blizny. Zatrzeć, a nie zniknąć. Na początku zawsze jest ciężko. Tak. Jest najciężej. Ale nikt nie mówił, że będzie łatwo.
Zobacz profil autora
Adzilla


Dołączył: 21 Lut 2008
Posty: 5040
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kąty, kojarzysz?
Płeć: Kobieta

i ta aluzja tam jest, bo to Ty jesteś tą osobą. Co do zbywania - w tym jesteś wręcz mistrzem, robisz co tylko się da, bym nie wiedziała wszytskiego. Udaje Ci sie to, ale czasem wymiększacz, dzięki czemu ja dowiaduję się więcej. Nie wiem która wersja jest lepsza, z jednej strony chcę wiedziec wszystko, a z drugiej nic, bo jak się nie wie, to i się o tym nie myśli. Ale wolę tak jak jest, niż jakbym miała nic o tym nie wiedzieć. I ja się boję, a Ty o tym wiesz, bo chyba jednak czasami i ja daję po sobie poznać jak jest. To co było ze mną było żadnym strachem niż to co jest z Tobą. Może i da się o tym w jakimś stopniu zapomnieć, ale jak się nie chce, to się nie zapomni. Nie będzie łatwo. Fakt, nie będzie, ale ja będę mówiła swoje do końca. ;]
Zobacz profil autora
Flossey
pif paf
<i>pif paf</i>

Dołączył: 26 Lis 2008
Posty: 2984
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łódź
Płeć: Kobieta

Tak właśnie myślałam. Oo
Robię, co się da, to fakt. Otwarcie się do tego przyznaje. Ale powtarzałam ci to już nie raz i nie dwa - ja nie chcę współczucia. To nie jest anormalne. Nie chcę, żeby ludzie się mną interesowali, bo rzekomo jestem biedna. I tu się właśnie mylicie, po czym wypominacie mi, że ja nie mam ochoty zdawać wam relacji z tego, jak jest naprawdę.
Zapomnieć bliską osobę, to chyba nie jest do przyjęcia. Nikt chyba tego nie chce, ale wszystko da się załagodzić. Wszystko. Chociażby niewiedzą.
Zobacz profil autora
Adzilla


Dołączył: 21 Lut 2008
Posty: 5040
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kąty, kojarzysz?
Płeć: Kobieta

Wiedziałam, że tak myślałaś, jesteś wyjątkowo intelgentą osobą.
Ja wiem, że Ty tego nie chcesz. Ale ja już tak mam, że wspólczuję. A Tobie nie potrafię niewspołczuć. Ale uwierz mi, robię co mogę, żeby to ograniczać. Nie jest to łatwe, bo to taki odruch, a Ty jesteś wyjątkowo ważna, więc mam go milion razy więcej niż w innych przypadkach. A taka niewiedza czy może załagodzić? Nie wiem. I nie chce się dowiedzieć, nie chcę stracić kogoś takiego jak Ty..
Zobacz profil autora
Flossey
pif paf
<i>pif paf</i>

Dołączył: 26 Lis 2008
Posty: 2984
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łódź
Płeć: Kobieta

Wiedziałam, że tak myślałaś, jesteś wyjątkowo intelgentą osobą.

No to żeś mnie tym zastrzeliła. xd

Tak, ty się ograniczasz, bo ja ci nic nie mówię. Tak to działa i jest to bardzo skuteczne. Chociażby wczorajszy dzień. Przemilczany i zapomniany. I tak ma być. Coraz łatwiej mi to przychodzi, nie przejmuję się tym. A to już krok do przodu. : ) Ale mam wrażenie, że rozmowa nabrała zbyt osobistego obrotu.
Zobacz profil autora
Adzilla


Dołączył: 21 Lut 2008
Posty: 5040
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kąty, kojarzysz?
Płeć: Kobieta

Wybacz, mam nadzieję, że nie bolało. : DD
Nienienie. Wbrew pozorom, coś tam mnie mówisz. A ja się ograniczam, bo sie staram, o. ;d A to, że wczoraj przemilaczałaś, nadal nie rozumiem. Bo byłam pewna, że będzie piekiełko. Przybrała. No. Offtopujemy sobie. ld
Zobacz profil autora
Flossey
pif paf
<i>pif paf</i>

Dołączył: 26 Lis 2008
Posty: 2984
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łódź
Płeć: Kobieta

Bolaloo. ;<
Nie no, wbrew pozorom coś tam mówię. Bo ja ciebie traktuję jak starszą siostrę. Cały czas piszesz do mnie, że nie wolno, że tak nie można i tak dalej. I ja wiem, że jak mi z czymś ciężko, to ty zawsze pocieszysz. Właśnie jak starsza siostra.
A przemilczałam ogólnie cały dzień. Wiedziałaś, że idę do szpitala, ale nie pochwaliłam się niczym. ;)) A z tym piekiełkiem, mhm. Ciekawie się zapowiadało, ale za bardzo cię kocham. ;)
Nie no, może nie offtopujemy, bowiem nadal zostajemy przy temacie, tylko że nie piszemy tak teoretycznie, tylko.. kurdę, nie umiem się wysłowić. Oo ;p
Zobacz profil autora
Adzilla


Dołączył: 21 Lut 2008
Posty: 5040
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kąty, kojarzysz?
Płeć: Kobieta

to idź na kurs wysławiania się. będziemy tam razem. sama mnie tam wysyłasz w końcu : D

Starsza siostra. Ciekawa jestem, czy Majka też mnie tak postrzega. : D No, ale powaga. Coś tam mówisz. Ale bardzo mało. Ja bym wolała więcej. XD Fakt, wiedziałam. Ale siedziałam cicho, bo widać było, że nie chciałaś o tym gadać. A pozatym cały czas się bałam na temat tych mailów. XDD Ale nie wiem czy wytrzymam na temat jutrzejszego. Oo A, że mnie kochasz, to wiem. Ma się ten urok. ;p
Zobacz profil autora
Flossey
pif paf
<i>pif paf</i>

Dołączył: 26 Lis 2008
Posty: 2984
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łódź
Płeć: Kobieta

Spokojnie, jakoś sobie poradzę. W końcu ze mną nie jest aż tak źle jak z tobą. xdd

No zapewne cię tak nie postrzega, bo w stosunku do niej, to ty jesteś potwór. ;p Ja ci powiedziałam - śmierć nie jest niczym nadzwyczajnym. Uwierz, gorzej jest żyć ze świadomością, że zostawi się wszystkich swoich bliskich - rodzinę, przyjaciół, czy tych wszystkich ludzi, aniżeli żyć ze świadomością, że ktoś może umrzeć. Bo umrzeć to może zawsze. W sumie irytuje mnie takie egoistyczne podejście, bo wszystko wokół tylko lamentują, że sobie nie poradzą, że oni do tego nie dopuszczą, a nikt nie zwraca uwagi na to, jak ja się czuję. Jak ja to odbieram. Co ja przeżywam. Ach.
Zobacz profil autora
Adzilla


Dołączył: 21 Lut 2008
Posty: 5040
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kąty, kojarzysz?
Płeć: Kobieta

nie wcale. jest gorzej. : p

Ja potwór? Gdzie, kiedy? To ona jest potwór, nie ja. oO Wiesz co, jak to powiedziałaś, czy tam napisałaś, to dpiero się zczęłam nad tym zastanawiać. I masz rację. Nie wiem co więcej napisać, więc tak zakończę mój wywód. oO
Zobacz profil autora
Flossey
pif paf
<i>pif paf</i>

Dołączył: 26 Lis 2008
Posty: 2984
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łódź
Płeć: Kobieta

Tak właśnie myślałam, i jeszcze bardziej utwierdza mnie to w przekonaniu, że prawie każdy tak uważa. Bądź co bądź - nie zauważa. No cóż. :]]
Zobacz profil autora
Manieczka.


Dołączył: 30 Maj 2007
Posty: 601
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa / Lublin / Chełm
Płeć: Kobieta

bla bla bla


Ostatnio zmieniony przez Manieczka. dnia Nie 11:09, 13 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Carol


Dołączył: 27 Wrz 2007
Posty: 1605
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Dom dla zmyślonych przyjacioł pani Foster
Płeć: Kobieta

Zmarła.Mama. 10 kwietnia.
Nie mogę.... jak tu zapomnieć, nie mogę się uczyć, nie daje rady...
Zobacz profil autora
Cin Cin


Dołączył: 23 Maj 2009
Posty: 81
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

Bardzo się złoszczę na zdania, które mówią, że młodzi ludzie nie powinni umierać. A czterdziestoparolatkowie powinni? To boli tak samo. Identycznie. Choć możliwe, że nawet po tych starszych boli bardziej. Bo znasz ich lepiej. Szczególnie jeżeli to są Twoi rodzice.
Zmarła osoba. Przyzwyczaisz się do niej. Do jej uśmiechu. Jej głosu. Jej sposobu bycia. Jej nakazów i zakazów. Jej filozofii życiowej. Często też jej dotyku. Jej myślenia. Jej obecności. Uczucia jakiego do niej żywisz. I nagle jej nie ma. Umarła. Nie możesz w to uwierzyć. Nawet jeżeli już dwa i pół roku wcześniej wiedziałeś, że umiera. Jesteś zły, że nie mogłeś jej pomóc. Nie wierzysz. To niemożliwe. A jednak. Przychodzisz najpierw o parę godzin wcześniej niż jest zaplanowany pogrzeb. Na widzenie zwłok. Patrzysz i płaczesz. Na tą zimną twarz. Zamknięte powieki. Dotykasz policzka, łapiesz za rękę. Ma takie zimne ciało. Pomarszczone. I nagle stała się taka malutka, taka bezbronna. Taka nieobecna. Nie chcesz od niej odejść. Chwytasz się kurczowo trumny. Wiesz, że ostatni raz ją widzisz. Ostatni na całe Twoje życie. Ale czy Ty możesz w ogóle jeszcze żyć?
Pogrzeb. Nie słuchasz. Masz przed oczami tę osobę.
Potem wpadasz w depresję. Czujesz, jakby jakaś część Ciebie się urwała, odeszła bezpowrotnie. Nie masz ochoty na nic. Prawie nic nie jesz. Nie dbasz o siebie. Nic Cię nie obchodzi. Potrafisz godzinami patrzeć w jeden punkt, bezmyślnie. Masz ochotę wyrwać sobie włosy, aby zagłuszyć ten psychiczny ból. Budzisz się tylko po to, aby czekać na noc, kiedy możesz zasnąć i na te parę godzin zapomnieć o wszystkim. Olewasz szkołę, nie chcesz tam być. Chcesz siedzieć w domu. I nic nie robić.
Nie wiem ile to może trwać. Znam przypadek, że trzy miesiące. Około. Aż w końcu jesteś na skraju wyczerpania. Na granicy anoreksji. I pewnego dnia patrzysz w lustro i uświadamiasz sobie, że wyglądasz okropne. Że sam nie możesz na siebie patrzeć. Następuje przełom. Odbijasz się od dna. Zaczynasz się wznosić. Ożywasz.
Nawet po ponad półtora roku masz problem z dokładnymi wspomnieniami tamtych chwil. Swoje trzy miesiące depresji pamiętasz jakby przez mgłę. Nikłe, rzadko wyciągane na wierzch wspomnienie. Jednak potrafisz głośno powiedzieć, że ta osoba nie żyje. Nie zalewając się łzami. Wiesz, że Twoje życie się nie skończyło. Dorosłeś, dojrzałeś, zdobyłeś doświadczenie, którego nie zdobędzie wiele ludzi, dopóki nie przeżyje własnej tragedii. Ale żyjesz normalnie. Wszystko jest takie jak dawniej. Tylko uśmiechy inne.

Tak to mniej więcej wygląda. Mniej więcej, bo każdy reaguje troszkę inaczej. I szczerze mówiąc, muszę się zgodzić z jednym stwierdzeniem. Ludzie, którzy przeżyli śmierć bardzo bliskiej im osoby, mają gorzej niż sam zmarły im człowiek. Opisane zdarzenia wydarzyły się naprawdę. Myślę też, że taka depresja w rzeczywistości jest potrzebna. To czas przemyśleń, powolnego godzenia się z sytuacją. Okres, który pomaga Ci całkowicie wyjść z dołka. Bo najpierw trzeba na własnej skórze zrozumieć co się w ogóle stało i czy dalsze nasze funkcjonowanie masz sens, a potem można już swobodnie z tym żyć.
Jednak to naprawdę coś, czego się nie zapomina. I nie powinno. Chociażby przez sam szacunek do zmarłej osoby.
Zobacz profil autora
Mimid


Dołączył: 20 Maj 2009
Posty: 264
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

Dzisiaj, godzinę temu dowiedziałam się, że zmarła córka moich sąsiadów. Powiesiła się. Nie była mi bardzo bliska, jednak ją znałam, dobrze. Odkąd się urodziłam. Jakiś czas temu wpadła w depresję, nie radziła sobie... Chociaż w rodzinie miała wszystko czego potrzeba. I nie tylko. Rodzice tak ją rozpieścili, że nie była w ogóle samodzielna, przez najdrobniejszą rzecz, która jej nie wyszła - załamywała się. Miała 23 lata.
Jak usłyszałam to po raz pierwszy nie dotarło to do mnie. Powtórzyłam pytanie raz. I znowu. Przez tę krótką chwilę, może 10 minut, stałam i z wytrzeszczonymi oczyma patrzyłam na babcię, bo to właśnie ona mi o tym powiedziała. Potem zaczęły mi lecieć łzy. I tyle. Pewnie przez najbliższy miesiąc cały czas będę o niej myśleć. A raczej o jej rodzicach, bratu. Była ich cholernym oczkiem w głowie. Ukochanym dzieckiem. Jej tata zastał ją w pokoju, wiszącą, martwą. Po jakimś czasie wybiegł z domu, zaczął chodzić po miejscowości, w której mieszka i krzyczeć "Moja córka nie żyje! Powiesiła się!". Jak wariat. I teraz, pewne jest, że ON wpadnie w depresję i będzie się najbardziej obwiniać o śmierć córki. Bo przecież niby mógł jej pomóc. Jakoś przed tym ochronić. Ale do cholery, miał przy niej siedzieć 24 godziny na dobę? Zrobił wszystko co się dało. Jak zwykle zresztą. A ona się powiesiła... Nadal DO MNIE to nie dociera. A jak muszą czuć się jej rodzice? Nie wyobrażam sobie tego bólu.
No cóż, jej mama leży teraz w szpitalu. Zemdlała, gdy się o tym dowiedziała.

Jestem niezwykle uzdolniona, jeśli chodzi o zbaczanie z tematu^^.


Ostatnio zmieniony przez Mimid dnia Pon 14:17, 25 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
ShiloH


Dołączył: 09 Lip 2009
Posty: 492
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sosnowiec
Płeć: Mężczyzna

nie potrafię się z tym pogodzić, wątpie, że kiedykolwiek się pogodzę. minęły trzy lata, a u mnie nic się nie zmieniło. bo czas wcale nie goi ran. nie w tym wypadku.
Zobacz profil autora
Ol.


Dołączył: 28 Maj 2009
Posty: 703
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Teotihuacán.
Płeć: Kobieta

Ja nigdy jakoś nie miałam styczności ze śmiercią, jeśli już dalszych osób z rodziny których nawet nie widziałam na oczy, aż do czasu śmierci koleżanki w styczniu. Boli i bolało. To jest coś, czego moim zdaniem nie da się opisać. Tym bardziej, że to była osoba młoda, 16 lat.
Zobacz profil autora
b0rys


Dołączył: 15 Lip 2009
Posty: 377
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

Doskonale sobie radzę. Właściwie, to ja nie muszę sobie radzić.
Jestem upośledzony emocjonalnie i ja po prostu nie mam siły/czasu/chęci rozpaczać po śmierci. W pewnym chwilach po prostu mój zmysł realisty bardzo się nasila.
Tak to wygląda.
Zobacz profil autora
brzóska
but alice, we are all mad here
<i>but alice, we are all mad here</i>

Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 14071
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: electra heart
Płeć: Kobieta

w marcu tego roku zmarł mi dziadek. niewiele osób o tym wiedziało, wychodziło to później, a im było głupio i w ogóle.
czy łatwo było mi się pogodzić? to zależy. wiedziałam, że dziadek umrze, oswajałam się z tą myślą od ponad roku. praktycznie swoje ostatnie chwile dziadek spędzał w szpitalu. trzy miesiące w domu. i znów szpital. i tak w kółko. wiedziałam, że jest źle. jednak płakałam, do tej pory płaczę, kiedy oglądam jego jedyne zdjęcie, które udało mi się zrobić. jednak nie przeżywam tego całymi dniami, nie widzę potrzeby. swoje sukcesy dedykuję dziadkowi i wiem, że to o wiele więcej dla niego znaczy, niż ciągłe rozpaczanie za nim.
Zobacz profil autora
aliosza


Dołączył: 11 Sie 2009
Posty: 404
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

To może ja zacytuję:
"Sama śmierć to nic, ale straszne jest, że się już nie będzie żyło."
Wiktor Hugo - "Nędznicy"
Zobacz profil autora
Kiler
eat me, i'm sweet
<i>eat me, i'm sweet</i>

Dołączył: 17 Gru 2007
Posty: 16782
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

W sumie jeszcze nie umarł mi nikt bliski. Znaczy się dziadek (w przedszkolu) i drugi dziadek ale go nie znałam (gdzieś rok temu) także, no przykra sprawa, nie zdążyłam go poznać a teraz już go nie ma.
różne mam nastroje i różne mam myślenie np. w tej chwili uważam, że mój ojciec nie żyje a żyje tylko jakoś nie bardzo pali mu się, żeby mnie poznać. uważam go za zmarłego. przyzwyczaiłam się do faktu, że olewa mnie. nie rozpaczam bo wiem, że na świecie bywa gorzej. Obecnie jestem realistką i doskonale zdaję sobie sprawę, że cudów nie ma także...
Zobacz profil autora
koniec_imprezy


Dołączył: 08 Gru 2006
Posty: 5550
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: się biorą dzieci?
Płeć: Mężczyzna

mojej koleżanki mama zmarłą na raka. mojemu koledze zmarł dziadek. mi zmarł wujek. śmierć jest dookoła i trzeba się z nią liczyć. dlatego wydaje mi się, że nie trzeba się w nią zagłębiać, bo nikt nigdy ci nie powie kiedy umrzesz, czemu umrzesz itp. nawet sama definicja śmierci jest zagmatwana.
Zobacz profil autora
Jak pogodzić się ze śmiercią?
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)  
Strona 3 z 4  

  
  
 Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi